Poruszył cały świat. Znane są losy sześciolatka z Buczy
13.04.2022 14:17, aktual.: 13.04.2022 15:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Fotografia przedstawiająca kilkuletniego chłopca, który przyniósł sok na grób mamy, obiegła światowe media. Agencji Associated Press udało się ustalić, co obecnie dzieje się z dzieckiem i jego tatą.
Żona Iwana zmarła nagle. Kobieta miała wcześniej chorować, a na dwa tygodnie przed śmiercią prawie nie jadła. Mały chłopiec początkowo nie rozumiał, co stało się z jego mamą. Dopiero gdy zobaczył płaczącego nad grobem ojca, zrozumiał, że mama już nie wróci. Od tamtej pory sześcioletni Wlad przychodzi na miejsce pochówku i zostawia swej rodzicielce kartoniki z sokiem oraz konserwy.
Agencji Associated Press udało się odszukać rodzinę i sprawdzić, jak potoczyły się losy Iwana i jego kilkuletniego syna.
Ojciec Wlada próbuje pozbierać się po śmierci żony
Jak donosi Agencja Associated Press, Iwan wraz z synem zostali w Buczy. Mężczyzna na zmianę z pozostałymi mieszkańcami opiekuje się dziećmi, które znajdują się w miejscowości.
- Starsze dzieci rozumieją, że to jeszcze nie koniec. Wojna się nie skończyła. A mniejszym trudno jest wytłumaczyć, że wojna trwa — mówił mężczyzna.
Wlad ma jeszcze starsze rodzeństwo, siostrę Zofię oraz brata Wowę. Wszyscy mieszkają w budynku, który został oznaczony napisem "dzieci". Dorośli robią wszystko, aby krok po kroku obudować najmłodszym świat. Choć jest to niesamowicie trudne zadanie, tata sześciolatka stara się działać, aby zapewnić dzieciom bezpieczeństwo i warunki godne do życia.
W rodzinnym domu widać jeszcze urodzinowe balony, które ojciec Wlada zawiesił na urodziny dziecka. Dzisiaj jednak pomieszczenie przypomina Iwanowi o zmarłej żonie. Mężczyzna odwiedza grób zmarłej żony tak często, jak może. Za każdym razem mówi jej o tym, jak bardzo mu jej brakuje, dotykając jednocześnie ziemi, w miejscu, gdzie znajdują się stopy kobiety.
Młodsi nie wiedzą, że to jeszcze nie koniec
Choć w skrzyni po amunicji można zauważyć zabawki, a dzieci przemieszczają się pomiędzy domostwami, aby wspólnie pograć w piłkę, wszyscy mają świadomość, że to jeszcze nie koniec koszmaru. Rozmawiający z Agencją Iwan zauważa, że na ten moment nawet dziecięce zabawy wyglądają zupełnie inaczej.
- W piaskownicy przed przedszkolem Wlad i jego kolega "bombardowali" się nawzajem garściami piasku. "Jestem Ukrainą" - powiedział jeden z nich. "Nie, ja jestem Ukrainą" - powiedział drugi - relacjonował mężczyzna.
Trudno nawet wyobrazić sobie, przed jakimi wyzwaniami stoją rodzice młodych Ukraińców. Bo w jaki sposób tym najmłodszym wytłumaczyć, co dzieje się w Ukrainie?
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!