Poruszył cały świat. Znane są losy sześciolatka z Buczy
Fotografia przedstawiająca kilkuletniego chłopca, który przyniósł sok na grób mamy, obiegła światowe media. Agencji Associated Press udało się ustalić, co obecnie dzieje się z dzieckiem i jego tatą.
13.04.2022 | aktual.: 13.04.2022 15:09
Żona Iwana zmarła nagle. Kobieta miała wcześniej chorować, a na dwa tygodnie przed śmiercią prawie nie jadła. Mały chłopiec początkowo nie rozumiał, co stało się z jego mamą. Dopiero gdy zobaczył płaczącego nad grobem ojca, zrozumiał, że mama już nie wróci. Od tamtej pory sześcioletni Wlad przychodzi na miejsce pochówku i zostawia swej rodzicielce kartoniki z sokiem oraz konserwy.
Agencji Associated Press udało się odszukać rodzinę i sprawdzić, jak potoczyły się losy Iwana i jego kilkuletniego syna.
Ojciec Wlada próbuje pozbierać się po śmierci żony
Jak donosi Agencja Associated Press, Iwan wraz z synem zostali w Buczy. Mężczyzna na zmianę z pozostałymi mieszkańcami opiekuje się dziećmi, które znajdują się w miejscowości.
- Starsze dzieci rozumieją, że to jeszcze nie koniec. Wojna się nie skończyła. A mniejszym trudno jest wytłumaczyć, że wojna trwa — mówił mężczyzna.
Wlad ma jeszcze starsze rodzeństwo, siostrę Zofię oraz brata Wowę. Wszyscy mieszkają w budynku, który został oznaczony napisem "dzieci". Dorośli robią wszystko, aby krok po kroku obudować najmłodszym świat. Choć jest to niesamowicie trudne zadanie, tata sześciolatka stara się działać, aby zapewnić dzieciom bezpieczeństwo i warunki godne do życia.
W rodzinnym domu widać jeszcze urodzinowe balony, które ojciec Wlada zawiesił na urodziny dziecka. Dzisiaj jednak pomieszczenie przypomina Iwanowi o zmarłej żonie. Mężczyzna odwiedza grób zmarłej żony tak często, jak może. Za każdym razem mówi jej o tym, jak bardzo mu jej brakuje, dotykając jednocześnie ziemi, w miejscu, gdzie znajdują się stopy kobiety.
Młodsi nie wiedzą, że to jeszcze nie koniec
Choć w skrzyni po amunicji można zauważyć zabawki, a dzieci przemieszczają się pomiędzy domostwami, aby wspólnie pograć w piłkę, wszyscy mają świadomość, że to jeszcze nie koniec koszmaru. Rozmawiający z Agencją Iwan zauważa, że na ten moment nawet dziecięce zabawy wyglądają zupełnie inaczej.
- W piaskownicy przed przedszkolem Wlad i jego kolega "bombardowali" się nawzajem garściami piasku. "Jestem Ukrainą" - powiedział jeden z nich. "Nie, ja jestem Ukrainą" - powiedział drugi - relacjonował mężczyzna.
Trudno nawet wyobrazić sobie, przed jakimi wyzwaniami stoją rodzice młodych Ukraińców. Bo w jaki sposób tym najmłodszym wytłumaczyć, co dzieje się w Ukrainie?
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!