15‑latek zaatakowany w Warszawie. Wracał z zakupów z kolegą
W piątek po południu trzech młodych mężczyzn zaatakowało 15-letniego chłopca, który szedł ulicą z pochodzącym z Ukrainy kolegą. Chłopcy rozmawiali po rosyjsku i najprawdopodobniej to stało się powodem ataku.
05.12.2023 | aktual.: 12.07.2024 22:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O sprawie poinformowano na facebookowym profilu "Dzieci z Dworca Brześć". W zamieszczonym tam wpisie czytamy, że 15-letni Edi wracał z przyjacielem, Ukraińcem Dawidem ze sklepu, gdy usłyszał:
"K..wa, w Polsce jesteś, mów po polsku". Agresorów było trzech. "Jeden uderzył butelką po piwie w głowę. Edi upadł, stracił na chwilę przytomność. Kiedy się podniósł, napadło na niego już dwóch. Trzeci się przypatrywał. Edi bronił się, jak mógł. Była 17. Przystanek autobusowy przy metrze Dworzec Gdański na Rydygiera. Może ktoś tam był i widział? Policja już wie. Madina [mama Ediego - przyp. red.] zgłosiła. Poradzili na przyszłość wyposażyć syna w gaz. Tak – na wszelki wypadek" - czytamy dalej w poście.
Zobacz także: Raport o Ukrainkach w Polsce. Dane są wstrząsające
Wpis wywołał lawinę komentarzy zbulwersowanych internautów. Sytuację skomentował też poseł Michał Szczerba. "Jestem z Tobą Edi. To jest Twoje miejsce na Ziemi i zrobimy wszystko, żebyś tu był szczęśliwy i bezpieczny" - napisał polityk.
Kim jest napadnięty chłopak?
Ofiarą mężczyzn jest 15-letni Edi, który - jak przekazała w rozmowie z Wirtualną Polską założycielka inicjatywy "Dzieci z Dworca Brześć" nauczycielka Marina Hulia - siedem lat temu wraz z mamą i rodzeństwem przyjechał do Polski z Czeczenii. Od razu zaangażował się w pomoc potrzebującym: opuszczonym polskim staruszkom z domów opieki, osobom bezdomnym, a także zwierzętom ze schroniska "Medor" pod Łodzią. Od początku wojny w Ukrainie wspiera także uchodźców z tego kraju, a dzięki znajomości języka mógł z nimi swobodnie rozmawiać, co w piątek stało się przyczyną ataku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak mówi nam Marina Hulia, po zdarzeniu chłopiec wraz z mamą i 14-letnim towarzyszem zgłosili się na komisariat policji, by złożyć zawiadomienie. Z relacji mamy chłopca wynika, że 15-latek był przesłuchiwany bez jej obecności. Nie dostali też zeznań do przeczytania i podpisania, a na pytanie o to, czy nie trzeba wezwać karetki, funkcjonariusze mieli powiedzieć, że w jego przypadku nie jest to konieczne. - Powiedzieli: Niech poleży, będzie jak nowy - mówi Hulia.
W poniedziałek Edi nie poszedł do szkoły, ponieważ wciąż źle się czuje. - Na razie leży, bo go boli głowa, kręci mu się w niej - dodaje rozmówczyni.
Wieczorem otrzymaliśmy od pani Mariny informację, że Edi wraz z mamą zostali wezwani na komisariat w celu złożenia zawiadomienia przy udziale tłumaczki. Chłopiec został również wysłany na obdukcję.
4 grudnia poprosiliśmy policję o komentarz w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl