Bobasa nikt nie pytał, czy tego chce. Urodził się uzależniony od narkotyków

Historia Colemana kończy się szczęśliwie - kiedy trafił do szpitala w bardzo poważnym stanie, chęć jego adopcji błyskawicznie zgłosił stryj chłopca i jego liczna rodzina. Po ponad roku proces adopcyjny jest już prawie zakończony, a chłopiec wygląda coraz lepiej, co widać na zdjęciach publikowanych przez jego kuzynostwo.

Nim trafił do domu Hamiltonów, noworodek przeszedł operację w związku ze stwierdzonym zwężeniem tętnicy płucnej, które rzutowało dodatkowo na funkcjonowanie jego przewodu pokarmowego. – Był niedożywiony i miał kontakt z ciężkimi narkotykami – wspominają członkowie rodziny Colemana w rozmowie z "BuzzFeed".

Dzieckiem szybko zainteresowała się opieka społeczna i zaczęła szukać dla niego rodziny zastępczej. – Moi rodzice powiedzieli po prostu "weźmiemy go" – mówi jedna z córek Hamiltonów. Było dla nich ważne, by chłopiec dorastał wśród krewnych i dzięki temu miał kontakt ze swoimi biologicznymi dziadkami i kuzynostwem.

Przygotowanie domu do przyjęcia pod dach niemowlęcia zajęło Hamiltonom tydzień – więcej czasu po prostu nie mieli. Nie było to łatwe, ponieważ wiele spraw trzeba było załatwiać po całym dniu pracy, ale na szczęście rodzina otrzymała wsparcie ze strony lokalnej społeczności.

– Ludzie, których znamy, a żyjemy w bardzo małym miasteczku, po prostu zaczęli się pojawiać z różnymi potrzebnymi rzeczami – opowiada Blaine, przybrana siostra Colemana.

Historia małego Colemana, który nie miał zbyt szczęśliwego startu na tym świecie, poruszyła internautów, którzy zaczęli dzielić się historiami innych dzieci, które również urodziły się uzależnione od narkotyków.