Zimowy urlop z dzieckiem

To, czy upragniony narciarski urlop upłynie nam w miłej, rodzinnej atmosferze zależy już tylko od nas, naszego nastawienia i cierpliwości, jaką wykażemy względem świeżo upieczonego narciarza. I właśnie na tym powinny polegać nasze przygotowania – na wypracowaniu sobie odpowiedniego i umiejętnego podejścia do malucha na stoku.

Zimowy urlop z dzieckiem

02.01.2007 | aktual.: 31.05.2010 21:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nasze dzieci z utęsknieniem wypatrują za śniegiem, więc może właśnie teraz warto pokazać im, że poza lepieniem bałwana można także świetnie pobawić się na stoku narciarskim? Zimowa wyprawa na narty to korzyść dla całej rodziny. Nie dość, że spędzamy cały dzień na powietrzu, nabieramy rumieńców od słońca, to przede wszystkim spędzamy aktywnie czas, co w okresie zimowym czasami bywa trudne. A nasze dziecko? Nie tylko świetnie się bawi, ale także przyzwyczaja do aktywnego spędzania wolnego czasu, co z pewnością zaprocentuje w jego przyszłym życiu.

Oswoić dziecko ze sprzętem

Każdy rodzic zastanawia się, kiedy już będzie można zabrać swą pociechę na stok, żeby pokazać mu uroki tego wdzięcznego sportu. Nie ma jednoznacznie określonego wieku, bo niektóre dzieci stawiają pierwsze kroki w wieku dwóch, a inne trzech czy czterech lat. Z pewnością nasze dziecko musi już dobrze chodzić i pewnie trzymać równowagę. Oczywiście pierwsze kroki na stoku to nie zjazdy, a raczej chodzenie, tupanie na nartach oraz wszystko to, co przypomina dziecku choć trochę zabawę. Najważniejsze jest oswojenie się ze sprzętem, nie możemy pozwolić, aby dziecko zraziło się już na samym początku, bo potem ciężko będzie namówić je kolejny raz do założenia nart na nogi. Dlatego musimy zadbać o to, aby się dobrze bawiło, nie marzło, a w przerwie między narciarskimi zabawami koniecznie zabierzmy je na ciepłą czekoladę do baru na stoku.

Konkurs, to jest to!

Pamiętajmy, że dzieci uwielbiają wszelkiego rodzaju konkursy, a już najbardziej są zachwycone, kiedy w tych konkursach świetnie wypadają, a najlepiej wygrywają. Pobyt na stoku daje nam w tej dziedzinie pole do popisu. Możemy wymyślać proste slalomy, „zbieranie grzybków”, zabawę w naśladowanie, słowem wszystko! Zależy to tylko od naszej inwencji. Pamiętajmy jednak o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Na początku wybierajmy dla dziecka na ośle łączki, płaskie fragmenty gór i zawsze z dala od drogi. Pierwsze kroki nie muszą być stawiane w górach. Żeby oswoić dziecko, można je zabrać nawet do pobliskiego lasu na małe pagórki – oczywiście pod warunkiem, że są one bezpieczne. Pierwsze przygotowania

Wyjazd z maluchem na narty to oczywiście wspaniała przygoda dla wszystkich, ale przede wszystkim efekt wcześniejszych, długotrwałych i wymagających poświęcenia przygotowań. Najważniejsze w tych przygotowaniach jest odpowiednie dobranie sprzętu dla parolatka.

Od czego zacząć zakupy?

Przede wszystkim kask. Kask powinien być podstawą w ekwipunku małego narciarza. Głowa jest tą częścią ciała, którą powinniśmy chronić na pierwszym miejscu. Niezależnie od tego, jak bardzo będziemy się starali chronić dziecko przed niebezpiecznymi sytuacjami, pewnych wydarzeń nie przewidzimy, a pozostali narciarze na stoku mogą być dla dziecka największym zagrożeniem. Dlatego ważne jest, aby jak najszybciej przyzwyczaił się do noszenia kasku, bo w późniejszym wieku może się już buntować przed jego włożeniem.

W następnej kolejności ważne są ciepłe i nieprzemakalne ubrania. Dzieci przewracają się na stoku nieskończoną liczbę razy, dlatego musi im być ciepło i sucho, w przeciwnym razie staną się marudne i nie będą czerpać radości z wyjazdu. Najlepsze są dla dzieci kombinezony na szelkach, zapobiegające wpadaniu śniegu do spodni czy pod kurtkę. Równie ważny jest zakup porządnych nieprzemakalnych rękawiczek. No i okulary, szczególnie istotne przy słonecznej pogodzie. Bez nich zapalenie spojówek murowane. Warto zaopatrzyć się także w gogle, na wypadek mglistej i śnieżnej pogody. A sprzęt?

Przede wszystkim pamiętajmy o tym, że nie warto inwestować w sprzęt nowy i z górnej półki. Dziecko rośnie zbyt szybko, i zmuszeni będziemy do częstego wymieniania nart i butów. Oczywiście niejeden rodzic wzdryga się na samą myśl o konieczności zmiany sprzętu co sezon, ale nie powinno nas to zniechęcać. Sprzęt sprzedamy za niemal ta samą cenę rok później, a za prawie te same pieniądze kupimy dla naszego dziecka większy. Oczywiście jest też możliwość wypożyczenia sprzętu, co jest mniej kosztowne niż zakup nowego.

Istotne jest, aby dziecko dobrze czuło się w butach narciarskich, które różnią się od tych, jakie nosiło do tej pory. Nie tylko dlatego, że są cięższe, ale także dlatego, że są bardziej dopasowane, a przez to mogą dawać wrażenie zbyt małych. Upewnijmy się kilkakrotnie, że naszemu maluchowi dobrze pasują, by potem nie odmówiło ich włożenia na stoku, lub też nie było przyczyną kontuzji. Narty są już mniej kłopotliwym zakupem. Grunt, aby były kilka centymetrów niższe od dziecka, żeby na początku łatwiej było mu nimi manewrować.

Po odpowiednich zakupach czeka nas już tylko wyjazd i wyjście na stok. A tam musimy być wyjątkowo czujni, by dziecku nic nie zagrażało, oraz by nie stanowiło niebezpieczeństwa dla innych. Dlatego trzeba wybierać te stoki, gdzie jest mnie ludzi, najlepiej jak najmniej strome. Mali narciarze najczęściej nie mają wyczucia – albo są przerażeni i nie chcą jeździć w ogóle, albo po opanowaniu podstawowych ruchów, rozwijają niebezpieczne prędkości, Dlatego nasza czujność powinna być wyjątkowo wzmożona. Oczywiście małego narciarza nie wolno spuszczać z oczu a na wyciągu nigdy nie puszczać samego. To, czy upragniony narciarski urlop upłynie nam w miłej, rodzinnej atmosferze zależy już tylko od nas, naszego nastawienia i cierpliwości, jaką wykażemy względem świeżo upieczonego narciarza. I właśnie na tym powinny polegać nasze przygotowania – na wypracowaniu sobie odpowiedniego i umiejętnego podejścia do malucha na stoku.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)