ZUS znowu zmieni zasady dotyczące zasiłków macierzyńskich? Matki: "Nie jesteśmy wyłudzaczkami"
Kiedy Anna odebrała z ZUS-u pismo z żądaniem zwrotu ok. 100 tys. zł za wypłacony jej zasiłek chorobowy oraz macierzyński, prawie zemdlała. – Skoro państwu tak zależy na tym, aby Polki rodziły dzieci, niech da dobry przykład i zostawi będące w ciąży przedsiębiorcze oraz pracujące kobiety w spokoju – mówi Joanna Gotfryd, prezeska Fundacji Mamo Pracuj.
27.05.2021 12:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To nie pierwszy raz, kiedy Zakład Ubezpieczeń Społecznych chce zmodyfikować sposób naliczania i wypłaty zasiłku macierzyńskiego. Na przestrzeni ostatnich lat w przepisach zaszło sporo zmian. Był czas, kiedy wystarczyło opłacić 3 wysokie składki na ubezpieczenie chorobowe, żeby przez cały okres trwania urlopu macierzyńskiego otrzymywać wysokie świadczenie. W 2018 roku media donosiły, że rekordowy zasiłek macierzyński, wypłacony mieszkance Warszawy, wynosił ponad 66 tys. zł. Miesięcznie.
Dobra znajomość przepisów coraz częściej prowadziła jednak do sytuacji, w której pojawiała się ogromna dysproporcja pomiędzy kwotą wpłaconą do kasy ZUS-u a otrzymanymi poborami. ZUS szczególnie uważnie przyglądał się matkom na własnych działalnościach gospodarczych. Według kontrolerów wiele z nich miało prowadzić fikcyjne firmy tylko po to, by zdobyć wysokie świadczenie. Obecnie wysokość zasiłku macierzyńskiego oblicza się na podstawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia (brutto) z ostatnich 12 miesięcy przed miesiącem, w którym powstała niezdolność do pracy.
Czytaj też: Zamknięcie gastronomii wymusiło wiele zmian. Ekskelnerka jest sanitariuszką, były szef kuchni marynarzem
Co ma się zmienić? Według "Dziennika Gazety Prawnej" kobiety, które dopiero zaczęły podlegać ubezpieczeniu, w myśl nowych przepisów byłyby objęte okresem wyczekiwania. W praktyce oznaczałoby to, że po takim okresie, wynoszącym 3 miesiące, zasiłek macierzyński przysługiwałby przez 9, a nie 12 miesięcy.
- Propozycje ZUS dotyczące wydłużenia okresu wyczekiwania na prawo do zasiłku chorobowego i wprowadzenia okresu wyczekiwania na prawo do zasiłku macierzyńskiego i opiekuńczego będą analizowane – zapewnia Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej.
– Młode mamy od dawna są na celowniku ZUS-u, który pieniędzy na wypłatę emerytur powinien raczej szukać gdzie indziej – mówi wprost Joanna Gotfryd, współzałożycielka i prezeska Fundacji Mamo Pracuj, mama dwóch córek. – Oczywiście w każdej grupie zdarzają się nieuczciwe osoby, są nimi także takie, które biorą L4, żeby np. podjąć się innej pracy. Nie opierałabym jednak uzupełnienia pustej kasy ZUS-u wyłącznie na przyszłych mamach – dodaje Gotfryd.
Nie wszystko da się zaplanować
Magdalena z Iławy była jedną z matek, które znalazły się na celowniku kontrolerów ZUS-u. – Własną, jednoosobową działalność gospodarczą zajmującą się handlem w internecie na portalach aukcyjnych założyłam w 2014 roku. Byłam zmęczona pracą na etacie, poróżniłam się z pracodawcą, poza tym chciałam pójść na swoje. Od księgowej dowiedziałam się o możliwości opłacenia wysokich składek na ubezpieczenie chorobowe. Wtedy nie planowaliśmy z mężem dziecka, ale nie zawsze wszystko da się przecież zaplanować – mówi Magdalena.
Czytaj też: Polka w Izraelu. "Czułam, że jesteśmy uprzywilejowane, a jednocześnie podłączeni do kroplówki newsów"
Po roku prowadzenia firmy zaszła w ciążę. Skorzystała z możliwości opłacenia 3 wysokich składek, dzięki czemu przysługiwał jej zasiłek macierzyński w kwocie kilku tysięcy złotych miesięcznie.
– ZUS, chcąc udowodnić, że moja firma była fikcyjna i założyłam ją tylko po to, by wyłudzić macierzyński, zaczął mnie kontrolować. Moja działalność nie generowała dużych obrotów, bo dopiero zaczynałam, wszystkiego uczyłam się sama i na własnych błędach – podkreśla Magdalena. – Cała ta sytuacja kosztowała mnie bardzo dużo nerwów i łez. Ostatecznie sprawa rozeszła się po kościach, bo ZUS nie potrafił mi udowodnić, że chciałam go naciągnąć.
– Nie jesteśmy wyłudzaczkami – zaznacza Anna z Radomia, mama 6-latka, która również ma za sobą wątpliwie przyjemną konfrontację ZUS-em. – Pewnego dnia odebrałam pismo, w którym zażądano ode mnie zwrotu ok. 100 tys. zł wypłaconego mi zasiłku chorobowego oraz macierzyńskiego. Prawie zemdlałam, kiedy to przeczytałam – wspomina. Również w jej przypadku pracownicy ZUS-u uznali, że otrzymywała zawyżone świadczenie, a prowadzona przez nią działalność gospodarcza została założona wyłącznie w celu wyłudzenia zasiłku.
– Mam świadomość, że niektóre kobiety wykorzystały lukę w przepisach i nabyły prawo do wysokich świadczeń niejako "fuksem". Ale to uderza rykoszetem w uczciwe przedsiębiorczynie. To, że skorzystałyśmy z możliwości podniesienia sobie świadczeń poprzez wyższe składki, nie jest żadnym wyłudzaniem czy naciąganiem, a jedynie dobrą znajomością prawa – zauważa Anna, która ostatecznie wygrała konfrontację z ZUS-em, ale nie obyło się bez pomocy dobrego prawnika.
Natomiast jej przyjaciółka, również matka prowadząca własną działalność, według ZUS-u pobierała zbyt wysoki zasiłek macierzyński, co miało być "niezgodne z zasadami współżycia społecznego". Ta sprawa też ostatecznie została rozstrzygnięta na jej korzyść.
#NieJestemFikcyjna
Na Facebooku działa "Ruch Społeczny Kobiety na DG (działalności gospodarczej – przyp. red.) kontra ZUS". Zrzesza kilka tysięcy osób, które łączy hashtag #NieJestemFikcyjna. W styczniu 2020 roku samozatrudnione Polki, które czują się nękane przez ZUS, wyszły na ulice w niemym proteście, żądając "spokojnego macierzyństwa i należnego im szacunku od władz RP". Uczestniczki protestu wywiesiły banery przed regionalnymi oddziałami ZUS-u.
Joanna Gotfryd z Fundacji Mamo Pracuj uważa, że nadmiarowa, uprzykrzająca życie kontrola czy wprowadzenie 3-miesięcznego okresu wyczekiwania całkowicie zablokują awansy kobiet w ciąży oraz uniemożliwią podejmowanie pracy przez przyszłe mamy.
– Pamiętajmy, że kobiety są coraz lepiej wykształcone, a rodząc dzieci w wieku ok. 30 lat lub później, mają spore doświadczenie zawodowe, pracują na menedżerskich stanowiskach, dlatego awanse czy zmiana pracy są naturalną koleją ścieżki kariery. A że przypadają w okresie ciąży, po którym idzie się na urlop macierzyński? Cieszmy się, że kobiety się rozwijają i zdobywają nowe kompetencje. Nie uprzykrzajmy im życia w tym wyjątkowym czasie – podkreśla Gotfryd.
Prezeska Fundacji Mamo Pracuj zwraca uwagę, że kobieta w ciąży, pomimo najszczerszych chęci, nie jest w stanie przewidzieć, kiedy stan zdrowia nie będzie jej pozwalał na pracę.
– Raczej doceniałabym pracodawców. A takich można znaleźć w naszej Bazie Pracodawców Przyjaznych Rodzicom, dla których ciąża pracownicy nie stanowi przeszkody w awansowaniu jej czy daniu podwyżki – mówi Joanna Gotfryd. – Skoro państwu tak zależy na tym, aby Polki rodziły dzieci, niech da dobry przykład i zostawi będące w ciąży przedsiębiorcze oraz pracujące kobiety w spokoju.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.