GwiazdyCzy fryzura Hillary Clinton to sprawa wagi państwowej?

Czy fryzura Hillary Clinton to sprawa wagi państwowej?

Czy fryzura Hillary Clinton to sprawa wagi państwowej?
Źródło zdjęć: © Eastnews
Aleksandra Kisiel
13.11.2015 12:31, aktualizacja: 18.11.2015 16:55

Donald Trump jest coraz bliżej bycia kandydatem na prezydenta Republikanów. Pewnie dlatego, jeszcze ostrzej niż zazwyczaj atakuje Hillary Clinton. Pytanie tylko, czy skupianie się na nowej fryzurze dawnej Sekretarz Stanu to faktycznie najważniejsza kwestia, która nurtuje jego potencjalnych wyborców

Donald Trump jest coraz bliżej bycia kandydatem na prezydenta Republikanów. Pewnie dlatego, jeszcze ostrzej niż zazwyczaj atakuje Hillary Clinton. Pytanie tylko, czy skupianie się na nowej fryzurze dawnej Sekretarz Stanu to faktycznie najważniejsza kwestia, która nurtuje jego potencjalnych wyborców?

Donald Trump ubiega się o nominację prezydencką z ramienia Partii Republikanów. Amerykański biznesmen prowadzi bardzo agresywną kampanię wyborczą i nie słynie z dobrych manier czy choćby poprawności politycznej. Niemal każda jego wypowiedź to gotowy mem. Ale metoda ta zdaje się sprawdzać, bo jak donosi portal Poilitico, Trump ma coraz większe szanse na akcept ze strony partii. Republikanom zdaje się nie przeszkadzać, że do kolekcji rasistowskich, ksenofobicznych i homofobicznych wypowiedzi potencjalnego 45 prezydenta USA, coraz częściej dołączają teksty jawnie seksistowskie. Ulubionym obiektem słownych tyrad Trumpa, obok meksykańskich imigrantów, jest Hillary Clinton.

Trumpa i Clinton łączy tylko jedna rzecz – niezdrowe zainteresowanie mediów ich fryzurami. Marchewkowy „zaczes” ojca Ivanki Trump to jego znak rozpoznawczy. Choć fryzura milionera jest obiektem żartów, jego przeciwnicy polityczni skupiają się raczej na propozycjach wyborczych Trumpa, jak zaostrzenie polityki emigracyjnej kraju czy likwidacja Obamacare.

Mimo to, Donald Trump nie odmawia sobie przyjemności komentowania ubiorów czy fryzur Hilary Clinton. Podczas niedawnego wywiadu radiowego kandydat na prezydenta i konserwatywny dziennikarz, Mark Levin, skupili sią na jakże ważnej dla świata kwestii: czy nowa fryzura Clinton to peruka. Tak jest, nie pomyliłam się. Potencjalny prezydent i wpływowy dziennikarz na antenie dzielili włos Clinton na czworo. „[Jej włosy] są ogromne. Ogromne. To musi być peruka,” powiedział Trump. Gdy Levin półżartem zasugerował, by Trump nie mówił niczego, co mogłoby go wpędzić w tarapaty biznesmen odpowiedział: „Nie martwię się tym. Jestem osobą, która mówi prawdę. To było interesujące. Nigdy nie widziałem Hillary z taka fryzurą. I uważam, że to rzecz, którą mogę komentować.”

To ostatnie zdanie mogło wzburzyć krew niejednej feministki. Po pierwsze, fryzura Hillary Clinton to jej prywatna sprawa. To „oczywista oczywistość”. Po drugie i ważniejsze, sprowadzanie dyskusji na temat kandydatki na prezydenta to kwestii jej fryzury czy ubioru, to klasyczny przykład seksizmu i próby infantylizacji funkcji kobiet w przestrzeni społecznej. Wreszcie, to zwyczajnie irytujące, że w kampanii wyborczej, czy to w USA, czy w Polsce, nadal jest miejsce na niemerytoryczne, pozbawione sensu uwagi tego typu.

Kwestia fryzury Hillary Clinton powraca jak bumerang od lat. Gdy Clinton pełniła funkcję Sekretarz Stanu, media krytykowały jej zamiłowanie do frotek. W ubiegłym roku równie dużo czasu poświęcono kwestii włosów byłej Pierwszej Damy. Na szczęście znajdują się głosy,które sprowadzają polityczną dyskusję na właściwe tory. Senator Bernie Sanders, w wywiadzie dla „The New York Times” podkreślał, że skupianie się na włosach Hillary Clinton to prawdziwy problem. „Mamy miliony ludzi, którzy walczą o utrzymanie się na powierzchni, którzy chcą, co kandydaci zrobią, aby poprawić ich życie, a media bardzo często skupiają się bardziej na fryzurach, niż na fakcie, że jesteśmy jedynym dużym krajem na świecie, który nie gwarantuje wszystkim ludziom opieki zdrowotnej.”

Jakby nie patrzeć, to co Hillary Clinton robi z włosami, jest wyłącznie jej sprawą. A mówienie o tym, tylko dlatego, że jest kobietą jest klasycznym przykładem seksizmu, z jakim nie pogodziłby się żaden polityk – mężczyzna.

Aleksandra Kisiel/ Kobieta WP

POLECAMY:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także