Brytyjka zginęła w Syrii. Zabił ją turecki pocisk
26-letnia Brytyjka z hrabstwa Essex zginęła w Syrii od tureckiego pocisku. Była tam od dziesięciu miesięcy. - Miło było cię poznać – usłyszała od ojca przed wyjazdem.
19.03.2018 | aktual.: 19.03.2018 12:16
Anna Campbell wyjechała do Syrii w maju 2017 roku. Dołączyła do Kobiecych Jednostek Obrony (YPJ), stanowiących część Powszechnych Jednostek Ochrony (YPG). Początkowo walczyła u boku kurdyjskich sił przeciwko ISIS. Błagała jednak swoich dowódców, aby wysłali ją na front Afrin po tym, jak w styczniu Turcja rozpoczęła naziemną i powietrzną ofensywę, aby wyprzeć siły kurdyjskie.
Po przybyciu do Rojavy Campbell ukończyła obowiązkowe miesięczne szkolenie wojskowe YPJ. Ochotniczki uczą się podstaw taktyki bitewnej, zapoznają się z rodzajem uzbrojenia i ideologią. Anna została przydzielona do dywizji piechoty, składającej się z kurdyjskich i międzynarodowych bojowników. Tam otrzymała pseudonim Helîn Qerecox i wysłano ją na front.
Źródła YPJ informowały, że spędziła pierwsze miesiące w kraju, walcząc w Deir ez-Zor, ostatniej głównej twierdzy ISIS. Jednak, kiedy dżihadyści zostali niemal wyparci, zagraniczni bojownicy stanęli przed wyborem: wrócić do domu lub pozostać w Syrii, aby pomóc YPG odpierać atak Turcji.
- Po pierwszych atakach na Afrin, Helîn nalegała na przyłączenie się do operacji, by bronić miasta – powiedział Nesrin Abdullah, rzecznik i dowódca YPJ. - Przed odjazdem odbyła szkolenie wojskowe i choć chcieliśmy ją chronić i nie zgadzaliśmy się z jej decyzją, nieustannie nalegała na wyjazd do Afrin – dodał.
Nie pomagały ostrzeżenia, że jako blondynka będzie się za bardzo wyróżniać na froncie. Zmieniła kolor włosów na czarny. Zginęła 16 marca, kiedy w jej konwój trafił turecki pocisk. - Śmierć Campbell to dla nas wielka strata – przyznał Abdullah. - W imieniu Jednostek Obrony Kobiet, YPJ, składamy nasze najgłębsze kondolencje rodzinie i obiecujemy podążać ścieżką, którą podążyła Campbell. Jej rewolucyjny duch reprezentował moc i wolę kobiet.
Anna jest nie tylko pierwszą Brytyjką, która zginęła, walcząc wraz z siłami kurdyjskimi w Syrii, ale także pierwszym brytyjskim ochotnikiem, który poległ tam, odkąd Turcja zaatakowała kurdyjskie terytorium.
26-latka była wykwalifikowanym hydraulikiem. Jej ojciec, Dirk Campbell, opisał ją w rozmowie z BBC jako "piękną i kochającą córkę", która "pragnęła dołożyć wszelkich starań, aby stworzyć lepszy świat, w który wierzyła". Anna miała swoje ideały. - Była poważna, szczera. Nie zginęła w czasie walki. Zaangażowała się w akcję obronną przeciwko inwazji tureckiej. Poświęciła życie walce z niesprawiedliwą władzą i przywilejami – dodał. Kiedy dowiedział się o śmierci córki, był zdruzgotany.
Campbell działała na rzecz praw człowieka i ochrony środowiska. Jak podkreśla jej ojciec, była gotowa umrzeć w imię swoich przekonań. - Może to drobiazg, ale pamiętam, kiedy miała 11 lat, broniła trzmiela przed innymi dziećmi w szkole, które dręczyły owada. Robiła to z taką determinacją, że została wyśmiana. Nie dbała o to - opowiada. Dirk Campbell przyznał także, że wielką inspiracją dla Anny była jej matka – Adrienne, która pięć lat temu zmarła na raka piersi. - Anna była dumą swojej mamy, a mojej żony.
Kiedy kobieta powiedziała ojcu o swoich planach wyjazdu do Syrii, nie próbował jej powstrzymywać. - Wiedziałem, że kiedy już zdecydowała się coś zrobić, była nie do zatrzymania. Dlatego pojechała do Rojavy. Chciała pomóc zbudować świat równości i demokracji. Ostrzegałem ją. Narażała swoje życie, ale była tego świadoma. Zażartowałem wtedy: "Miło było cię poznać". Po prostu wiedziałem, że to może być ostatni raz, kiedy ją widzę – przyznał.