"Apelujemy o zaprzestanie milczenia". Powstał list otwarty w sprawie dziennikarza
"Apelujemy o zmianę przyjętej strategii milczenia i zajęcie przejrzystego stanowiska. Apelujemy również o powtórne przemyślenie ram współpracy z Jakubem Dymkiem" - czytamy w liście otwartym do redakcji, które publikują teksty dziennikarza mimo oskarżeń o molestowanie i gwałt.
12.03.2018 | aktual.: 12.03.2018 16:17
Kilka dni temu pisałyśmy o zatrudnieniu Jakuba Dymka w nowo powstałej redakcji portalu reo.pl. Dziennikarz, który na łamach "Codziennika feministycznego" został oskarżony o gwałt i napastowanie seksualne wznowił tekże współpracę z "Dwutygodnikiem" i z "Tygodnikiem Powszechnym". Jak widać, wystarczyły niespełna 4 miesiące, aby pozwolić Dymkowi wrócić do zawodu.
O komentarz w tej sprawie poprosiłyśmy redakcje, które zatrudniają dziennikarza. Niestety, pomimo kilku prób nie udało nam się go otrzymać. Powrotu Dymka na łamy prasy nie popierają sami czytelnicy, którzy od razu wychwycili nazwisko oskarżonego redaktora pod artykułem. Dodatkowo na profilu na Facebooku, gdzie "Dwutygodnik" pochwalił się tekstem Dymka, internauci nie kryli oburzenia. "Cóż, moje zaufanie do redakcji 'Dwutygodnika' właśnie znacząco spadło. Wystarczy schować autora oskarżonego o gwałt i obsceniczny seksizm na trzy miesiące i liczyć, że wszyscy już zapomnieli." - pisali internauci.
W sieci pojawił się list otwarty do Redakcji "Tygodnika Powszechnego" i Dwutygodnika". Jego autorzy apelują o zaprzestanie milczenia i zastanowienie się nad sensem dalszej współpracy z dziennikarzem. - Za listem nie stoi żadna instytucja. Pomysł jego napisania pojawił się w grupie znajomych, potem do pracy dołączyły następne osoby. Ja przygotowałem pierwszą wersję, ale ta znacząco się zmieniła pod wpływem wielu cennych uwag (dlatego też nie uważam się za autora całości, a co najwyżej współautora). Potem zebraliśmy pierwszy zestaw podpisów i zamieściliśmy tekst na zaprzyjaźnionym serwerze. Obecnie zbieramy kolejne podpisy i liczymy na to, że mechanizmy internetowe pomogą mu dotrzeć jak najdalej - komentuje w rozmowie z WP Kobieta Staszek Krawczyk, socjolog, współinicjator akcji.
"Apelujemy o zmianę przyjętej strategii milczenia i zajęcie przejrzystego stanowiska. Apelujemy również o powtórne przemyślenie ram współpracy z Jakubem Dymkiem, terminu jej wznowienia oraz zasad wyboru osób, którym użycza się miejsca na własnych łamach, i osób, które go nie otrzymują. Nie chcemy, aby pogłębiano różnicę między tymi, którzy i tak są słuchani, a osobami niewidzialnymi i niesłyszalnymi dla szerokiej publiczności. To kwestia istotna zarówno dla autorek 'Papierowych feministów', jak też dla innych sygnalistek działających w bardzo różnych kontekstach społecznych. Także od Państwa zależy, czy w przyszłości będzie im łatwiej, czy trudniej ujawniać przemoc" - piszą autorzy listu i dodają, że zatrudnienie dziennikarza godzi w wizerunek redakcji i zatrudnionych tam pracowników.
Osoby, które chciałyby wesprzeć sprzeciw mogą wysłać wiadomości na adres: strategiamilczenia@gmail.com. Do tej pory pod listem podpisało się ok. 70 osób, ale lista wciąż jest uaktualniania. Oprócz środowiska dziennikarskiego można tam znaleźć m.in.: poparcie ze strony lekarzy, nauczycieli, aktywistów, studentów czy psychologów.