Body-shaming. Ważę 50 kg i ciągle słyszę, że powinnam przytyć
Nigdy nie urodzę dzieci, a już na pewno biorę narkotyki – z takimi tekstami spotykam się codziennie przez swoją wagę. Ważę 50 kg i mam 168 cm wzrostu, a ludzie twierdzą, że mam anoreksje.
Od zawsze byłam raczej szczupłą i drobną dziewczyną. Nigdy nie miałam większych problemów z wagą. Dobrze czułam się we własnym ciele, dopóki ludzie nie zaczęli komentować tego, jak wyglądam. Na ulicy słyszę, że nigdy nie będę w stanie urodzić dziecka przez swoje wąskie biodra, albo że się głodzę, by ślepo podążać za modą. Przez takie docinki zaczęłam się zastanawiać, czy serio wyglądam niezdrowo. To kompletne szaleństwo, bo przecież zawsze czułam się dobrze ze swoim rozmiarem 32.
Wyglądasz jak anorektyczka
Wtorek rano. Wychodzę w dresie, bez makijażu, z "cebulą" na głowie, by wynieść śmieci. Biorę wielki worek i taszczę go do śmietnika przed moim blokiem. Ledwo wyszłam i już na klatce usłyszałam, że się zaraz połamię a jak wyjdę na dwór, to mnie wiatr porwie. – Powinna pani sobie kamieni w kieszeń nawkładać, bo będą pani w drugim końcu miasta szukać – skomentowała jedna z moich sąsiadek.
Ludzie myślą, że w ten sposób prawią komplementy, ale postawmy sprawę jasno, zarzut "wyglądasz jak anorektyczka" nie ma pozytywnego wydźwięku. Jadłowstręt psychiczny, znany jako anoreksja, to poważna choroba, na którą cierpi coraz więcej młodych Polaków. Co czwarta osoba zmaga się z zaburzeniami odżywiania. Co dziesiąty przypadek anoreksji kończy się hospitalizacją, a nawet śmiercią.
Piersi zaczynają się od rozmiaru "C"
W gimnazjum czy liceum nie obyło się bez komentarzy dotyczących mojego biustu, nie tylko ze strony chłopaków, ale też dziewczyn. Bo przecież piersi zaczynają się od rozmiaru "C", a jeśli takiego nie masz, to jesteś "deską" bez kobiecych kształtów. Zawsze po takiej uwadze padały słowa "wsparcia" – "nie martw się, jeszcze urosną". Wtedy odpowiadam, że ja ze swoim biustem bardzo się lubię i nie potrzebuje ani trochę większego, a najbardziej liczy się dla mnie to, że jest zdrowy. Po tej odpowiedzi widziałam tylko minę zażenowania i pytanie "jak to?" malujące się na twarzy.
Odkąd wyprowadziłam się z rodzinnego miasta i wracam tam dość sporadycznie, członkowie mojej rodziny za każdym razem, gdy mnie widzą, mówią jedno zdanie: "Jaka ty jesteś chuda, pewnie nie masz co jeść w tej Warszawie". Zakładam, że mówią to z troski, ale na Boga, takie komentarze sprawiają przykrość. Szczerze przyznaję, że jem za trzech. Pytania, czy na pewno nie biorę narkotyków, albo czy przypadkiem się nie głodzę, pojawiają się równie często.
Wystające obojczyki są obrzydliwe
Coraz bardziej rozwija się ruch "ciałopozytywność" i super! Niech każdy pokocha swoje ciało, ale, co za tym idzie, osoby grubej teraz nie wypada nazwać grubą. No bo jak? Przecież to ją obrazi. Co innego ludzi chudych, no bo "prawdziwa kobieta" musi mieć czym oddychać i na czym usiąść. A chude dziewczyny to wieszaki i kościotrupy. Kiedyś w tramwaju usłyszałam od starszej pani, że widać mi wystające obojczyki, a to jest obrzydliwe i powinnam je zakryć.
Nie tylko kobiety chętnie komentują wagę innych. Mężczyźni też dorzucają swoją cegiełkę, bo przecież "facet to nie pies i na kości nie leci". Na forach kobiecych można bardzo często zaobserwować to zjawisko. Obrażanie chudych kobiet jest przecież ok, bo robi się to z "troski", żeby lepiej wyglądały i przybrały trochę ciałka. A to, w jakim tonie jest to napisane, to już swoją drogą. Przecież trzeba mieć twardy (i najlepiej duży) tyłek.
Zastanawiam się, kto dał tym ludziom prawo do oceniania czyjegoś wyglądu. Czemu kobiety budują swoją samoocenę na podstawie wagi. Kobiecość to nie rozmiar piersi, długość rzęs czy kolor paznokci. Swoje zdanie o sobie powinniśmy budować w oparciu o nasz charakter, umiejętności i intencje, jakie mamy wobec świata. Jeśli jesteś dobrym człowiekiem — jesteś tak samo piękny. Nie liczy się czy ważysz 40 czy 80 albo nawet 120 kg. Wszyscy mamy prawo do czucia się dobrze z samym sobą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl