Żywy biznes - narkotyki
Uzależnienie od narkotyków od dawna nie ma związku ze statusem społecznym. W każdym domu, w każdej rodzinie może się zdarzyć narkomania. Wpływa na to presja środowiska rówieśniczego i niesamowicie dobrze zorganizowana dystrybucja narkotyków.
07.03.2007 | aktual.: 27.05.2010 19:23
Ciągle jeszcze pokutuje przekonanie, że w narkomanię wpadają dzieci, które pochodzą z rodzin patologicznych. Ale uzależnienie już od dawna nie ma związku ze statusem społecznym.
W każdym domu, w każdej rodzinie
Miało w latach 80., kiedy narkomani wywodzili się przede wszystkim z rodzin rozbitych, dysfunkcyjnych. Wtedy było też inne oblicze narkomanii, dominował kompot - narkotyk wytwarzany domowym sposobem. W tej chwili na rynku narkotycznym, jak w dobrych delikatesach, można dostać wszystko - to tylko kwestia pieniędzy, jakiekolwiek prawidłowości przestały obowiązywać. W każdym domu, w każdej rodzinie może się zdarzyć narkomania. Wpływa na to presja środowiska rówieśniczego i niesamowicie dobrze zorganizowana dystrybucja narkotyków. Zajmują się nią młodzi ludzie o silnych osobowościach, którzy bardzo szybko wchodzą w krąg rówieśniczy, „promocyjnie” częstują pierwszymi dawkami.
Do tego dochodzi moda na branie. Wszystko razem sprawia, że w narkomanię wchodzą dzieci, które wywodzą się z tzw. dobrych domów, ze zdrowych rodzin, którym rodzice starają się poświęcać czas. Nie ma prawidłowości, które wskazywałyby na to, że w jednej rodzinie może się zdarzyć narkomania, a w drugiej nie ma prawa. Każdy musi się z nią liczyć jeśli ma dziecko w wieku szkoły podstawowej czy średniej. Głęboko uzależnieni bywają już 9-11-latkowie.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
To nie dojrzewanie
Rodzice powinni być szczególnie uczuleni. Trzeba wiedzieć czego szukać, różne środki różnie działają i dają inny efekt nawet jeśli chodzi o słynną źrenicę. W przypadku popularnego narkotyku – braun sugar, czyli brunatnej heroiny palonej, źrenica się zwęża i nie reaguje na światło. Gdyby kazać dziecku zamknąć oczy i potem je otworzyć nie będzie efektu rozszerzania i zwężania się źrenicy.
Pozostanie ona malutka, o wymiarach główki od szpilki. Po odstawieniu narkotyku jest szeroka i nie reaguje na światło. Inne objawy, na które trzeba zwrócić uwagę to: zmiany zachowania - separowanie się, mniejsza ilość czasu, którą dziecko chce spędzać z rodzicami; dziwne telefony - gdy rodzic odbiera, dzwoniący odkłada słuchawkę; późne powroty do domu i nieinformowanie gdzie spędzało się czas.
Ważna jest też kondycja fizyczna dziecka, to jak śpi, czy ma apetyt, czy zmieniły się jego ulubione potrawy. Uzależniony lubi jedzenie słodkie i półpłynne, np. jogurty; unika za to potraw ciężkich, nie ma apetytu.
Rodzice robią tu często poważny błąd, przypisując takie zmiany zachowań tylko okresowi dojrzewania. Nie drążą dalej. Ale gdy człowiek dojrzewa nie zmienia się aż tak radykalnie, jak w przypadku narkomanii. Dziecko spokojne staje się na przemian ospałe i agresywne. Jest pobudzone gdy odstawi narkotyk i apatyczne, kiedy coś wzięło. Trzeba też zwracać uwagę na rzeczy w pokoju dziecka. Jeśli pojawiły się tam fifki, szklane rurki, alufolia, małe torebeczki foliowe z resztkami proszku, to sygnał, że miało kontakt z narkotykami.
Po drugiej stronie barykady
Jeśli rodzic już zauważy, że coś jest nie tak, nie powinien podejmować działań na własną rękę, niczym nie ryzykuje zgłaszając się do poradni. W sieci placówek specjaliści poprowadzą rodzica po meandrach wychodzenia z narkomanii. To bardzo trudna choroba i nie pomoże tu jedna awantura czy nagły przypływ nadopiekuńczości. Proces leczenia jest rozciągnięty w czasie i wymaga określonych umiejętności. Tym bardziej, że dziecko, które ma kontakt z narkotykami, zawsze stawia rodziców po drugiej stronie barykady.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Działanie narkotyków jest tak silne, i to już za pierwszym razem, że biorący nie chce z nich rezygnować. Do tego dochodzi otoczka towarzyska. Dlatego rodzice sami nie wyprowadzą dziecka z nałogu. Poza tym narkoman to człowiek podwójnie uzależniony - od narkotyków i od narkobiznesu. Często dzieci są wciągane w sprzedaż narkotyków albo w długi wobec dealerów. Najpierw narkotyk jest za darmo, potem wystarcza kieszonkowe, wynosi się rzeczy z domu na sprzedaż, a na końcu dochodzi do okradania sklepów i samochodów. To prawidłowość, która dotyczy wszystkich narkomanów.
Coś w zamian
Jak rodzic powinien namówić dziecko do wizyty u specjalisty i jak pomóc mu później? To zależy od relacji jakie panują w domu. Zdarza się, że nie ma z tym problemu. W ekstremalnych przypadkach, to specjaliści odwiedzają uzależnionego. W czasie leczenia równolegle pracuje się z dzieckiem i jego rodziną, bo ona też jest współuzależniona. Gdyby pomagać tylko tej jednej osobie, rodzina popełniałaby dalej błędy, które sprawiałyby, że uzależniony nie mógłby się w pełni rehabilitować. W poradni wybierana jest odpowiednia droga leczenia. Jego czas oczywiście zależy od pacjenta, od tego jak szybko wchodzi na kolejne etapy. Program leczenia jest bardzo bogaty, są np. artterapie, po to by dać młodemu człowiekowi jakąś pasję, w momencie kiedy poszukuje własnej drogi życia.
Potężny wróg
Można leczyć się w domu, jeśli uzależnienie nie jest głębokie, a presja środowiska rówieśniczego niezbyt duża, np. jeśli młody człowiek brał narkotyki z ludźmi z poza własnego osiedla. Ale jeśli biorące towarzystwo mieszka tuż obok, leczenie w domu nic nie da. I koledzy, i dealerzy nie rezygnują z człowieka, każdy uzależniony to żywy biznes. Dlatego dochodzi do wymuszeń, zastraszania członków rodziny, zagrożenia życia i zdrowia. Młody człowiek, nawet jeśli chciałby, boi się leczyć. Wtedy ośrodek jest najlepszym wyjściem. Zdarzało się nawet, że rodzice musieli zmienić mieszkanie, miasto już po przejściu terapii w ośrodku, bo ciągle nie było spokoju.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Każdy rodzic powinien mieć świadomość, że wejście dziecka w narkomanię jest jednocześnie wejściem w układy przestępcze, może się skończyć okaleczeniem lub śmiercią. Narkobiznes to potężny wróg, który w odróżnieniu od nas, dysponuje ogromnym kapitałem. Moda na narkotyki wzrasta. Na imprezach nie króluje już alkohol tylko narkotyki. Dzieje się tak zresztą nie tylko wśród młodzieży, ale i np. wśród biznesmenów.
Samemu się nie da
Ta grupa jest bardzo narażona na poważne uzależnienia. Dominuje kokaina. W zastraszającym tempie wzrasta moda na ten narkotyk. Do pewnego momentu był ekskluzywny, teraz społeczeństwo się bogaci i kokaina należy do dobrego tonu. Wśród pracowników agencji reklamowych na czasie jest amfetamina i wszystkie środki „spidujące”, które pozwalają nie wypaść z wyścigu szczurów. Coraz częściej w poradniach pojawiają się więc osoby, które chcąc pozostać anonimowe, potrzebują fachowej pomocy.
Kokaina jest o tyle zdradliwa, że nie powoduje uzależnienia fizycznego, ale koszmarne uzależnienie psychiczne. Samemu nie da się z niego wyjść. Skutki uboczne to spustoszenie życia rodzinnego, mniejsza skuteczność w pracy zawodowej. Zdarzają się psychozy, choroby układu oddechowego. Amfetamina jest niebezpieczna dlatego, że tu pojawia się najwięcej osób z podwójną diagnozą – trzeba je nie tylko odtruwać, ale i leczyć w szpitalach psychiatrycznych.
Gdzie szukać poradni?
Wystarczy zadzwonić pod numer telefonu 0 22 621 13 59. Tutaj każdy uzyska informację o ofercie terapeutycznej Monaru w całym kraju. Są poradnie we wszystkich większych miastach Polski i ponad kilkadziesiąt domów, w których prowadzi się rehabilitację. Co innego proponuje się dzieciom, młodzieży, dorosłym.