10 niepotrzebnych rzeczy, które robimy, aby walczyć z bakteriami
Nasze społeczeństwo opanował strach przed bakteriami, zaś producenci preparatów czyszczących i dezynfekujących święcą triumfy, zbijając fortunę na naszych obawach. Zobacz, które sposoby walki z bakteriami są najbardziej bezsensowne.
Ciągłe używanie żelu antybakteryjnego do rąk
Żel antybakteryjny to dla niektórych podstawowe wyposażenie torebki. Jest to rzecz niewątpliwie przydatna, zwłaszcza w podróży, kiedy chcemy zjeść kanapkę, a nie mamy możliwości umyć dokładnie dłoni. Na co dzień jednak nie ma potrzeby nadużywać tego preparatu, stosując go po każdym dotknięciu jakiegoś przedmiotu. Oczywiście, dotykając klamek, poręczy w autobusie czy przycisków w windzie jesteśmy narażeni na kontakt z bakteriami, ale bez przesady!
Bakterie na dłoniach wyrządzą nam mniej szkody niż ciągła obecność na naskórku preparatów antybakteryjnych, które wnikają w głąb skóry i ją wysuszają.
Na podst. Atlantico.fr/Anna Loska/WP Kobieta
Wielokrotne mycie rąk w trakcie dnia
Dobry zwyczaj wyniesiony z przedszkola przez niektóre osoby został doprowadzony do absurdu i przypomina tik nerwowy. Mycie rąk jest niezbędne po wizycie w toalecie, przed posiłkiem oraz przed każdą sytuacją, kiedy dłonie mają kontakt z ustami, oczami i innymi delikatnymi częściami ciała.
Jeśli szorujemy ręce 10 razy dziennie, a nie zrobimy tego tuż przed zjedzeniem kanapki, to nasze wysiłki raczej na nic się nie zdadzą. Bakterie na dłoniach nam nie szkodzą. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy mikroby dostają się do jamy ustnej czy oka.
Przecieranie sztućców w barze
Ten nawyk pomaga raczej uspokoić naszą psychikę niż pozbyć się bakterii. Stołowa serwetka nie usunie mikrobów (chyba że nasączymy ją spirytusem), a poza tym serwetki leżące na stole też niekoniecznie są wolne od bakterii (nie wiemy, czy ręka, która je tam wkładała, została umyta np. po wizycie w toalecie albo czy nie nakichał na nie zakatarzony klient).
Wiara w chusteczki higieniczne
Chusteczki higieniczne wyparły całkowicie chustki materiałowe dzięki swojemu podstawowemu atutowi - są jednorazowe. Nie znaczy to jednak, że ich używanie chroni nas przed bakteriami.
Minus papierowych chusteczek jest taki, że podczas wycierania nosa (zwłaszcza jeśli mamy silny katar) szybko przemakają, a część przepełnionej bakteriami wydzieliny przesiąka na nasze palce. Jeśli lękają nas obecne w katarze mikroby, używajmy podwójnych chusteczek z grubego papieru - te skuteczniej ochronią nasze dłonie.
Mycie ciała antybakteryjnym żelem pod prysznic
Ten zabieg jest nie tylko bezsensowny, ale wręcz szkodliwy. Codzienna dezynfekcja skóry prowadzi do jej podrażnień, a w dodatku preparat antybakteryjny usuwa z naszej skóry zarówno "dobre" jak i "złe" bakterie.
"Dobre" bakterie to takie, które żyją w symbiozie z naszym ciałem (nie tylko na skórze, ale także w jamie ustnej czy przewodzie pokarmowym) i spełniają funkcję ochronną. Niestety, w trakcie mycia środkiem antybakteryjnym one także giną, przez co nasza skóra staje się słabsza i bardziej podatna na infekcje.
Używanie antybakteryjnych dodatków do prania
Producenci reklamują je głównie do prania pieluszek dla niemowląt, jednak niektóre z nas używają ich również do prania własnej bielizny. Od razu podpowiadamy, że taki środek to bezsensowny wydatek.
Pranie bielizny w temperaturze powyżej sześćdziesięciu stopni eliminuje większość bakterii, jeśli więc nie cierpimy na grzybicę pochwy albo inne schorzenie, którego leczenie wymaga sterylnej czystości, darujmy sobie antybakteryjne dodatki do prania i przeznaczmy zaoszczędzone pieniądze na bardziej sensowny cel.
Ciągłe mycie podłogi kuchennej
Jeżeli podłoga nie uległa zabrudzeniu w trakcie gotowania, nie ma konieczności myć jej codziennie środkami z dużą zawartością chloru. Matki raczkujących dzieci niech też nie wierzą bezgranicznie reklamom mówiącym, że podłoga wysmarowana czyszczącym środkiem jest bezpieczniejsza dla malucha niż ta umyta samą wodą. Jest wręcz przeciwnie!
Dla dziecka znacznie bardziej szkodliwe może okazać się polizanie żrącej substancji czyszczącej niż przypadkowe spożycie bakterii z podłogi.
Częste mycie podłogi w toalecie
Toaleta uważana jest za brudne miejsce, więc zarówno sedes, jak i podłogę myjemy znacznie częściej niż inne miejsca domu. Przesadzanie z czystością nie do końca jest jednak uzasadnione - zwłaszcza w przypadku podłogi. Bakteriami z posadzki z pewnością nie zarazimy się ani przez kapcie, ani nawet podczas kontaktu bosą stopą.
Poza tym drobnoustroje zawarte w kale są bardzo liczne, niemniej jednak ogromna większość z nich nie należy do bakterii patogennych. Nie są więc aż tak niebezpieczne, jak przekonują nas o tym reklamy środków czyszczących.
Siusianie "na narciarza" w toalecie publicznej
Oddawanie moczu "na narciarza" z wiszącymi nad deską sedesową pośladkami to klasyczna pozycja trenowana w damskich wc.
Rzeczywiście, kontakt z brudną (np. oblaną moczem innej osoby) deską nie jest dobrym pomysłem, ale "narciarz" też na wiele się nie zda.
Po pierwsze, kontakt ud i pośladków z bakteriami nie prowadzi do zarażenia (są to miejsca odporne na mikroby), a po drugie, więcej bakterii znajduje się nierzadko na "publicznym" papierze toaletowym, obrywanym brudnymi rękami poprzedniczek. A papier ten bez zastanowienia przykładamy do ujścia cewki moczowej, miejsca wyjątkowo czułego na kontakt z bakteriami...
Wstrzymywanie oddechu lub odwracanie głowy, kiedy chory kicha
Osoba mająca silną infekcje dróg oddechowych emituje zaraźliwe mikroby nie tylko w trakcie kichania (jak się nam wydaje), ale także w trakcie mówienia i oddychania. Bakterie wydostają się z nosa i ust wraz z wydychanym powietrzem i podróżują w przestrzeni w formie mikroskopijnych kropelek wody.
Te mikrokropelki latają na odległość od metra do metra pięćdziesięciu od chorego, opadając coraz niżej. Jeśli opadną na naszą rękę, którą potem przyłożymy do nosa, zarazimy się pewnie i tak. Skuteczniejszą ochroną jest zachowanie dystansu większego niż dwa metry od chorego niż odwracanie głowy, gdy ten kicha.
Na podst. Atlantico.fr/Anna Loska/WP Kobieta