Żona Tomasza Kality: Staram się raczej żyć, niż nieustannie umierać razem z nim
Były rzecznik SLD zmarł na nowotwór mózgu w styczniu 2017 r. Ostatnie miesiące swojego życia poświęcił walce o dostęp do medycznej marihuany dla siebie i innych chorych. Dziś tę walkę kontynuuje jego żona Anna, która zarazem nie chce być kojarzona tylko jako wdowa po nim.
27.06.2017 | aktual.: 27.06.2017 16:00
- Pamiętam, że od śmierci Tomka minęło pięć miesięcy z hakiem. Ale nie celebruję tej żałoby, nie liczę tych dni - mówi Anna Kalita w rozmowie z tabloidem. - Staram się raczej żyć, niż nieustannie umierać razem z Tomkiem. Takie myślenie jest fatalne, jest wielkim dyskomfortem, ale trudno się w ogóle od tego uwolnić. Miałam sen, w którym usłyszałam: "Ty jeszcze nie umarłaś" i to jakoś mi też w głowie zostało. To było symboliczne - zaznacza.
Jak przyznaje, przestała nosić czarne ubrania, bo czuła, że "wygląda jak krzyk". - Nie mówię tego przeciw osobom, które chodzą na czarno nawet całe życie. Ale ja dziś jestem w czerwonej sukience, jest lato. Nie chcę wyglądać jak śmierć - wyjaśnia, dodając, że nie potrzebuje takich elementów garderoby, by pamiętać o śmierci męża. - I tak będę to zawsze pamiętać - konstatuje. Anna Kalita, z domu Monkos, jest dziennikarką programu "Uwaga!" TVN. Za polityka SLD wyszła w październiku 2016 r.