„Żołnierz Buffalo”. Ray Petri i wielka rewolucja w świecie mody
O Tobé Coller Davis można mówić jako o pionierce w dziedzinie stylizacji, ale to właśnie Ray Petri jest uważany za pierwszą osobę, której praca wyznaczyła nowe standardy w branży i ugruntowała pozycję stylisty na rynku.
Nie ubierał gwiazd, ani nie pisał stylistycznych porad. Nie komponował prostych i oczywistych zestawów, zgodnych z ówczesnymi trendami w modzie, tylko tworzył coś od podstaw. Był bardziej artystą, który rzeźbił z ubrań nowatorskie pomysły, niż typową osobą z branży mody, doskonale zorientowaną w stylach i krojach.
Jakiej rewolucji dokonał Ray Petri - człowiek, którego wizjonerskimi pomysłami zachwycał się świat mody i od którego pod koniec życia odwrócili się prawie wszyscy?
W świecie inspiracji
W modzie łamał utarte standardy, tworząc rzeczy, o których nikt wcześniej nie pomyślał. Był jak współcześni projektanci mody – mieszał ze sobą różne style i przekraczał granice płci. To właśnie on w latach 80. stworzył nowy wizerunek mężczyzny. W swoich eklektycznych brikolażach łączył elementy mody couture, sportu, stylu subkultur, charakter ubioru historycznego i tradycyjnych strojów etnicznych.
Wyjątkową wyobraźnię i talent Raya Petri ukształtowały m.in. liczne podróże. Stylista urodził się w Szkocji w 1948 roku, a w wieku 15 lat przeprowadził się z rodziną do Brisbane w Australii. Zanim pojawił się na artystycznej scenie Londynu, wybrał się w podróż do Indii i Afryki, miejsc, których kultura stała się inspiracją w jego późniejszej pracy.
Na twórczość Raya Petri ogromny wpływ miała również muzyka. Szczególną uwagę poświęcał takich gatunkom jak R&B, punk oraz reggae, jak również zachwycał się afroamerykańskimi zespołami z wytwórni Motown.
Armia Buffalo
Ray Petri stał na czele grupy Buffalo, brytyjskiego kolektywu, który miał niepodważalny wpływ na charakter młodzieżowej mody lat 80. W jej skład wchodzili m.in. fotografowie Jamie Morgan, Jean-Baptiste Mondino, Roger Charity i Marc Lebon, stylistka Mitzi Lorenz oraz modele Nick i Barry Kamen, Tony Felix, Simon de Montfort i Howard Napper. Choć grupa Buffalo skupiała się w swojej pracy głównie na mężczyznach, z kolektywem była związana również stawiająca pierwsze kroki w modelingu – Naomi Campbell.
- Była tylko dzieckiem. Zwariowaną dziewczyną w wieku około 14 lat, ale była częścią naszej załogi – wspominał w rozmowie z „New York Times” Barry Kamen.
Petri i początek kariery męskiej spódnicy
Pomysły Buffalo stanowiły antytezę ówczesnej mody. W ich sesjach nie było miejsca na słodkie seksowne blondynki, ani na mężczyzn w klasycznych eleganckich garniturach. Taki zwrot w kierunku zupełnie innej estetyki z początku budził kontrowersje. Nie trzeba było jednak długo czekać aż projekty grupy Buffalo zainspirują kolejnych artystów.
To właśnie Petri wprowadził spódnice do męskiej garderoby, które później promował na wybiegu Jean Paul Gaultier.
- Facet w spódnicy, w tamtych czasach, to nie mogło się wydarzyć. Ray pochodzi ze Szkocji, gdzie mężczyźni noszą kilty, wybrał się w podróż do Afryki, więc ubranie mężczyzny w spódnicę było dla niego naturalne – opowiadał w rozmowie z „Dazed” Barry Kamen.
- Gaultier był częścią naszej załogi, z którą dzielił się wszystkim. Widział, co stworzyliśmy, zauważył to również Yohji Yamamoto – to byli ludzie, którzy wiedzieli, że robimy coś ważnego, dlatego szybko wprowadzili tę modę na wybiegi, co oczywiście z miejsca weszło do mainstreamu – dodał Kamen.
Siła i wrażliwość
O modowej rewolucji w męskiej garderobie opowiadał w rozmowie z pismem „Dazed” fotograf Jamie Morgan:
- Dla mnie, to kwintesencja stylu Raya Petri. Model jest charakterny, co jest naprawdę „cool” i „sexy”. Ma na sobie skórzaną spódnicę, która kojarzy się z damską garderobą. Widzimy seksowny brzuch, silne ramiona, odrobinę wrażliwości, kapelusz. Mieszamy to wszystko ze sobą. Czy on jest seksowny, czy jest silny, czy jest agresywny? To wrażliwość i siła faceta, nadanie mężczyźnie takiego samego statusu jak kobiecie – wspominał przełomowe pomysły Raya Petri (na zdjęciu powyżej – przyp.red.).
Uniform gejów i skinheadów
Na nowy wizerunek mężczyzny znaczący wpływ miał ruch wyzwolenia gejów – grupa Gay Liberation. Wraz z początkiem lat 80. na rynku pojawiło się mnóstwo czasopism prezentujących zupełnie inne podejście do męskiej mody. Magazyny takie jak „The Face”, „Arena”, „Blitz” czy „i-D” wyznaczyły nową jakość, która nie miała nic wspólnego z ówczesnymi pismami o luksusowej modzie, takimi jak „GQ” czy „L’uomo Vogue”.
Esencją stylu Buffalo były kurtki MA-1 amerykańskich sił powietrznych z czasów II wojny światowej, których charakterystycznym elementem była pomarańczowa podszewka. W modnym uniformie pojawiły się klasyczne dżinsy Levi’s 501 oraz martensy. Paradoksalnie, taki wizerunek w latach 80. był kojarzony zarówno z popularnym ubiorem gejów, jak również z codziennym strojem skinheadów
Z ulicy na okładkę magazynu
Kolejnym odejściem od stereotypów byli modele, którzy pojawiali się w sesjach grupy Buffalo. Od profesjonalistów, Petri wolał naturszczyków, przypadkowo spotkanych na ulicy nastolatków, których ubierał w projekty od luksusowych marek. Jego ulubionymi modelami byli przede wszystkim czarnoskórzy mężczyźni, wówczas zupełnie nieobecni w modowej branży.
- To, co przede wszystkim chciał robić Ray, to wyłapywać na ulicy czarnoskórych chłopców, zabrać ich do studio i zrobić im zdjęcia w taki sposób, jakby tworzył sesję dla „Vogue”. Ludzie myśleli, że zwariował – wspominał Barry Kamen.
- Bycie czarnoskórym modelem było odważnym pomysłem. Dostawałem 200 funtów dziennie, podczas gdy pensja białego modela wynosiła 900 funtów. Wiele firm wolało zatrudnić transseksualistę niż czarnego – opowiadał o dawnych standardach jeden z modeli Buffalo, Tony Felix.
Bunt w nowym stylu
Twórczość Raya Petri łączyła w sobie tak wiele stylów i kierunków, że już samo rozszyfrowanie nazwy Buffalo było dla niektórych skomplikowaną łamigłówką.
- Ludzie łączą słowo Buffalo z piosenką Boba Marleya – „Buffalo Soldier”, ale tak naprawdę to karaibskie wyrażenie, którym określa się niegrzecznych chłopców i buntowników. Niekoniecznie chodzi o charakterny wizerunek, a bardziej o mocny styl wzięty prosto z ulicy. Funkcjonalny i stylowy wygląd. Antymoda z twardą postawą – tłumaczył kiedyś genezę nazwy grupy Petri.
Madonna
Paradoksalnie, antycelebrycki styl Raya Petri przypadł do gustu piosenkarce Madonnie. Gwiazda pop w latach 80. należała do wielkich entuzjastek mody grupy Buffalo. Co ciekawe, kiedyś została przypadkowo sfotografowana podczas joggingu w Hyde Parku, kiedy miała na sobie T-shirt z napisem Buffalo.
- Tych T-shirtów było tylko 20 sztuk. Do dziś zastanawiam się, skąd go dostała. Możliwe, że zerwała go z Nicka Kamena. Wyprodukowała dla niego piosenkę, więc z pewnością często siedzieli w studio do późnej nocy – komentował stylizację gwiazdy fotograf Jamie Morgan w „CR Fashion Book”.
Smutny finał
Rewolucyjny kolektyw Buffalo nie czekał długo na swój sukces. Z czasem nazwisko Raya Petri było na językach całej modowej branży. Niestety, świetnie zapowiadającą się karierę stylisty przerwała choroba AIDS.
- Był jedną z pierwszych znanych osób w Londynie, które cierpiały na tę chorobę. To były czasy, kiedy nikt nie wiedział, jak na to zareagować - wyznał w rozmowie z „New York Times”, znany brytyjski modysta, Stephen Jones.
- Czasami ludzie odsuwali się od niego na pokazach mody, albo w ogóle go nie zapraszali – dodał.
Wyjątkiem okazał się Jean Paul Gaultier, na którego pokazach Petri zawsze był mile widzianym gościem.
- Byłem krytykowany przez ludzi, którzy robili w tym biznesie, co bardzo mnie przygnębiało. Wówczas czułem, że pokazywanie się publicznie było dowodem niesamowitej odwagi Raya. To był pokaz siły, którą podziwiałem i którą musiałem wspierać. Inni nie chcieli spojrzeć prawdzie w oczy - wyznał w rozmowie z „New York Times” francuski projektant.
Człowiek, który stworzył słowo „stylista”
Śmierć Raya Petri oznaczała koniec brytyjskiego kolektywu. Jak wyznali członkowie grupy Buffalo, bez obecności jej lidera, ich działalność po prostu nie miała sensu.
Eklektyczny styl Raya Petri nie tylko zmienił spojrzenie projektantów na męską modę. Jego nowatorskie podejście stało się inspiracją dla kolejnych pokoleń stylistów.
- W tamtych czasach nie było kogoś takiego jak stylista. Byli redaktorzy mody, ale samo słowo w ogóle nie istniało. Dlatego Ray je stworzył – wyznał w piśmie “Dazed” Barry Kamen.