Awangardowa i mieszczańska? Moda w Antwerpii
Nawet "modowy outsider", laik, który nie zna żadnej marki, na ulicach Antwerpii poczuje ducha fashion.
25.11.2010 | aktual.: 20.12.2010 12:05
Nawet "modowy outsider", laik, który nie zna żadnej marki, na ulicach Antwerpii poczuje ducha fashion. Ann Demeulemeester, Dries van Noten, Dirk Bikkembergs, Walter Van Beirendonck i kilku innych projektantów, o trudnych do wymówienia nazwiskach, od lat kształtuje styl i gusta mieszkańców tego miasta. Fashionistki doskonale ich znają, a "niewtajemniczonym" wyjaśniam, że ci projektanci wytyczyli nowe trendy w modzie - niekonwencjonalne podejście i awangardowe metody projektowania.
Czy można mówić o belgijskim stylu w modzie? Może raczej antwerpskim, bo czołowi projektanci z tego regionu są absolwentami jednej z najbardziej prestiżowych szkół na świecie – wydziału mody na Royal Academy of Fine Arts.
Pod koniec lat 80. Ann Demeulemeester, Dries van Noten, Dirk Bikkemberg, Walter Van Beirendonck i kilku innych projektantów stworzyło słynną "siódemkę z Antwerpii", a ich projekty musiał znać każdy szanujący się "fashionista". To dzięki absolwentom Królewskiej Akademii, miasto zyskało status "modnego".
Dziś indywidualizm w modzie brzmi trochę jak banał. Style się mieszają, a zapamiętać można wyjątkowe - czytaj dziwne kreacje, np. sukienkę z surowego mięsa. I tak naprawdę tylko znawcy i wyznawcy mody są w stanie rozpoznać projektanta po kroju jednej spódnicy.
Trudno w tym świecie przebić kogoś kreatywnością i wyobraźnią, a tego właśnie uczy antwerpska uczelnia. Tutaj projektowanie ubrań wciąż traktowane jest jak sztuka.
Żeby się o tym przekonać, wystarczy obejrzeć prace studentów na wystawie w Muzeum Mody. Temat "Attiude to a shape - morfologia spódnicy" potraktowali awangardowo i futurystycznie. Bele bawełny zamienili w projekty, które pokazują ich wizję mody.
Wykładowcy Królewskiej Akademii uczą swoich podopiecznych warsztatu i jednocześnie zachęcają ich do buntu. A wcale nie tak łatwo zostać rebeliantem w świecie mody.
Na wydział przyjmuje się rocznie tylko 140 studentów. Po pierwszym roku, średnio połowa z nich odpada. Same studia są podobno bardzo stresujące. Dużo projektów, mało czasu i wymagający nauczyciele. Może właśnie dzięki "ostrej" selekcji ta elitarna szkoła designu stworzyła renomę, którego pozazdrościć może jej konkurencyjne Central Saint Martins College of Art & Design.
Mówi sie, że „belgijska moda jest tak trudna, jak nazwiska jej twórców” . Ann Demeulemeester, Dries Van Noten, Martin Margiela, Kris Van Assche, Veronique Branquinho, Haider Ackermann, Bruno Pieters, to najbardzej znani absolwenci Royal Academy of Fine Arts. Mają swoje sklepy i showroomy w okolicach Meir i Grote Markt i są one najważniejszymi punktami na modowej mapie miasta.
Zaraz obok Muzeum Mody mieści się Het Modepaleis, butik Driesa Van Notena, a buty Margieli i Ann Demeulemeester można kupić w butiku Coccodrillo. Główny sklep Waltera Van Beirendoncka znajduje się na St. Antoniusstraat 12. Pod szyldem "Walter", w białej hali ze ścianami z plastikowych skrzynek do piwa i w minimalistycznej scenerii można nabyć rzeczy z najnowszej kolekcji projektanta.
Moda, tak jak diamenty, stała się wizytówką Antwerpii. Co roku w czerwcu odbywa się tutaj „Vitrine” - „święto fashion”, podczas którego belgijscy i zagraniczni projektanci prezentują swoje prace w witrynach sklepowych i na specjalnych instalacjach w różnych punktach miasta.
Projektanci wpływają na estetykę "ulicy", ale czy kształtują "street" modę?
Antwerpska ulica, melancholijna, często dżdżysta i zamglona, nad którą unosi się duch mieszczańskiej przedsiębiorczości, raczej nie eksperymentuje. Jest stonowana i nonszalancka, a mieszkańcy miasta choć bawią się modą, czynią to bez przesadnej ekstrawagancji. Nie znaczy to jednak, że wygladają bezbarwnie.
Tutaj do rangi sztuki urasta detal. Buty, szalik, czy torba wzbudzą uznanie w oczach mijającej cię dziewczyny lub dezaprobatę we wzroku przejeżdżającego na oldschoolowym rowerze mężczyzny. I wszystko musi być starannie dobrane.
A jeśli całość wygląda na przypadkowy miks kilku elementów, tym lepiej – w końcu awangardziści i prawdziwi "trendseterzy", są zawsze krok do przodu...
Z Antwerpii specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl - Magda Olszewska.