"Byłem cały zakrwawiony. Policjanci stanęli jak wryci, gdy zobaczyli, kto jest oprawcą"
- Powiedziała, że jak przyjedzie policja, to tylko się ośmieszę. Atakowała mnie dalej. Gdy złapałem ją za ręce, spojrzała mi w oczy i powiedziała: "Przyp....ol mi. No, czemu nie potrafisz mnie uderzyć? Jesteś ciotą!" - mówi Kuba, którego dziewczyna była sprawcą przemocy domowej. Kuba nie jest jedyny.
Trzęsły mi się ręce, w głowie huczało, a w ustach miałem metaliczny posmak
Kuba był z Iwoną niecałe dwa lata. Dzień przed rozstaniem ona zgubiła klucze do domu, a on spędzał wieczór u znajomych. Zamiast wrócić do mieszkania, wysłał jej klucze taksówką. Iwona nie była zachwycona, rano zrobiła mu awanturę.
– Wstała bardzo wcześnie i włączyła muzykę, maksymalnie podkręcając dźwięk. Za trzecim razem, gdy próbowałem wyłączyć głośnik, dostałem kolanem w głowę – mówi Kuba. Jego dziewczyna nigdy wcześniej nie była agresywna, nic nie wskazywało na to, że może go uderzyć. Jednak incydent z głośnikiem był dopiero początkiem. Iwona rozkręcała się coraz bardziej - wypominała Kubie, że nie robi takiej kariery zawodowej, jak ona, że jest nierobem i nieudacznikiem. W końcu zaczęła wyzywać jego rodziców, a później okładać pięściami.
- Była w szale, a ja zupełnie nie wiedziałem, co robić. Za każdym razem, gdy próbowałem się ubrać, żeby wyjść z mieszkania, ona rzucała się na mnie. Waliła pięściami i kopała. Przytrzymywałem ją za nadgarstki, ale wtedy drapała mnie z całej siły – opowiada Kuba, któremu do głowy przyszło tylko jedno rozwiązanie – zawiadomić policję. Wykręcił numer alarmowy i zgłosił przemoc domową. Nie mówił, że oprawcą jest kobieta. Bał się, że zgłoszenie nie zostanie potraktowane poważnie.
– Dalej mnie atakowała. Powiedziała, że jak przyjedzie policja, to tylko się ośmieszę. W pewnym momencie, gdy trzymałem ją za ręce, spojrzała mi w oczy i powiedziała: "Przyp....ol mi. No, czemu nie potrafisz mnie uderzyć? Jesteś ciotą!". Ten mój spokój doprowadzał ją do szału. Dlaczego byłem taki spokojny? To nie o to chodzi, że we mnie nie było emocji. Ja byłem w szoku. Trzęsły mi się ręce, w głowie huczało, a w ustach miałem metaliczny posmak. Nie mogłem ogarnąć, że osoba, która kilka dni temu wyznawała mi miłość, teraz okłada mnie pięściami i wyzywa moją rodzinę – mówi. Wreszcie przyjechała policja. Kuba otworzył drzwi bez koszulki, był cały poobijany i podrapany. – Policjanci już wyciągnęli ręce żeby mnie złapać, ale powiedziałem, że to nie ja jestem oprawcą. W tym momencie w drzwiach pojawiła się urocza, 50-kilogramowa blondynka. Byli zszokowani. Ona zaczęła krzyczeć, że to nie tak, że do żadnej przemocy nie doszło.
Policja była skołowana. Kuba zaproponował, żeby jeden z funkcjonariuszy zaprowadził Iwonę do kuchni, a on uda się z drugim do salonu.
– Nie wiem, jak ona tłumaczyła się tamtemu policjantowi, ale wiem, że zeznała, że jej nie uderzyłem. Później, gdy znaleźliśmy się w jednym pokoju, to cisnęła mi, że jestem nikim, zerem, żebym znalazł lepszą robotę. Ośmieszała mnie. Jedyną opcją było opuszczenie mieszkania. Policjanci poczekali, aż się spakuję i wyszli razem ze mną. Zamykając za sobą drzwi, wiedziałem, że to, co się wydarzyło było przekroczeniem granicy. Że już nigdy nie będziemy w stanie spojrzeć na siebie, w taki sposób, jak wcześniej. Kilka dni później rozstaliśmy się.
Zobaczyli, że mam podbite oko i jestem cały zakrwawiony
Igor był z Julią półtora roku. Jak sam mówi, był maksymalnie zakochany.
- To była wspaniała dziewczyna! Bardzo szybko zamieszkaliśmy razem. Po ponad roku znajomości ni stąd ni zowąd przetrzepała mi telefon. W zwykłych rozmowach z koleżankami doszukiwała się flirtu i zdrady. Wpadła w szał. Ciskała moimi rzeczami, krzyczała i biła. Ja po prostu stałem, nie chciałem jej dotykać, żeby przypadkowo nie zrobić jej krzywdy. W końcu złapałem za telefon i zadzwoniłem na policję. Miałem podbite oko i byłem cały zakrwawiony. Policjanci stanęli jak wryci, gdy zobaczyli, kto jest oprawcą - opowiada Igor.
Po krótkim wywiadzie i uspokojeniu Julii, wyszli z mieszkania. Igor nocował w hotelu, później na kanapie. Ostatecznie związek rozpadł się dopiero po kilku dniach, gdy do Igora przyszła wiadomość mms od koleżanki z pracy. To było zdjęcie całej ich ekipy na piwie z dopiskiem: "Czekamy na Ciebie Igor!".
- Julia spojrzała na mój telefon. Zobaczyła, że przyszedł mms i że nadawcą jest dziewczyna. Krzyczała, że tam jest pewnie jej nagie zdjęcie i zaproszenie do seksu. Otworzyła okno i zaczęła wyrzucać moje rzeczy z drugiego piętra. Wszystko latało. Wyzywała mnie, kazała wypie....ać z własnego domu. Ja już wtedy wiedziałem, że ona jest chorobliwie zazdrosna. Okładała mnie pięściami i kopała, tak samo, jak kilka dni wcześniej - tłumaczy Igor, który tym razem nie wahał się długo. Wiedział, że musi szybko zadzwonić na policję.
Funkcjonariusze pamiętali poprzednią interwencję. Ponownie uspokoili Julię, a na koniec interwencji wzięli Igora na rozmowę.
- Powiedzieli, żebym udał się do dzielnicowego i wszczął procedurę zakładania "Niebieskiej Karty". Ale ja nie chciałem mieć z Julią już nic wspólnego i odpuściłem - po całym zajściu Igor zebrał swoje rzeczy z dworu, spakował się i wyjechał, zostawiając swoją dziewczynę. Niestety, nie był to koniec historii.
- Nasze rozstanie miało miejsce dwa miesiące temu. Od tego czasu Julia nęka mnie niemal codziennie. Początkowo tylko dzwoniła i krzyczała, że ją zdradzałem i krzywdziłem. Zablokowałem ją na wszystkich portalach internetowych, ale ona ciągle szuka nowych sposobów na kontakt ze mną. Wiesz, że ja codziennie mam po 120 nieodebranych połączeń? To jest nękanie i mocno się zastanawiam, czy jeszcze czekać, czy już iść na policję - mówi.
Sytuacja niecodzienna. Procedura taka sama
- Procedura w przypadku zgłoszeń w sprawie przemocy domowej, gdzie to kobieta jest sprawcą przemocy, jest dokładnie taka sama, jak w przypadku gdy to mężczyzna zachowuje się w agresywny sposób. Funkcjonariusze podczas interwencji są zobowiązani do przeprowadzenia wywiadu i na jego podstawie podjęcia decyzji o założeniu "Niebieskiej Karty". Dalej zagadnieniem tym zajmuje się zespół interdyscyplinarny do spraw przeciwdziałania przemocy w rodzinie - mówi asp. sztab. Małgorzata Wersocka z Komendy Stołecznej Policji.
Według statystyk prowadzonych przez Komendę Główną Policji w ciągu całego 2017 roku odnotowano 5 878 przypadków, w których to kobieta była podejrzana o bycie sprawcą przemocy domowej. W tym samym roku liczba mężczyzn podejrzanych o agresję wobec domowników wynosiła 70 035.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl