Czy masz odwagę, żeby być kobietą?
W dzisiejszym świecie nie ma wykształconego modelu kobiecości, który łączyłby spełnienie zawodowe z satysfakcjonującym życiem prywatnym. Dlatego bycie kobietą stało się nie lada wyzwaniem. Jak mu sprostać?
10.11.2014 | aktual.: 16.01.2015 14:38
W dzisiejszym świecie nie ma wykształconego modelu kobiecości, który łączyłby spełnienie zawodowe z satysfakcjonującym życiem prywatnym. Dlatego bycie kobietą stało się nie lada wyzwaniem. Jak mu sprostać?
Dorota jest kobietą sukcesu – młoda, ambitna, niezależna, wie czego chce. W męskim zespole radzi sobie równie dobrze jak jej koledzy z firmy. Kilka dni temu miała spotkanie z szefami, na którym jak lwica negocjowała nowe warunki. Początek spotkania przebiegał perfekcyjnie, na poprzedniej sesji przygotowała listę mocnych argumentów. Dorota z miną pokerzysty przedstawiła swoje żądania i nagle…
– Rozpłakałam się jak baba – chlipie do słuchawki. – Wyobraża sobie pani, taki wstyd. – Przecież jest pani kobietą: wrażliwą, emocjonalną, a łzy to najbardziej naturalny sposób na obniżenie emocji. – W pracy liczy się siła, jeśli chcę coś znaczyć muszę być dwa razy silniejsza niż facet – odpowiedziała.
W biznesie nadal panuje patriarchat. Jeśli chcesz znaleźć swoje miejsce, jesteś pewna, że musisz wybrać siłę (tę z męskiego świata), a nie kobiecość. A w życiu? Jak pogodzić rolę profesjonalnej bizneswoman z rolą strażniczki domowego ogniska?
Kiedy stare nie działa, a nowego jeszcze nie ma
Nawet jeśli kobiety w twojej rodzinie były aktywne zawodowo, oczywiste było, że najpierw dom, mąż i dzieci, a praca na drugim miejscu. Te, które czuły inaczej, wiodły żywot starych panien albo zdziwaczałych babochłopów. Nawet jeśli głęboko wierzysz, że czasy się zmieniły, że potrafisz pogodzić wiele ról, nie masz zamiaru rezygnować ani z pracy, ani z rodziny, fakty mówią co innego: w biznesie twój bilans wychodzi na plus, w życiu prywatnym – ciągle pod kreską.
– Na co niby mam zamienić po południu szpilki od firmowego garnituru? Na kapcie z różowym pomponikiem? – zapytała mnie jedna z pacjentek.
Kilka lat temu zrobiłam sondaż wśród respondentów obydwu płci na temat tego, czy współczesne kobiety chcą być całowane w rękę na dzień dobry, przepuszczane w drzwiach itd. Mężczyźni odpowiedzieli, że absolutnie nie, że taki sposób traktowania kobiet to przeżytek. Panie stwierdziły, że jak najbardziej, takie zachowanie jest mile widziane, choć głośno się do tego nie przyznawały. Mężczyźni podobno boją się silnych kobiet, a może po prostu nie bardzo widzą swoją rolę u boku kobiety, która epatuje swoją siłą?
Współczesne kobiety: ambitne, silne i niezależne – w życiu osobistym są zagubione i bezradne. W pracy zarządzają gromadą samców, ale poza biurem, w relacjach męsko-damskich zachowują się jak szefowe ,,po godzinach”, albo naiwne nastolatki. W firmie działają z pozycji męskiej siły, a w głębi duszy tęsknią za swoją kobiecością. Ale ich tęsknota pozostaje na etapie iluzji, bo kobiecość kojarzy im się ze słodką blondynką albo dzikuską z lasu. A przecież taka kobieta nie poradzi sobie w dzisiejszym twardym świecie biznesu.
Albo kariera, albo rodzina
Magda i Piotr obydwoje są prawnikami. Już na studiach ze sobą rywalizowali. Z tej rywalizacji zrodziła się przyjaźń, a potem miłość i marzenia o rodzinie. Zatrudnili się w tej samej firmie, nadal szli ,,łeb w łeb”. Ale kiedy urodził się ich pierwszy syn, Piotr dostał propozycję pracy zagranicą, w filii firmy.
– Moja matka powiedziała, że mąż powinien przyjąć awans, a ja zająć się wychowywaniem dziecka. Mały był chorowity, nie nadawał się do żłobka. Przez 3 lata siedziałam z nim w domu – mówi Magda. W międzyczasie zaszła w kolejną ciążę, a Piotr… znalazł sobie kochankę.
– Nigdy mu nie wybaczę tego, że kiedy ja siedziałam w domu z chorym synkiem, on zabawiał się z tą dziwką – dodaje z furią w głosie.
Matka Magdy, kiedy dowiedziała się o romansie zięcia, wcale nie była zdziwiona:
– Facet to facet, a rolą kobiety jest być przy dziecku – ucięła temat.
Nie chcemy żyć tak jak nasze matki: skoncentrowane jedynie na domu, mężu, dzieciach. Jednak kiedy odważymy się postawić na sukces zawodowy, podświadomie czujemy się winne, nielojalne wobec naszych matek, babć i tych wszystkich kobiet, które na pierwszym miejscu stawiają rodzinę.
Anka jest wspólniczką w dużym międzynarodowym koncernie. Pozostali dwaj wspólnicy to mężczyźni. Rok temu związała się z jednym z klientów firmy. Kiedy trafiła na terapię, sfrustrowana nieudanym związkiem, długo nie mogła zrozumieć, że partner wykorzystuje znajomość z nią dla zawodowych korzyści. Kiedy dostał to, o co mu chodziło, zniknął z jej życia bez słowa.
– Ja naprawdę wierzyłam, że on mnie kocha – powiedziała. – Jak mogłam być tak głupia?!
W pracy jesteśmy superspecjalistkami od ludzkich dusz, bez pudła wywęszymy każdy przekręt, umiemy motywować pracowników, zdobywać nowych klientów itp. A w życiu prywatnym poruszamy się jak dzieci we mgle. Nasza wiara w romantyczną miłość rodem "z Harlequinów" rośnie wprost proporcjonalnie do zawodowego awansu.
Wiktoria jest właścicielką dobrze prosperującej firmy. Mężczyzn zdobywa równie skutecznie jak nowych klientów, ale jej związki trwają zwykle nie dłużej niż trzy miesiące. Jej ostatni facet zostawił ją dla jej sekretarki.
– Na do widzenia powiedział mi, że kastrowałam go za każdym razem, kiedy kelner w restauracji kładł rachunek przed moim nosem – mówi. – Czy to moja wina, że wyglądam na kobietę, która sama płaci swoje rachunki?
Większości współczesnych kobiet siła kojarzy się z zaradnością, rywalizacją, odważnym wspinaniem się po szczeblach kariery, pracą po 12 godzin na dobę. Przyznasz, że to bardziej męskie atrybuty. A co ze słabością? Kiedy na terapii proszę pacjentkę, by wypisała typowo kobiece cechy, zwykle patrzy na mnie ze zdziwieniem, a potem wylicza: zbytnia emocjonalność, naiwność, dziecięca bezradność, nadmierna empatia kosztem siebie – czyli nic godnego podziwu.
Czy współczesny model kobiecości wymaga, byśmy były mężczyznami w butach na obcasach, hamowały swój naturalny cykl pigułkami, bo miesiączka to jedynie uciążliwy problem? Udawały, że sprośne żarciki o głupich blondynkach rozśmieszają nas do łez? Latami pracowały bez urlopu? Wyrzekały się macierzyństwa, bo wiadomo kariery i dzieci nie da się pogodzić? Dla napalonych na macierzyństwo pozostaje in vitro grubo po czterdziestce.
Korepetycje z kobiecości
„Tajemnice kobiecości nie są ukryte w starych księgach ani w kościołach. Ona to właśnie ty w samej ekspresji życia. Możesz prowadzić swoje codzienne zajęcia na wysokich obcasach, na Wall Street, boso w lesie, sama w swojej pracowni czy pośród krzyczących dzieci w kuchni. Gdziekolwiek jesteś, kobiecość dostępna jest dla ciebie w każdej chwili” – pisze Chameli Gad Ardagh w książce „Kobiecość. Praktyczne lekcje i ćwiczenia dla budzących się kobiet” (Wydawnictwo Biały Wiatr, Rzeszów 2014).
Kobiecość to twoja emocjonalność i autentyczny kontakt z ciałem. To tu jest twoja prawdziwa moc. Wypierasz się swojej kobiecości, bo jej nie znasz. A przecież dobrze wiesz jak być kobietą, z tą wiedzą przyszłaś na świat. Musisz ją sobie jedynie przypomnieć.
Dlatego:
- Wypisz swoje życiowe role: kobiety, córki, kochanki, żony, matki, pracownicy. Jak czujesz się w każdej z tych ról? Która z ról jest ci najbliższa?
- Czuj zamiast myśleć. W pracy używasz swojego intelektu, uważasz, że to twój największy atut. W życiu podobnie – z każdym problemem starasz się zmierzyć ,,z głowy”. Kiedy masz jakiś kłopot czujesz się zagubiona w „niekończącej się plątaninie umysłowego spaghetti”. Gdy twój mózg rusza z kopyta, uruchamia się bujna wyobraźnia, zaczynają cię zalewać obsesyjne myśli. Problem urasta do prawdziwego dramatu, z którego nie widzisz wyjścia. Zaczynasz tracić kontakt z tym, co prawdziwe. Gorączkowo się zastanawiasz, co powinnaś zrobić. Dzwonisz do przyjaciółek, a one zasypują cię lawiną mądrych rad, każda z innej bajki. Spokojnie. Zaufaj swojej wewnętrznej mądrości. Prawda o tobie i świecie jest w twoim sercu a nie w głowie. Zatrzymaj się w tym szalonym pędzie. Stań nieruchomo, oddychaj, bądź. Poczuj swój brzuch (siedlisko emocji) i mocne stopy (twoje oparcie). Poczekaj aż pojawi się rozwiązanie problemu. Przecież ty sama najlepiej wiesz, co dla ciebie dobre.
- Przeżywaj emocje zamiast je tłumić albo odreagowywać. To twoje emocje, nawet te ,,najgorsze” nie zrobią ci krzywdy. Emocje/uczucia są jak fale, poczuj je i przeżyj, pozwól im przepływać przez ciebie i doświadczaj ich jako ruchu energii. Każda emocja najpierw rośnie, osiągając kulminacyjny punkt – to jest najtrudniejsze – jeśli wytrzymasz, emocja zacznie spadać. Nie bój się, nie stanie ci się nic złego.
- Nie szukaj przyczyny, dlaczego czujesz to co czujesz. Często jakieś pozornie nieznaczące wydarzenie uruchamia bolesny uraz z przeszłości. Może ci się wydawać, że pojawiające się: smutek, złość czy lęk wypuszczone spod twojej kontroli cię zabiją. Możesz się bać, że oszalejesz, utoniesz w łzach, albo odstraszysz od siebie każdego mężczyznę. Kiedy puścisz swoje przez lata zamrożone uczucia, przeżyjesz je do końca – fala ,,bieżących” emocji nie będzie już taka przerażająca.
- Obudź swoje zmysły. Wąchaj, smakuj, słuchaj, dotykaj życia. Głowie zostaw zadanie gromadzenia wiedzy. Kiedy czujesz się złapana w pułapkę jakiegoś emocjonalnego dramatu albo od godziny głowisz się nad jakimś problemem – połącz ze sobą dwa palce np. kciuk i wskazujący i poczuj to.
- Doceniaj i akceptuj swoje ciało. Pamiętaj, że nie ma jednego wzorca kobiecości. Nie musisz być jedynie obiektem męskiego pożądania, wzorcem męskiego ideału. Piękna kobieta to kobieta autentyczna i spontaniczna.
- Nie stawiaj na siłę, odkryj swoją moc. Mężczyzna czerpie energię z działania, kobieta z bycia w zgodzie ze swoimi wewnętrznymi rytmami. Słuchaj swojego ciała, ono da ci jasny komunikat, kiedy odpoczywać, a kiedy działać, kiedy kierować swoją uwagę na zewnątrz, a kiedy do wnętrza.
Ewa Klepacka-Gryz
dziennikarka miesięcznika Sens/*magazyn Sens *