Białe małżeństwo

Ania i Witek po ślubie zdecydowali się przez cztery lata nie współżyć ze sobą, nie całować się nawet. Chcą spróbować być białym małżeństwem.

Białe małżeństwo

09.06.2008 | aktual.: 30.05.2010 11:45

Ania i Witek po ślubie zdecydowali się przez cztery lata nie współżyć ze sobą, nie całować się nawet. Chcą spróbować być białym małżeństwem. - Myślimy, że nasza miłość się jeszcze wzmocni, dojrzeje - mówią. - Instynktem seksualnym ma rządzić głowa, a nie emocje. To będzie taka próba ognia. Walka z samym sobą, żeby wzbogacić uczucie.

Koledzy stukają się w głowę i robią zakłady, jak długo wytrzymają. Jednak w Ameryce wiele par decyduje się na związki bez seksu. Twierdzą, że seks nigdy nie był dla nich szczególnie istotny. Zawsze ważniejsze były rozmowy, wspólne przeżywanie i odczuwanie. Zwolennicy białych małżeństw uważają, że prawdziwa miłość jest czysta, platoniczna, rozgrywa się tylko w sferze psychiki.

Szlachetne usprawiedliwienie

Tymczasem próby rezygnacji z seksu w związku dwojga ludzi to nic nowego. Takie decyzje podejmowano z różnych przyczyn, np. religijnych - jako pewnego rodzaju ofiarę. Albo bardziej prozaicznie, zapobiegając prokreacji. Czasami chodzi tylko o uszlachetnienie rzeczywistych powodów, małżeństwo jest formalnością, ludzie nie mają w stosunku do siebie żadnej ciekawości erotycznej, żeby usprawiedliwić się przed światem wymyślają jakąś teorię. Białe małżeństwo po latach związku może być nawet na rękę, bo naturalnym udziałem wielu par jest wygaśnięcie wzajemnej atrakcyjności seksualnej. Łatwiej wymyślić szlachetne usprawiedliwienie, niż włożyć wysiłek, żeby ją podtrzymywać. Trzeba by jeszcze sprecyzować, czy para tylko ze sobą będzie trwać w białym małżeństwie, czy w ogóle w całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej.

Dla szpanu

Można szpanować białym związkiem. Ale intrygująca jest publiczność tego rodzaju deklaracji. To czy sypiamy z partnerem życiowym, to nasza najbardziej prywatna ze wszystkich prywatnych spraw. Zwróćmy uwagę ile ten problem wywołuje dyskusji, ile emocji społecznych. Dlaczego? Może dotyka jakiejś ważnej dla każdego sprawy, formuły związku, jego funkcjonowania. Generalnego pytania jak być szczęśliwym, co robić, żeby było ze sobą dobrze.

Erotyzm jest istotny

Bez seksu rzadko może być dobrze. Jeśliby popatrzeć od strony różnych sił wiążących ludzi, to bliskość fizyczna, udane życie seksualne, jest jedną z nici wiążących dość mocno. Jeśli dochodzi do tego więź emocjonalna, to się wzajemnie wzmacniają. Cały erotyzm, pieszczoty, czułość są bardzo istotne w utrzymaniu związku.

Lęk przed seksem

Złośliwie mówiąc, gdyby pójść za dziełami Platona, to miłość platoniczna jest związkiem duchowym między dorosłym mężczyzną i młodzieńcem. Jeśli komuś wystarczy związek psychiczny, niech spróbuje. Ale sama deklaracja może też świadczyć np. o niedojrzałości. O tym, że sfera uczuciowa i seksualna nie są harmonijnie połączone. Może mówić o lękach związanych z seksem, a jednocześnie o wielkim pragnieniu bycia w związku.

Fruwają demony

Polacy są podobno leniwi w seksie. Ale seksuolodzy nie snują czarnych scenariuszy, co do masowego przyjęcia formuły białych małżeństw i ponurych tego konsekwencji społecznych. Raczej jak w anegdocie o babci: Przy stole opowiadano o klonowaniu, sztucznych zapłodnieniach, babcia słucha i w końcu pyta: „A te stare, dobre sposoby są już nieaktualne?” Niezależnie od mody, milionów lat ewolucji nie da się zniwelować paroma pomysłami. Seks ma w nas stałe miejsce. Jest źródłem ważnych przeżyć, pogłębia więź między ludźmi i tak zostanie. Przynajmniej na razie. Choć akurat w sferze seksu szalenie łatwo o różnego rodzaju spekulacje, bo tradycyjnie publicznie mało o nim wiemy. Zawsze wokół fruwają jakieś demony.

Niedoskonały jak demokracja

A może po prostu mamy już dosyć starodawnych mariaży, chcemy je odświeżyć, bo świat idzie do przodu, a kobieta i mężczyzna tkwią obok siebie w tych samych układach od wieków. Seksuolodzy twierdzą jednak, że w gruncie rzeczy jest jak z demokracją - ma wiele wad, ale nic lepszego nie wymyślono. Związek dwojga ludzi też jest trudny, ale ostatecznie ta forma bycia ze sobą przetrwała jako ostateczna. Były próby komuny, rodzin zbiorowych i innych cudów, ale ostatecznie wszystko wróciło do normy. Bo niczego lepszego dotąd nie wymyślono. Oczywiście nie ma się co dziwić, że szukamy urozmaicenia. Ale nie wiadomo, czy po roku „białego” eksperymentu, jego uczestnicy pewnego dnia nie rzucą się na siebie z ogniem w oczach.

Odcięcie od kawałka świata

Nie da się zawiązać potrzeb seksualnych na supełek. Bo to nie jest tylko kwestia rozładowania napięcia seksualnego. To zamknięcie przed sobą całej skali wspólnych doznań o wiele szerszych, odcięcie się od kawałka wspólnej więzi, wspólnego świata intymności, zażyłości, szczególnej bliskości bez granic. Rezygnacja z ważnej wzajemnej gratyfikacji. Seks to nie tylko czysta fizyczność, to część nas. Po co w takim razie być razem? Lepiej się przyjaźnić. Co potem z potrzebą macierzyństwa, ojcostwa? To nie tylko zawiązanie na supeł, to odcięcie się od dużego kawałka wspólnego świata. A czy warto się odcinać w momencie, gdy ten świat dopiero się buduje?

Zobacz także
Komentarze (0)