Zaradna 15‑latka założyła agencję dla niań
02.03.2015 12:18, aktual.: 02.03.2015 15:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Młodziutka bizneswoman pobiera 15 proc. pensji babysitterki, która loguje się do jej serwisu "Nannies by Noa" oraz 5 dolarów za każde dodatkowe zlecenie (np. jednorazową opiekę w godzinach wieczornych). Dzięki wsparciu i wskazówkom ojca, Noa stworzyła agencję obsługującą 190 rodzin, w której na pełen etat zatrudnionych jest 25 opiekunek, a kolejne 25 pracuje dorywczo.
Gdy agencja zaczęła przynosić wysokie dochody, Noa wynajęła 26-letnią Allison Johnson - pracownicę społeczną, która zaaplikowała swoje CV, żeby podjąć pracę niani, a teraz zajmuje się sprawami formalnymi i nadzorowaniem firmy. - Na początku dziwnie się czułam, odbierając polecenia od uczennicy liceum, która dzwoniła do mnie w przerwach między lekcjami. Ale jej zaangażowanie mi zaimponowało - powiedziała dziennikarzowi New York Post.
To właśnie zaangażowaniu firma zawdzięcza swój sukces. Pracownice "Nanny by Noa" są przeciwieństwem znudzonych opieką nad dziećmi licealistkami, czekającymi na koniec dyżuru i sadzającymi swoich podopiecznych przed telewizorem. Każda rodzina wystawia niani opinię, a babysitterka z polecenia klientów agencji posiada swego rodzaju certyfikat zaufania. W mieście, gdzie dobra niania jest na wagę złota, Noa robi prawdziwy biznes.
"Nie jestem uczennicą zbierającą piątki z plusem. Jednak bardzo szybko przekonałam się, że wiedza książkowa to nie to samo, co wiedza praktyczna" - roztropnie podsumowała 15-latka.
Czy w Polsce Noa także miałaby szansę odnieść finansowy sukces? Raczej nie. Choć uchwalona w 2011 r. tzw. ustawa żłobkowa ułatwia legalne zatrudnianie opiekunek, to i tak większość rodziców woli zatrudniać je na czarno. Na przeszkodzie stoją obawy przed formalnościami, a także ograniczenia narzucane przez ustawę.
Z danych ZUS wynika, że w 2014 roku zarejestrowanych było ich nieco ponad 9 tys. - podała "Rzeczpospolita". Najwięcej opiekunek zgłoszono do ubezpieczenia w Warszawie (ponad 1,7 tys.), Poznaniu (ponad 900), Gdańsku (ponad 900) i Krakowie (ponad 500).
– Oczywiście idea legalizacji zatrudnienia opiekunek jest bardzo słuszna, natomiast z wykonaniem bywa różnie – powiedziała Agencji Informacyjnej Newseria Ewa Misiak, prezes zatrudniającej nianie firmy Baby&Care. - Bardzo często spotykamy się z problemem, że rodzice nie mają czasu pójść do ZUS-u. Niekiedy nie rozumieją dokumentów, które mają tam wypełnić, gdyż nigdy nie występowali w roli legalnego pracodawcy – dodaje.
Zgodnie z ustawą, gdy niania otrzymuje najniższe krajowe wynagrodzenie, państwo opłaca w imieniu rodziców składki ZUS. Jeśli jednak niania zarabia więcej, to składki od kwoty przekraczającej pensję minimalną muszą już zostać pokryte z kieszeni pracodawcy i opiekunki.
(mtr), WP Kobieta