18‑letnia pływaczka olimpijska sprzedana 60‑latkowi
Pływaczka Ayouba-Ali Sihame, która na olimpiadzie reprezentowała afrykańskie wyspy Komory, boi się wrócić do kraju. Tuż przed startem w Igrzyskach Olimpijskich matka oznajmiła jej, że po powrocie z Londynu będzie musiała zakończyć swoją karierę sportową, bo została sprzedana za żonę 60-letniemu mężczyźnie
Pływaczka Ayouba-Ali Sihame, która na olimpiadzie reprezentowała afrykańskie wyspy Komory, boi się wrócić do kraju. Tuż przed startem w Igrzyskach Olimpijskich matka oznajmiła jej, że po powrocie z Londynu będzie musiała zakończyć swoją karierę sportową, bo została sprzedana za żonę 60-letniemu mężczyźnie. Dziewczyna poprosiła o azyl w Wielkiej Brytanii, może być jednak deportowana w ciągu najbliższych tygodni. Za nieposłuszeństwo wobec rodziców na miejscu może czekać ją nawet śmierć.
Jeśli ubiegającym się o azyl osobom grozi niebezpieczeństwo w ich państwie, zwykle otrzymują pozwolenie na pozostanie w Anglii. W przypadku pływaczki sprawa jest jednak bardziej skomplikowana.
Po tym, jak nie zakwalifikowała się do półfinału, opuściła wioskę olimpijską, lecz zamiast wracać na Komory, przez kilka tygodni żyła na londyńskiej ulicy. W październiku próbowała przedostać się do Francji, posługując się fałszywym paszportem. Została złapana w Dover. Za używanie podrobionych dokumentów trafiła do więzienia.
Już ze swojej celi pływaczka poprosiła o azyl. Jej prawnik twierdzi, iż nie wiedziała, że przysługuje jej takie prawo od samego początku. Tylko dlatego posunęła się do przestępstwa.
Po olimpiadzie Sihame rozmawiała przez telefon ze swoim bratem. Powiedział jej, że ośmieszyła całą rodzinę i że na miejscu czeka ją kara. Na wyspie, z której pochodzi, leżącej pomiędzy Mozambikiem i Madagaskarem, żyje ponad 750 tysięcy radykalnych wyznawców islamu. Kraj należy do najbiedniejszych w Afryce i w dużym stopniu uzależniony jest od pomocy zagranicznej. Dopuszczalna jest w nim poligamia.
60-latek, którego miała poślubić Sihame, ma już dwie żony. 18-letnia pływaczka była dobrym materiałem na kolejną, bo dzięki sportowi, który uprawiała i temu, że zakwalifikowała się na igrzyska, zyskała w swoim kraju status celebrytki. Rodzice dostali za nią wyższą cenę, niż normalnie zapłacono by za pannę młodą. Od razu też oznajmili jej, że kiedy wyjdzie za mąż, musi zrezygnować z pływania i ostrzegli, że jeśli nie będzie posłuszna, czeka ją dotkliwa kara.
Tego pierwszego Sihame doświadczyła wcześniej nie raz. Jej prawnik, Andrew Gurney, twierdzi, że była bita regularnie. Nawet sport nie dawał jej wolności, gdyż mogła trenować tylko w pełnym kostiumie kąpielowym i zawsze pod nadzorem brata.
Nikomu nie mogła zwierzyć się ze swojej niedoli i nie miała gdzie szukać pomocy. Londyn okazał się wielką szansą na inne życie. Fałszywe dokumenty pomogła jej załatwić przyjaciółka.
W sądzie oskarżona o posługiwanie się fałszywym paszportem usłyszała, że gdyby starała się o azyl od samego początku, prawdopodobnie by go otrzymała ze względu na swoją sytuację w domu rodzinnym. Udziela się go osobom, które potrafią udowodnić, że w ich ojczyźnie może spotkać je śmierć lub poważne represje.
Z tych samych powodów udziela się azylu na podstawie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Natomiast na stronie Brytyjskiej Agencji Granicznej (UK Border Agency) widnieje informacja dla cudzoziemców: „Jeśli nie kwalifikujesz się, by otrzymać azyl, ale uważamy, że istnieją humanitarne lub inne powody, dla których powinniśmy pozwolić ci zostać, możemy wydać pozwolenie na pobyt tymczasowy.”
Ponieważ jednak Sihame popełniła przestępstwo, nie wiadomo, jak dalej potoczą się jej losy.
Tekst: na podst. The Daily Mail/Izabela O’Sullivan
(ios/sr), kobieta.wp.pl