Były w Izraelu, gdy zaatakował Hamas. Opowiedziały o ewakuacji

Były w Izraelu, gdy zaatakował Hamas. Opowiedziały o ewakuacji

Trwa ewakuacja Polaków z Izraela
Trwa ewakuacja Polaków z Izraela
Źródło zdjęć: © East News | MAREK KUDELSKI
Agnieszka Woźniak
11.10.2023 11:05, aktualizacja: 11.10.2023 11:26

W sobotę 7 października palestyński Hamas zaatakował Izrael. Trwający od lat konflikt przeniósł się poza Strefę Gazy, a organizacja terrorystyczna rozpoczęła ostrzał rakietowy miast i miasteczek. Na terenach objętych wojną przebywało wtedy ok. tysiąca Polaków. Wśród nich Polki, które opowiedziały, jak wyglądała ewakuacja.

Rankiem 7 października oddziały Hamasu przekroczyły granicę między Strefą Gazy a Izraelem i zaatakowały przygraniczne miejscowości. Operację wsparły masowe bombardowania rakietowe. Siły Hamasu i innych palestyńskich grup zbrojnych zdołały przedrzeć się na odległość 20 kilometrów w głąb terytorium Izraela.

W czasie tych działań dochodziło do morderstw, gwałtów, bezczeszczenia zwłok, a także uprowadzeń ludności cywilnej. Dziennikarka Wirtualnej Polski, Agnieszka Woźniak, rozmawiała z Polkami, które w momencie ataków znajdowały się w Izraelu. Kobiety opowiedziały o panującym w kraju terrorze oraz jak wyglądała ich ewakuacja do Polski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Polki opowiedziały o ewakuacji z Izraela

Karolina Mints od lat mieszka w Izraelu. W rozmowie zaznaczyła, że nie była pewna, czy faktycznie powinna wyjeżdżać, jednak decyzję podjęła ze względu na dzieci.

- Do ostatniego momentu zastanawiałam się, czy w ogóle będę lecieć, bo zwykle w takich sytuacjach zachowujemy zimną krew. Konflikt trwa od lat, więc ostrzały czy ataki rakietowe w Izraelu nie są dla nas czymś nadzwyczajnym i zdarzają się dość często - powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską.

Polacy mieli zgłosić chęć powrotu przez internet i czekać na maila z potwierdzeniem miejsca w samolocie. Nie każdy jednak dostał wiadomość zwrotną. Osoby bez biletu, które pojawiły się na lotnisku i tak otrzymywały potrzebną pomoc.

- Jeszcze nie wszyscy Polacy opuścili kraj. Przekazujemy sobie wiadomości, gdzie pójść i z kim rozmawiać, bo tych informacji w internecie nie ma zbyt wiele - stwierdziła.

Początkowy brak komunikatów w sieci, sprawił, że Polacy pojawiali się na lotnisku, chcąc wydostać się z kraju.

- W praktyce ludzie, którzy chcą jak najszybciej wydostać się z Izraela, przyjeżdżają na lotnisko i czekają na loty. Tak otrzymają pomoc dużo szybciej. Mam wrażenie, że samoloty przylatują zgodnie z zapotrzebowaniem, czyli tym, ile ludzi czeka na lotnisku. Konsul powiedział, że tych samolotów będzie jeszcze więcej - mówiła Karolina Mints.

Nasza rozmówczyni we wtorkowy poranek była już w Rzeszowie. Podobnie prof. Joanna Dyduch, która w momencie ataku Hamasu przebywała w Izraelu. Adiunkt w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego w poniedziałek wróciła do kraju.

 - Na lotnisku spotkaliśmy duże grupy Polaków. Do opuszczenia Izraela zarejestrowało się około dwóch tysięcy osób. Pierwszeństwo mają samoloty, które przywożą Izraelczyków z innych państw. Zorganizowanie innych rejsów jest utrudnione - mówiła prof. Joanna Dyduch.

Organizacja dodatkowych lotów stanowi wyzwanie. Mimo to Polka zaznaczyła, że ewakuacja z Izraela przebiega szybko i sprawnie.

- W sobotę wszystkim Polakom, którzy byli na lotnisku, udało się znaleźć miejsce na pokładzie samolotu i wyjechać z kraju. I te działania są kontynuowane. Polska naprawdę przysłała dużą liczbę samolotów. Mój kolega Niemiec pytał mnie, czy Polacy mogą ewakuować również ich oraz innych obywateli Unii Europejskiej - dodała.

Utrudnienia podczas ewakuacji

Szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau poinformował, że około tysiąca polskich obywateli planuje opuścić Izrael. Trwa dwuetapowa operacja ewakuacyjna, która obejmuje loty z Tel Awiwu do Warszawy oraz trzy samoloty, które przetransportują naszych rodaków z Tel Awiwu do Chanii na Krecie, a stamtąd przewiozą ich do Polski.

11 października pojawił się jednak komunikat o trudnościach w ewakuacji Polaków z Izraela. Jak podaje RMF FM wojskowy samolot C-130 Hercules ma awarię. Maszyna utknęła na lotnisku w Chanii, jednak usterka jest możliwa do naprawienia na greckiej Krecie. Na miejscu są technicy z 33. Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu, a awaria ma zostać szybko usunięta.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także