Wspomniała swój performans. Przeżyła wtedy dziewięć orgazmów
Marina Abramović gościła w podcaście, w którym podzieliła się wspomnieniami dotyczącymi jednego ze swoich głośnych performansów. W 2005 roku artystka zaprezentowała akt, który na długo zapadł w pamięć widzów i krytyków.
Marina Abramović od dekad pozostaje jedną z najbardziej wpływowych i bezkompromisowych postaci światowej sceny artystycznej. Uznawana za matkę sztuki performansu, znana jest z działań, które testują fizyczne i psychiczne granice – zarówno swoje, jak i publiczności. Jej wystąpienia to nie teatr, lecz żywa konfrontacja z emocjami, bólem, ciałem i wytrzymałością.
Siedem godzin na podłodze i dziewięć orgazmów
W 2005 roku Abramović realizowała w Muzeum Guggenheima cykl "Seven Easy Pieces", w którym interpretowała słynne akcje performatywne innych artystów. Wśród nich znalazło się także kontrowersyjne "Seedbed" autorstwa Vito Acconciego. Acconci w swojej wersji masturbował się pod drewnianą rampą, fantazjując o osobach, które przechadzały się nad jego głową. Abramović postanowiła podejść do tego performansu inaczej. Chciała przekazać to z kobiecej perspektywy i tym samym pokazać żeńską energię.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Helena Deeds ma dom i mieszkanie w Kalifornii. Mówi o ogromnych pożarach i Amerykanach
Artystka opowiedziała o swoich odczuciach
Choć od występu minęło już prawie 20 lat, Marina Abramović do dziś pamięta, jak silnym doświadczeniem był ten akt performatywny. Kobieta wzięła niedawno udział w podcaście "Fashion Neurosis" i opowiedziała o swoich odczuciach.
- Bycie stymulowaną przez kroki odwiedzających nade mną - to naprawdę nie jest proste, zapewniam was! Nigdy wcześniej nie musiałam się tak bardzo koncentrować - tłumaczyła podczas rozmowy.
W odcinku nie tylko przyznała, że był to jeden z najbardziej intensywnych momentów w jej karierze, ale również podzieliła się zaskakującym wyznaniem. Jak mówi, podczas realizacji swojej wersji performansu przeżyła orgazm aż dziewięć razy.
- To wymagało godzin intensywnego skupienia pod sceną. Po pewnym czasie było naprawdę trudno. Byłam całkowicie wyczerpana, ale traktuję swoją pracę poważnie, więc przez to przebrnęłam - mówiła w wywiadzie.
Abramović nie pozostawiła jednak miejsca na domysły czy interpretacje. Wprost podkreśliła, że nie chodziło o odgrywanie czy teatralne udawanie emocji, lecz o rzeczywiste, fizyczne przeżycie, które wydarzyło się w trakcie trwania performansu. Co ciekawe, w trakcie występu artystka czuła także niesamowite połączenie z otaczającą ją naturą. - Czujesz życie, czujesz naturę, ptaki, skały, drzewa – wszystko staje się świetliste - mówiła w podcaście.
Czytaj także: Pamiętacie szokujący performance Mariny Abramović? Widzowie mogli zrobić z jej ciałem, co chcieli
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl