Brokuły i sałatki – co to za życie?!
Amanda Seyfried, gwiazda takich filmów jak „Mamma Mia!” czy „Wciąż ją kocham”, przyznaje, że ma problem z panującą w Hollywood obsesją na punkcie wyglądu. Ulega jej, ponieważ boi się, że inaczej przestanie dostawać role w liczących się produkcjach.
Amanda Seyfried, gwiazda takich filmów jak „Mamma Mia!” czy „Wciąż ją kocham”, przyznaje, że ma problem z panującą w Hollywood obsesją na punkcie wyglądu. Ulega jej, ponieważ boi się, że inaczej przestanie dostawać role w liczących się produkcjach. Jej zdaniem jednak standardy dotyczące wyglądu aktorek i wpływ, jaki uroda ma na jej pracę, to „popie.....a” sprawa...
- Mam dwadzieścia kilka lat i wiem jak dbać o swoje ciało – mówi aktorka. - Nie będę udawała, że nie myślę codziennie o jego pielęgnacji. To oczywiste, że lubię być w dobrej kondycji, ale bycie szczupłym kosztuje mnie cholernie dużo pracy – uprawiam jogging, dużo ćwiczę, a potem jem. Jeśli muszę przejść na dietę oznacza to, że jem sałatki z białkiem, łososiem i brokułami, bez deseru. Ale co to za życie? Dlatego dużo ćwiczę i po prostu poskramiam swój apetyt. Muszę być w formie, ponieważ jestem aktorką. To popie.....e i chore, ale inaczej nie otrzymywałabym ról. Gdybym była większa, nikt nie obsadziłby mnie w „Mamma Mia!”.