Mirella była więziona przez 27 lat. "Nie jest ani dzieckiem, ani kobietą"
- Trzeba przywrócić Mirellę do społeczeństwa, wyrwać ją z tej celi, w której spędziła 27 lat, ze szponów tych ludzi, którzy ją tak zniszczyli. Trzeba ją otoczyć opieką osób o różnych specjalnościach - powiedziała prof. Katarzyna Popiołek, psycholożka. 42-letnia Mirella żyła w odosobnieniu od liceum.
Polska żyje historią 42-letniej Mirelli ze Świętochłowic w woj. śląskim, która przez 27 lat żyła zamknięta w pokoju. Kobieta mieszkała przez całe życie z rodzicami. Od czasu liceum odizolowano od świata, bez kontaktu z ludźmi i bez opieki medycznej.
- To, że pracownicy socjalni chodzą tam codziennie, to jest za mało. To jest okazywanie troski oczywiście, ale tu trzeba zadziałać fachowo. To jest mieszkanka Świętochłowic i być może władze miasta powinny sięgnąć po pewne pomocowe środki, żeby ją przywrócić społeczeństwu - powiedziała w rozmowie z "Faktem" prof. Katarzyna Popiołek, psycholożka.
Psycholożka o historii i sytuacji więzionej Mirelli
- To absolutnie nietypowa sytuacja, nie przypominam sobie, aby podobny dramat wydarzył się w naszym kraju, by trzymać kogoś 27 lat w izolacji. Dla mnie jest to oczywiste, że ci rodzice są zaburzeni. Strasznie skrzywdzili swoje dziecko, odebrali jej możliwość dorastania. To, że Mirella ma dziś 42 lata, to nie znaczy, że jest dorosła. To jest takie stworzenie, które nie jest ani dzieckiem, ani kobietą - tłumaczyła psycholożka.
Urszula Nowakowska o problemie z ochroną ofiar przemocy domowej
Prof. Popiołek nie kryła zdziwienia, że rodzice Mirelli nie są jeszcze pod kuratelą - zarówno prokuratorską, jak i psychiatryczną, i nie odpowiadają za tragedię córki.
- Dramat Mirelli pokazuje, że ci ludzie są po prostu bardzo silnie zaburzeni. Jej dramat trwał lata. Wypisali dziecko ze szkoły, a przecież ona nie uległa poważnemu wypadkowi, który np. spowodował kalectwo jakieś ciężkie. Zamknęli ją na lata we własnym mieszkaniu. Widać, że mieli jakiś plan ubezwłasnowolnienia dziecka i uczynienia go rzeczywiście dzieckiem na zawsze. Bardzo skrzywdzili tę dziewczynę - mówiła.
Podkreśliła także, że Mirella nie powinna wracać do mieszkania rodziców, co stało się po dwóch miesiącach pobytu kobiety w szpitalu. - To niepojęte. Pod opiekę ludzi, którzy ją poniekąd ubezwłasnowolnili. To się po prostu nie mieści w głowie - dodała ekspertka.
Co należy zrobić, aby pomóc Mirelli?
Mirella miała zaledwie 15 lat, gdy przestała wychodzić z domu. Jej matka i ojciec mieli mówić sąsiadom, że zaginęła albo została porwana. Prawda była jednak zupełnie inna. Kobieta spędziła w jednym pokoju 27 lat. W rozmowie z "Faktem" jej matka powiedziała, że Mirella sama nie chciała wychodzić z mieszkania, bo "wstydziła się swoich nóg".
29 lipca sąsiedzi, którzy usłyszeli awanturę w domu Mirelli, wezwali policję. W mieszkaniu funkcjonariusze zastali zaniedbaną 42-latkę, której nogi były w ranach, całe czarne, a paznokcie zawijały się pod stopy. W jej pokoju, oprócz brudu, leżały kołdry oraz koce pokryte fekaliami. Pomieszczenie było zaciemnione. Jak wynika z wypowiedzi ratowników, którzy byli na miejscu, Mirella nie potrafiła sama zejść po schodach.
Według prof. Katarzyny Popiołek, Mirelli można pomóc wyłącznie w jeden sposób -poprzez "uwolnienie" od rodziców i otoczenie opieką - w tym także psychiatryczną.
- Trzeba przywrócić Mirellę do społeczeństwa, przede wszystkim wyrwać ją z tej celi, w której spędziła 27 lat, ze szponów tych ludzi, którzy ją tak zniszczyli. Trzeba ją otoczyć opieką osób o różnych specjalnościach i pokazać, że istnieje inny, normalny świat. Na pewno ona nie może mieszkać nadal z tymi patologicznymi rodzicami - zaznaczyła psycholożka.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.