Ze sceny na ulicę: Freddie Mercury
Miał osobowość i imponujący talent muzyczny. Swoim niesamowitym głosem mógł zawstydzić niejednego znanego artystę.Co czyniło go wyjątkowym muzykiem? Jak wyrażał siebie na scenie i poza nią? Przypominamy sylwetkę lidera zespołu Queen – Freddiego Mercury'ego.
Tak naprawdę nazywał się Farrokh Bulsara. Urodził się 5 września 1946 roku w Stone Town na afrykańskiej wyspie Zanzibar. Już jako dziecko wykazywał spory talent muzyczny. Jego pasja do muzyki zaczęła się od lekcji gry na pianinie, które pobierał w trakcie nauki w brytyjskiej szkole z internatem w Panchgani w Indiach, do której został wysłany. W tym okresie młody artysta założył wraz z kolegami z klasy swój pierwszy zespół o nazwie The Hectics, odgrywający rockandrollowe i bluesowe standardy Cliffa Richarda, Elvisa Presley’a, Little Richarda i Fatsa Domino.
- Przebywałem w szkole z internatem przez dziewięć lat, więc rzadko widywałem swoich rodziców. To doświadczenie bardzo wiele mnie nauczyło, ponieważ musiałem radzić sobie sam – wspominał okres edukacji w Indiach w jednym z wywiadów z 1974 roku.
Zobacz również:
Młody Freddie (już wtedy zyskał takie przezwisko – przyp.red.) ponownie zamieszkał na Zanzibarze w 1963 roku, jednak rok później, w wyniku wojny domowej, wyemigrował wraz z rodziną do Anglii, a dokładnie do Feltham, w Hounslow, znajdującego się na przedmieściach Londynu. Dorastanie w Europie nie było najłatwiejszym okresem w jego życiu.
- Na angielskiej prowincji chłopak jako obcokrajowiec jest obiektem drwin i przezwisk, zaczyna parodiować sam siebie, zaczynając grę z wizerunkiem, którą będzie prowadził aż do śmierci – przypomina sylwetkę muzyka Max Cegielski w „Leksykonie buntowników”.
Kolorowy ptak z Kensington Market
Choć w okresie studiów na wydziale grafiki w Ealing College of Art jeszcze nic nie wskazywało na to, że Freddie to przyszła gwiazda rocka, nie sposób było go nie zauważyć w tłumie. Zanim Mercury zaczął wyrażać siebie poprzez muzykę, manifestował swoją osobowość za pomocą ekstrawaganckiej i odważnej garderoby. Nosił futra i jedwabne koszule, kolorowe marynarki i wysokie buty na platformie. Pomysłów na efektowne zestawy raczej mu nie brakowało, gdyż w tym okresie, wraz z przyszłym kolegą z zespołu - perkusistą Rogerem Taylorem, pracował w sklepie z używaną odzieżą w Kensington Market.
- Wszyscy ubierali się inaczej. On jako artysta miał oko do najlepszych rzeczy. W tamtym czasie modne były oczywiście długie włosy. Powiedziałam, że to nie wygląda dobrze. A on na to, że wszyscy teraz tak chodzą. Chłopcy w szkole, syn sąsiadów również. W końcu się zgodziłam. Musiałam pozwolić mu się rozwijać – mówiła o artyście jego matka w filmie „Freddie Mercury, the Untold Story”.
W garderobie Zandry Rhodes
Legendarna grupa Queen powstała w 1970 roku. Muzycy już na początku kariery zwracali na siebie uwagę wyrazistym wizerunkiem. W budowaniu oryginalnego, balansującego na granicy kiczu image’u grupy uczestniczyła znana brytyjska projektantka Zandra Rhodes, której twórczość stanowiła połączenie kostiumowego charakteru z rockową estetyką.
- Pracowałam na małym poddaszu na Porchester Road w Bayswater. Na przymiarki przychodziły do mnie Britt Ekland i Baby Jane Holzer. Pewnego dnia zadzwonił do mnie Freddie (Mercury) . Wówczas nie miałam pojęcia, kim jest. Powiedział, że on i Brian (May) potrzebują ubrań na swój koncert – wyznała brytyjska projektantka w rozmowie z „The Telegraph” z 2011 roku.
- Przyszli do mnie około godz.19, pokonując trzy piętra schodów na wysokich platformach. Wtedy jeszcze nie projektowałam dla mężczyzn, ale zrobiłam kilka rzeczy dla Marca Bolana, więc wiedziałam, że chcą czegoś bardzo ekstrawaganckiego. Freddie potrzebował ubrań, w których mógłby swobodnie poruszać ramionami, więc bardzo spodobał mu się pomysł z plisami. Pracował kiedyś na straganie w Kensington, więc oczywiście miał oko do takich rzeczy i potrafił docenić ich potencjał – dodała Rhodes.
Słynny satynowy zestaw, w którym Freddie Mercury pojawił się w teledysku „Bohemian Rhapsody” to również dzieło Zandry Rhodes. Stylizacja z krótkim bolerkiem i opiętym kombinezonem przeszła już do historii jego najpopularniejszych kostiumów scenicznych.
Introwertyk i sceniczne zwierzę
Freddie Mercury prywatnie był bardzo nieśmiałą i introwertyczną osobą, jednak podczas swoich występów zamieniał się w prawdziwe sceniczne zwierzę. Publiczność go ubóstwiała, a on kochał wchodzić z nią w interakcję.
- Kiedy wychodzę na scenę, jestem tak silny, że czasem wydaje mi się, że stworzyłem potwora. Kiedy występuję, staję się ekstrawertykiem, ale w środku jestem zupełnie innym człowiekiem – wyznał muzyk w jednym z wywiadów w 1985 roku.
Z tym, w jaki sposób zachowywał się na scenie, idealnie korespondował jego efektowny wizerunek. Oprócz ekscentrycznych strojów projektu Zandry Rhodes i Diany Moseley, Mercury tworzył również własne autorskie kostiumy. Wśród nich pojawiały się m.in. obcisłe kolorowe kombinezony z głębokim dekoltem i cekinowe ubrania. Do charakteru stylizacji muzyka dopasowany był również makijaż – podkreślone eyelinerem oczy i pomalowane paznokcie u lewej dłoni.
Macho z gejowskiego klubu
W latach 80. artysta zdecydował się na całkowitą zmianę swojego wizerunku. Obciął długie włosy, zapuścił charakterystyczne wąsy, a kostiumowe stylizacje zamienił na przylegające do ciała T-shirty, tank topy i obcisłe spodnie. Choć nowy wygląd muzyka nie wyróżniał się niczym szczególnym wśród stałych bywalców gejowskich klubów, w latach 80. robił na publiczności szokujące wrażenie.
Kontrowersyjny wizerunek Mercury’ego był odbierany jako wyraźny manifest jego homoseksualizmu, co nie do końca akceptowali jego fani. Podobno w odpowiedzi na nowy_ image_ artysty wielbiciele Queen przysyłali liderowi zespołu maszynki do golenia oraz żyletki.
Ironista i prowokator
Freddie Mercury uwielbiał wcielać się w różne role i choć większość jego pomysłów była traktowana jako forma ironicznej gry ze swoim wizerunkiem, nie każdy potrafił mieć do nich dystans.
W teledysku „I Want to Break Free”, będącym parodią oper mydlanych, wokalista pojawił się na planie przebrany za kobietę, co nie do końca spotkało się z dobrym odbiorem amerykańskiej publiczności (w Stanach Zjednoczonych teledysk bardzo rzadko pokazywano w telewizji – przyp. red.). Jeszcze większe oburzenie fanów wywołały koncerty Queen w Ameryce Południowej, podczas których artysta prezentował się w stylizacji nawiązującej do tej ze słynnego klipu. Reakcje tłumu bywały agresywne - podobno zdarzyło się, że zdegustowana publiczność rzucała butelki w kierunku muzyka.
"Przedstawienie musi trwać"
- Większość rzeczy, które robię, jest udawaniem. Graniem, pozowaniem. Wychodzę na scenę i udaję macho. W teledyskach wcielam się w wiele różnych postaci. Myślę więc, że to dobry tytuł dla tego, czym się zajmuję. Dobre ubranie tego w słowa. To wszystko to tylko gra. To jest po prostu zabawa – opowiada Mercury w jednym z ostatnich wywiadów przed śmiercią.
Przebranie, które przywdziewał, z czasem stało się jedyną możliwością ucieczki od wyniszczającej jego ciało śmiertelnej choroby AIDS. Maską, którą zakładał na siebie, by ukryć oznaki kiepskiego stanu zdrowia. „Przedstawienie musi trwać” – śpiewał w ostatnim singlu wydanym za życia.