Zaprojektuj sobie dziecko, urodzi je maszyna. Za 100 lat wszystko będzie możliwe
Aaaaa. Ogłoszenia drobne. Chcę mieć dziecko – blond cherubinek z loczkami. Zdrowy chłopiec, zaradny, bez nałogów. Projektowanie dzieci za 100 lat będzie możliwe – przekonuje badaczka nowych technologii Aleksandra Przegalińska-Skierkowska. Czy to na pewno dobry pomysł?
06.02.2018 | aktual.: 06.02.2018 20:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Katarzyna Chudzik: Za 100 lat powstanie zawód projektanta dzieci. To pani słowa.
Aleksandra Przegalińska: Nie jestem entuzjastką tego pomysłu, ale jest to możliwe. Niedawno Chińczycy zaczęli testować metodę inżynierii genetycznej na ludziach. Chodzi o terapię medyczną, nowotworową. Założenie jest takie, żeby podmienić wadliwe geny na dobre i pozbyć się choroby.
A rodzice zawsze chcieli mieć zdrowe dzieci. W przyszłości, jeśli będzie widać wady na poziomie badań prenatalnych, na przykład płód będzie posiadać gen, który odpowiedzialny jest za raka płuc czy piersi, to będzie można go poprawić. Nie mówię o projektowaniu tego, czy dziecko ma zielone czy niebieskie oczy, chociaż wszystko jest możliwe. Miałam na myśli po prostu to, że w dalszej perspektywie, rodzice będą chcieli dbać o zdrowie swojego potomka i przeciwdziałać potencjalnym chorobom. To naturalna potrzeba każdego rodzica.
Zespół Downa też można wykluczyć, czy to już zbyt zaawansowany biologicznie problem?
Za wcześnie na tę metodologię. Zespół Downa jest kompleksowym fenomenem, nie ogranicza się do mikrowad, tylko jest holistycznym problemem. Nie jestem genetykiem, ale raczej w takich kompleksowych chorobach, które obejmują cały organizm, to jest za duży problem dzisiaj dla tych metodologii, o których mówimy. Ale docelowo oczywiście mówi się o leczeniu potężnych wad genetycznych. Na razie to jest obietnica.
A jeśli rodzic będzie chciał, by potomek był jasnowłosym blondynem o kręconych włosach? Wejdzie do "sklepu z genami" i je podmieni?
To na pewno nie będzie człowieczeństwo jakie znamy. Trudno tutaj nie pomyśleć o kontekście gier wideo, gdzie wszyscy projektują swoje awatary. Spędziłam dwa lata w świecie "Second Life", tam ludzie tworzyli awatary na swoje podobieństwo, tylko bardzo ulepszone. Projektowali lepsze wersje siebie w świecie online, nie mogąc zrobić tego w świecie offline, bo jest to trudne i wymaga wiele wyrzeczeń. Tendencja do ulepszania siebie relatywnie niskim kosztem jest duża. Podobnie jest z operacjami plastycznymi, które ludzie stosują na sobie, żeby się poprawić. Przyzwolenie na tego typu zabiegi rośnie, ale one są raczej skierowane w stosunku do własnej osoby.
Jako mama nie wyobrażam sobie, że miałabym coś poprawić w swojej córce. Każdy rodzic uważa, że jego dziecko jest najpiękniejsze, najkochańsze. I tak powinno być. Uważam, że ewolucyjnie jest to dobry mechanizm. Natomiast zawsze znajdą się grupy radykałów, osoby ekstremalne, które będzie chciały eksplorować obszary, na które społeczeństwo nie daje przyzwolenia.
Planowanie koloru włosów czy oczu to jest już ekstremalna forma?
Tak. To jest uproduktowienie dziecka. Czym innym jest marzyć o posiadaniu dziecka i użyć technologii, dzięki której będzie to możliwe, a czym innym jest wybierać produkt, jakim jest dziecko, z półki z dziećmi. Jestem technooptymistyczna, nie mam konserwatywnej natury, ale w tym obszarze dostrzegam problem.
Seks przyszłości może nie być związany z reprodukcją?
Tak. Ciąża jest pięknym, ale trudnym i wycieńczającym stanem. Już teraz powstała sztuczna macica dla dzieci, które są wcześniakami. Dzięki niej one rozwijają się prawidłowo aż do rozwiązania.
Istnieje szansa, że kobieta w ogóle nie będzie w ciąży?
Tak. Nie wiem, czy tego byśmy chcieli, ale będą takie możliwości. Już dzisiaj widzimy, że bardzo małego wcześniaka może podtrzymywać przy życiu sztuczna macica. Dlaczego więc to miałoby być nie do osiągnięcia? Mamy ingerencję w proces reprodukcji, takie jak in vitro czy inseminacja. Jedno może być bez drugiego – seks bez reprodukcji i reprodukcja bez seksu. Poza tym warto zauważyć, że są osoby, które mają problemy z utrzymaniem ciąży. Może to brzmieć paradoksalnie, ale takie otoczenie zewnętrzne może być bezpieczniejsze dla dziecka niż organizm kobiety.
To się wydarzy na przestrzeni najbliższych lat?
Nie, głównie ze względu na czynniki społeczne. To jest bardzo trudne, do takich innowacji nasze społeczeństwa bardzo powoli się przyzwyczajają. Ale w perspektywie 100 lat to będzie może nie codzienność przyszłych matek, ale na pewno ich opcja.
A czy możemy zmienić geny, które odpowiadają za cechy charakteru? Załóżmy, że chcę, żeby moje dziecko było cierpliwe i kreatywne.
Nie wiem, czy jest tutaj różnica. Dla mnie mogłaby być eksploatowana metodologia terapii, która pozwoli wyeliminować poważne choroby, mogące przedwcześnie skrócić życie naszego dziecka. W tym widzę sens. Natomiast projektowanie charakteru to kompleksowa rzecz. My o emocjach, o tym, co buduje charakter, wiemy bardzo mało. To nie jest bliska perspektywa, że można będzie poprawiać czyjś charakter. To nie jest tak, że to geny o wszystkim decydują.
Wychowanie i otoczenie są równie ważne?
Tak, czynniki środowiskowe też mają wpływ na charakter i na zapadalność na choroby. Ja się urodziłam niedługo przed eksplozją w Czarnobylu. W moim pokoleniu prawie wszyscy mają chorą tarczycę i to jest tego pochodna. To się dzieje w toku życia i stoi poza możliwościami inżynierii genetycznej. Tak jak palenie papierosów wpływa na zachorowanie na nowotwór, tak traumy z dzieciństwa wpływają na charakter.
Nie będzie można sprawić, że płuca będą odporne na dym papierosowy?
Lepiej poszukać tego, co w przypadku ludzi odpowiada za uzależnienie. Uzależnienie się przenosi, a zatem, jeśli zaprojektujemy kogoś, żeby nie palił papierosów, to on może na przykład zacząć pić wódkę.
Ale wiele osób byłoby tym zainteresowanych.
Oczywiście. Sami jesteśmy poniekąd inżynierami, bo niektórzy przyszli rodzice starają się mieć np. dziewczynkę, a nie chłopca. Można tym do pewnego stopnia manipulować i niektórzy będą chcieli posunąć się dalej. Ale faktem jest, że dobór naturalny ma taki charakter, że wybierając partnera, wybieramy również potencjalne cechy dla dziecka. Przecież to też jest element projektowania.
Aleksandra Przegalińska-Skierkowska (ur. 1982 r.) – polska filozofka, badaczka rozwoju nowych technologii. Doktoryzowała się w Zakładzie Filozofii Kultury Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego w roku 2014 rozprawą pod tytułem "Fenomenologia istot wirtualnych". Obecnie adiunkt w Center for Research on Organizations and Workplaces w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie oraz visiting scholar w Massachusetts Institute of Technology w Bostonie, w MIT Center for Collective Intelligence.