Błaszczyk o córce: ostatnio jest w dobrej formie
Ewa Błaszczyk
17 lat temu nagle zmarł jej mąż i została sama z córkami. Potem jedna z nich - Ola, zapadła w śpiączkę. Aktorka od lat udowadnia, że dla swojej rodziny zrobi wszystko. Działania jej i kliniki „Budzik” śledzą nie tylko fani aktorki. Ewa Błaszczyk mówi o tym, skąd bierze siły i że tylko raz pomyślała o tej tragedii z żalem: „Stało się. Dlaczego mi?”.
Ewa Błaszczyk
Ola od 17 lat przebywa w śpiączce po tym, jak zakrztusiła się tabletką przeciwbólową. Po tym czasie pojawiła się nadzieja na poprawę jej stanu. Niedawno wszczepiono jej symulator. – Widzę wciąż drobne kroczki w stronę normalności. Ola coraz bardziej śledzi wzrokiem i słucha wszystkiego, co dzieje się wokół – opowiada aktorka w wywiadzie dla magazynu „Kobieta i życie”.
Zobacz także: Ewa Błaszczyk o pacjentach kliniki "Budzik"
Agata Młynarska, Ewa Błaszczyk
- Oczywiście są lepsze i gorsze dni. Wystarczy zła pogoda, by była w słabszej formie. Osoby z uszkodzonym systemem nerwowym są o wiele bardziej wrażliwe na zmiany pogody niż meteoropaci (…) Gdy ma pogodną twarz, wiem, że jest jej dobrze i jest nam wszystkim lżej. Ale gdy na przykład ma infekcję, wtedy jest marnie. Na szczęście ostatnio jest w dobrej formie – cieszy się aktorka.
Ewa Błaszczyk
- Jakbym dopuściła do siebie myśl, że to, co się stało, stało się po nic, oszalałabym – przyznaje. Twierdzi, że założyła klinikę „Budzik”, ponieważ chciała zrobić coś, co będzie służyło innym. – Gdybym była matką z sześciorgiem dzieci z maleńkiej wsi na wschodzie Polski, pewnie nie dałabym rady przerobić tego na coś ważnego – tłumaczy Błaszczyk.
Ewa Błaszczyk
Skąd Ewa Błaszczyk bierze siły? – Z ludzi dobrej woli. I na pewno z dobrego, ciepłego dzieciństwa, które jest bazą na całe życie – mówi. – Ja tak naprawdę wcale nie jestem taką siłaczką, za jaką uważa mnie świat. Czasem chciałabym się z kimś podzielić radością smutkiem – przyznaje.