Żona Muńka Staszczyka wiedziała o jego kochankach. "Padał na kolana, płakał i prosił"
Historia, którą tworzą Muniek Staszczyk i jego żona Marta, to mieszanka miłości, upadków i trudnych powrotów. Choć Muniek Staszczyk wielokrotnie błądził, to właśnie ona trzymała ich świat w całości, nawet gdy wszyscy spisali ich na straty.
W tym artykule:
Związek Muńka Staszczyka z Martą od samego początku był jak rollercoaster, który zamiast parkowych widoków serwował emocjonalne przepaści i nagłe, gwałtowne zakręty. Lider T.Love, choć z pewnością obdarzony charyzmą i talentem, przez lata okazał się być partnerem skomplikowanym, a momentami wręcz destrukcyjnym dla najbliższej osoby.
Miłość silniejsza niż rock’n’rollowe demony
Muniek Staszczyk poznał Martę w czasach, gdy rock końca PRL-u dopiero zaczynał budować swoją legendę, a on sam był młodym studentem polonistyki. Oboje mieszkali na Żoliborzu, oboje mieli podobne poczucie humoru, podobne marzenia i podobną energię. Z pozoru sielanka, ale życie szybko pokazało im, że miłość potrafi być pełna zakrętów. Kiedy Marta zaszła w ciążę, Muniek wyjechał do Londynu, by zarobić na rodzinę. Po ślubie w 1989 roku doczekali się dwójki dzieci – Jana i Marii – jednak życie w rockowej trasie i nagły sukces T.Love okazały się pułapką.
W latach 90. zespół był na fali, a sława szła w parze z pokusami: alkoholem, brawurą, nocnym życiem i romansami. To był okres, w którym frontman T.Love wspominał, że "jadł strasznie dużą łyżką" – i niestety nie tylko zawodowo. Pierwszy poważny kryzys wybuchł w 1998 roku, gdy na jaw wyszła zdrada z młodszą kobietą z branży muzycznej. Kolejny romans pojawił się w 2009 roku, a Marta mimo bólu została.
"Płakał i prosił". Żona Muńka Staszczyka wyznała, dlaczego go nie zostawiła
Marta przez lata była w centrum burzy, o której wiedziało tylko najbliższe otoczenie. Zdrady, alkohol, nocne powroty i agresja słowna były dla niej codziennością, która z czasem zaczęła ją przerastać. Nie była jednak osobą, która poddaje się po pierwszej ranie. W książce "Chłopaki (nie) płaczą. Muniek Staszczyk bez ciemnych okularów w rozmowie z Piotrem Żyłką", która ukazała się w październiku 2025 roku, opowiedziała o tym wszystkim bez lukru i bez usprawiedliwień. Jej słowa poruszają właśnie dlatego, że są tak szczere.
"Największym problemem był pojawiający się coraz częściej alkohol. Przez to Muniek nie wiadomo gdzie łaził. Wracał późno, nie było go przy mnie, a kiedy mu zwracałam uwagę, wkurzał się, dokuczał mi i mówił, że nie chce być pantoflarzem. I to się nakręcało. Równocześnie czuł chyba podskórnie, że nie chciałby rozpadu naszego małżeństwa, dlatego, kiedy było naprawdę trudno, w momentach kulminacyjnych, potrafił przeprosić. Nigdy nie był zimnym draniem, który celowo robiłby mnie czy nam krzywdę. (...) przychodził, wręcz padał na kolana, płakał i prosił, żebym mu wybaczyła. Czułam, że to jest szczere, że mam przed sobą naprawdę skruszonego faceta, który ma dobre serce, tylko się strasznie pogubił".
"Gdybym tak nie czuła, może i bym go zostawiła. (...) jestem dość impulsywna, w takim sensie, że szybko się denerwuje, krzyczę, wściekam się na całego, czasem nawet czymś rzucę, ale to szybko mi przechodzi. Oczywiście w najtrudniejszych sytuacjach dużo płakałam. Postanowiłam go jednak nie skreślać i dawałam mu kolejne szanse. Ktoś może powiedzieć, że byłam dla niego zbyt pobłażliwa, że przy kolejnej zdradzie faktycznie powinnam go była kopnąć w tyłek. Nie zrobiłam tego i z perspektywy czasu mogę powiedzieć z pełną świadomością, że nie żałuję swojej decyzji" — wyznała Marta Staszczyk w książce "Chłopaki (nie) płaczą. Muniek Staszczyk bez ciemnych okularów w rozmowie z Piotrem Żyłką".
Zanim Muniek Staszczyk stanął na nogi, przeszedł przez depresję, uzależnienia i kryzysy zdrowotne, które mogły zakończyć jego karierę, a nawet życie. Zawieszenie działalności T.Love w 2017 roku było sygnałem, że musi wreszcie zwolnić, bo jego organizm nie wytrzymuje czterech dekad życia "200 na godzinę". A gdy dwa lata później przeszedł rozległy wylew w Londynie – lekarze dziwili się, że w ogóle przeżył. On sam twierdził, że drugą szansę zawdzięcza modlitwie, terapii i… Marcie.
"Chyba jest aniołem. Nie znam takiej kobiety" — mówił o niej Staszczyk w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów", dodając, że to ona kazała mu "nieść swój krzyż" i walczyć o małżeństwo.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.