Blisko ludzi"Życie w akwarium". Nastolatkowie w seminarium duchownym

"Życie w akwarium". Nastolatkowie w seminarium duchownym

"Życie w akwarium". Nastolatkowie w seminarium duchownym
Źródło zdjęć: © 123RF
Katarzyna Chudzik
27.09.2018 14:27, aktualizacja: 27.09.2018 21:22

- Mam nadzieję, że wytrzymam w celibacie, ale sądzę, że to trudne. Nie zaprzątam sobie tym za bardzo głowy, bo uważam, że wstrzemięźliwość, lub jej brak, jest nieistotna dla mojej roli jako kapłana - mówi 19-latek, który planuje dostać się do seminarium. Pytamy młodych mężczyzn, dlaczego chcą być księżmi w obecnych czasach.

Kiedy zapytałam na Facebooku, czy ktoś ze "znajomych znajomych" zna chłopaka, wybierającego się do seminarium duchownego, nie spodziewałam się aż tak szerokiego odzewu. "Kumpel", "brat mojego męża", "kuzyn od strony mamy", "dwóch znajomych". Odpowiedzi płynęły ze wszystkich stron, a każda z komentujących osób miała rzekomo służyć pomocą. Dopóki nie zaczęłam prosić o możliwość rozmowy z samymi zainteresowanymi.

"Niestety się nie zgodzi" - było jedną z najłagodniejszych odpowiedzi. Do mocniejszych należało: "kobieto, zajmij się swoim życiem", albo "on nie chce się wypowiadać dla ateistycznych stron".

"No i jeszcze ta afera z księdzem Stryczkiem"

Udało mi się jednak porozmawiać z jednym z uczniów katolickiego liceum na wschodzie kraju. Na zdjęciu profilowym widnieje w habicie, choć do końca szkoły średniej zostało mu trochę czasu.

- No, bycie księdzem to nie jest jakieś szczególnie popularne rozwiązanie. Mam jednego kolegę, który też chce iść do seminarium, ale on tego pani nie powie. Bo jest nagonka - że księża to pedofile, jeżdżą drogimi samochodami, mają na boku kobiety, albo co gorsza facetów. No i jeszcze ta afera z księdzem Stryczkiem od Szlachetnej Paczki - mówi Maurycy (imię zmienione - przyp. red).

Dlaczego trzeba było Maurycemu zmieniać imię? Bo nie chce podpaść. Nie wiadomo co prawda czym, bo przecież nie mówi nic złego. - No, wiem. Ale po co to mówić pod nazwiskiem? Czy to coś zmieni? - obrusza się 17-latek.

Poprosiłam go o opinię na temat reportażu o księdzu Stryczku - sam o tym wspomniał, a tą sprawą przecież dziś żyje cała Polska. Ksiądz, który stworzył Szlachetną Paczkę okazał się powodem wielu wizyt u psychoterapeutów i psychiatrów. Kilka dni temu zrezygnował z funkcji prezesa Fundacji Wiosna.

- Ja go nie znałem, ale wiem, że ludzie popełniają błędy, a Bóg każdemu wybaczy. Takie afery szkodzą, bo później się mówi, że wszyscy księża na pewno mają coś do ukrycia. A ja nie znam takiego. Znam tylko takich, których szanuję i którzy są autorytetem. Są pewnie też źli, ale ja będę robił wszystko, co w mojej mocy, żeby naprawić wizerunek Kościoła - opowiada Maurycy.

"Życie w akwarium"

Jak wynika z danych Krajowej Rady Duszpasterstwa Powołań, w diecezjalnych seminariach duchownych w 2017 roku na pierwszym roku uczyło się 444 kleryków (statystycznie szkołę ukończy połowa z nich). To ponad stu mężczyzn mniej niż dwa lata wcześniej. Nie jest to jednak żaden wyznacznik - od lat mówiło się, że "boom na kapłaństwo" był efektem pontyfikatu Jana Pawła II. Kiedyś musiał zelżeć.

Maurycy nie zna księdza profesora Sławomira Zaręby, socjologa religii, który jakiś czas temu udzielił wywiadu Wirtualnej Polsce. Ale kiedy mówię o jego tezach, zgadza się z nimi. Że Kościół powinien szukać kapłanów pełnych charyzmy, nowoczesnych. Takich, którzy trafią do młodzieży. - To moje powołanie, ja taki jestem i to jest moja rola. I jestem podekscytowany. Moi rówieśnicy nie wiedzą kim będą, na jakie studia pójdą, co się z nimi stanie w życiu. Ja to wszystko wiem, a to mi daje mi harmonię wewnętrzną i wolną głowę - tłumaczy 17-latek.

Zastrzega, że nie chodzi mu o święty spokój i wygodę, wręcz przeciwnie. Seminarium duchowne to studia bardzo trudne i aż sześcioletnie. Klerycy uczą się teologii moralnej, egzegezy Starego i Nowego Testamentu, metafizyki, filozofii przyrody, teologii dogmatycznej, psychologii, etyki, logiki i wielu innych. - Wszystkiego tego, co pozwala nie tylko głosić ładne kazania, ale przede wszystkim służyć ludziom - zauważa Maurycy.

Marcin Wójcik - autor książki "Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu", który w seminarium spędził 5 lat - twierdzi, że młodzi księża po 6 latach nauki nie są do owego służenia ludziom przygotowani, bo nie są przyzwyczajeni do życia w prawdziwym świecie. - Każde seminarium ma swoje wewnętrzne regulacje, ale na ogół klerycy nie mogą używać internetu, posiadać telefonów komórkowych, wychodzić na miasto. Zakupy robią tylko w określonym czasie, nie mogą ubierać się na kolorowo, bo preferowane są szarości. Takie życie w akwarium trwa sześć ważnych dla rozwoju człowieka lat. Oni wychodzą i tworzą swoiste getta księżowskie, nie chcą się konfrontować ze światem, nie są do tego przyzwyczajeni. Uważam, że do seminarium nie powinno przyjmować się 19-letnich chłopców, bo oni najpierw powinni iść na studia, poznać normalne życie - tłumaczy reporter.

"Seks rozprasza"

- "Kto ma księdza w rodzinie, tego bieda nie ubodzie"- tak zawsze mi mama mówiła. Chociaż powtarzała też, że przydałby się w rodzinie adwokat albo lekarz. I chyba to by wolała, bo jestem jedynakiem, a ona chciałaby mieć wnuki - dodaje Maurycy. - Po cichu liczy chyba, że zmienię zdanie, ale nie mówi tego wprost, bo to byłoby jak bluźnierstwo. Na pewno mi pani zmieni imię, tak? - dopytuje Maurycy.

Od tematu wnuków do celibatu niedaleko, pytam więc, czy mu ów celibat nie przeszkadza. Nie przeszkadza, bo "to nie jest kwestia wyboru", tylko wiary i zaufania Bogu. - Nie można wierzyć częściowo, akceptuję wszystko co idzie za kapłaństwem. Tak ma być, seks rozprasza, trzeba się poświęcić. Ja poświęcam związek, którego nawet nie ma. A ktoś inny poświęca istniejącą rodzinę dla pracy, którą wykonuje. Albo poświęca swoje zdrowie, bo pali papierosy. Mnóstwo jest tych poświęceń w życiu każdego z nas. Tak po prostu musi być - tłumaczy. Wie, że znajomi trochę się z tego podśmiewają, ale w gruncie rzeczy żywią do niego sporo szacunku. Uważają, że jest twardy, wie, czego chce i na pewno tego dopnie.

Tymczasem z badań profesora Józefa Baniaka wynika, że 60 proc. księży jest w związku z kobietami. Zdaniem naukowca każda parafia boryka się z księdzem-tatą. Dlatego o celibat i płomienną wiarę w jego utrzymanie zapytałam Marcina Wójcika. - Zazwyczaj młodzi ludzie szczerze wierzą, że jak się zaprą, to im się uda. Ale sublimacji popędu seksualnego nie można oczekiwać od tłumów. To styl życia odpowiedni tylko dla jednostek. A księży w Polsce jest przecież kilkadziesiąt tysięcy (30 tys. pełni posługę kapłańską - przyp.red.), większość z nich idzie do seminarium w wieku, w którym jeszcze nie są w stanie stwierdzić, czy chcą mieć rodzinę, czy nie. I czy będą w stanie utrzymywać wstrzemięźliwość seksualną całe życie, czy nie będą. To nie jest kwestia "zaciśnięcia zębów"- twierdzi reporter.

I przypomina, że ostatnio w centralnej Polsce, z jednej z diecezji, odeszło około 20 młodych księży. Wszyscy byli rok, dwa po święceniach. Nie wytrzymali perspektywy całego życia w celibacie. Nie zawsze - a nawet nie zazwyczaj - złamanie ślubów czystości jest efektem jednorazowego wyskoku, zrywu serca, czy pożądania, którego nie dało się okiełznać.

"Papież może celibat jutro znieść"

Miałam przyjemność rozmowy z młodym kandydatem na kleryka, który wprost - jeszcze przed podjęciem studiów - mówi, że celibat nie jest jego bajką. Chciał się spotkać osobiście - "żeby nie został ślad, bo teraz wielu ludzi wykorzystuje różne rzeczy przeciwko Kościołowi"). Uznał, że to dobry moment, żeby ludzie dowiedzieli się, co myśli on i "na pewno wielu innych". Tylko bez żadnych personaliów.

- Mam nadzieję, że wytrzymam w celibacie, ale sądzę, że to trudne. Nie zaprzątam sobie tym za bardzo głowy, bo uważam, że wstrzemięźliwość, lub jej brak jest nieistotna dla mojej roli jako kapłana. Na pewno źle bym się czuł, jakbym złamał ślub czystości, ale tylko dlatego, że jest to jakieś zobowiązanie wobec innych, nie wobec Boga. Z drugiej strony proszę zauważyć, że celibat został usankcjonowany podczas Soboru Trydenckiego. Papież może go jutro znieść i wtedy okaże się, że wszyscy księża cierpieli bez sensu - mówi mój rozmówca.

Wie, że jego poglądy są (w oficjalnym obiegu) niepopularne, ale nie boi się presji społecznej. Nie zamierza jednak wychylać się ze swoją opinią, wie, że może mu to uniemożliwić dostanie się do seminarium. – Zdaję sobie sprawę, że wśród księży zdarzają się ludzie źli, albo głupi. To też pewnie ma swój cel. Ale wiem, w co wierzę. A mimo że "papież zawsze ma rację", to jednak nie zawsze ją ma - śmieje się. - Chciałbym zmienić negatywne postrzeganie Kościoła, bo to jest koszmar. Ilekroć mówię komuś nowo poznanemu, że chcę być księdzem, to zawsze mi wypominają, na ogół żartują. Że pewnie jestem gejem, albo że upadłem na głowę. Ale ja i tak wkraczam. I swoją osobą będę niósł dobre świadectwo - mój rozmówca mówi na jednym wdechu.

Zdaniem Wójcika taka motywacja pojawia się u przyszłych kapłanów często. - Znam takich, którzy chcieli naprawić system, ale sami stali się systemem. Już im nie zależy. To są idealistyczne, młodzieńcze ideały, które gasną w zderzeniu z rzeczywistością. Nie widzę żadnych reformatorów Kościoła w Polsce, a seminaria tną indywidualności równiutko jak trawę - konstatuje.

Poza tym motywacja, na ogół pobożna i jak najbardziej szczytna, zmienia się w trakcie studiów. Klerycy i młodzi księża dostrzegają, jak bardzo ich życie jest wygodne. Nie muszą się martwić nie tylko o rachunki, czy obowiązki domowe, ale przede wszystkim za darmo mają prestiż. - Lekarz na szacunek musi sobie zasłużyć, ksiądz ma go z automatu - ocenia Wójcik.

- To najmniej istotna sprawa! Myśli pani, że poświęcam całe swoje życie tylko po to, żeby mieć szacunek?! - oburza się Maurycy.

- Nie chciałbym, żeby mnie szanowali tylko przez koloratkę. I myślę, że tak nie będzie, bo mam dużo do powiedzenia. Zresztą znam wielu księży, których spotkała agresja, więc nie wiem, czy ta teza o szacunku nie jest naciągana - komentuje drugi z rozmówców.

Chrześcijanie nie są prześladowani, księża owszem

Obaj chłopcy mówią mi to wszystko w tajemnicy. Poza informacją "nie wierzę w celibat", nie widzę w ich wypowiedziach nic zdrożnego. Czemu więc robią z tego wielki sekret?

Odpowiadają tak samo. Boją się, że to zostanie wykorzystane przeciwko nim.
- Masz wrażenie, że chrześcijanie są prześladowani w Polsce?
- Chrześcijanie nie, księża tak. A ja, chcąc pełnić posługę, jestem nierozumiany przez większość - kwituje jeden z moich anonimowych rozmówców.

Byłeś w seminarium, a może przymierzasz się do obrania podobnej ścieżki życiowej? Prześlij nam swoją historię przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (589)
Zobacz także