Brokuły i sałatki – co to za życie?!
Amanda Seyfried, gwiazda takich filmów jak „Mamma Mia!” czy „Wciąż ją kocham”, przyznaje, że ma problem z panującą w Hollywood obsesją na punkcie wyglądu. Ulega jej, ponieważ boi się, że inaczej przestanie dostawać role w liczących się produkcjach.
20.04.2010 | aktual.: 20.04.2010 10:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Amanda Seyfried, gwiazda takich filmów jak „Mamma Mia!” czy „Wciąż ją kocham”, przyznaje, że ma problem z panującą w Hollywood obsesją na punkcie wyglądu. Ulega jej, ponieważ boi się, że inaczej przestanie dostawać role w liczących się produkcjach. Jej zdaniem jednak standardy dotyczące wyglądu aktorek i wpływ, jaki uroda ma na jej pracę, to „popie.....a” sprawa...
- Mam dwadzieścia kilka lat i wiem jak dbać o swoje ciało – mówi aktorka. - Nie będę udawała, że nie myślę codziennie o jego pielęgnacji. To oczywiste, że lubię być w dobrej kondycji, ale bycie szczupłym kosztuje mnie cholernie dużo pracy – uprawiam jogging, dużo ćwiczę, a potem jem. Jeśli muszę przejść na dietę oznacza to, że jem sałatki z białkiem, łososiem i brokułami, bez deseru. Ale co to za życie? Dlatego dużo ćwiczę i po prostu poskramiam swój apetyt. Muszę być w formie, ponieważ jestem aktorką. To popie.....e i chore, ale inaczej nie otrzymywałabym ról. Gdybym była większa, nikt nie obsadziłby mnie w „Mamma Mia!”.