ModaDa się opalać przez ubranie? Warszawska krawcowa ocenia specjalne stroje kąpielowe

Da się opalać przez ubranie? Warszawska krawcowa ocenia specjalne stroje kąpielowe

Za 150 zł można kupić dwuczęściowe bikini, które przepuszcza promienie słoneczne. Dzięki temu całe ciało ma opalić się równo. - Nie we wszystko tu wierzę - komentuje Krystyna Żuberek, krawcowa z warszawskiej Agencji Ochrony Mody.

Da się opalać przez ubranie? Warszawska krawcowa ocenia specjalne stroje kąpielowe
Źródło zdjęć: © Pixabay.com

15.06.2018 | aktual.: 25.06.2018 13:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na rynku pojawiła się nowość - bikini i koszulki, które przepuszczają promienie słoneczne. Nie każdemu starczy odwagi, żeby rozłożyć się na plaży nudystów, a takie ubrania mają zapewnić podobny efekt estetyczny: brak śladów po majtkach, stanikach i wszelkich odcięciach. Z ekspertką przyglądamy się specjalnym kostiumom kąpielowym.

Z metki podobny do zwykłego

Wchodzę na strony dwóch najpopularniejszych dystrybutorów takiej odzieży w Polsce. Na stronie SunSelect czytam, że materiał, z którego uszyty jest kostium, został opracowany naukowo "aby selektywnie filtrować promienie UV, żeby opalanie było bezpieczne bez konieczności stosowania dodatków chemicznych, takich jak olejki czy kremy". W dodatku ten materiał "działa jak filtr do opalania o stopniu ochrony 8-11".

Dystrybutor tłumaczy, że materiał jest oddychający i dopuszcza do skóry wyłącznie nieszkodliwe promienie UV-A. A to wszystko - czytam dalej - dzięki "specjalnie opracowanym włóknom poliestrowym, dopasowanym do długości fal UV". Tłumacząc najprościej: między włóknami ubrań mają być specjalne otwory, przez które opala się ciało. Te otwory przepuszczają wyłącznie dobre fale UV-A i tylko niewielką ilość szkodliwego promieniowania UV-B. Niewielką, czyli taką, która nie powinna mieć negatywnych skutków dla zdrowia.

Brzmi jak zaawansowana technologia, ale skład materiału na metce wygląda dość znajomo. Taki rodzaj przepuszczających słońce kostiumów kąpielowych jest zrobiony z mieszanki "specjalnego poliestru" (80 proc.) i lycry (20 proc.). Poliester to materiał syntetyczny, niewiele kosztuje, chłonie mało wody i jest sprężysty. Lycra odpowiada przede wszystkim za plastyczność ubrania, jej włókna są bardzo wytrzymałe.

Ceny są zbliżone do lepszej jakości sieciówek: bikini, przez które można się opalać, kosztuje 147 zł. Dla porównania skład zwykłego kostiumu z H&M za 80-100 zł to 15 proc. elastanu i 85 proc. poliestru. Ale poliesteru "zwykłego".

O skuteczność tego typu materiałów pytam Krytynę Żuberek, jedną z najbardziej doświadczonych krawcowych w Warszawie. - Efekt "opalania się przez tkaninę" jest bardzo prawdopodobny - komentuje. Jej zdaniem taki "specjalny" poliester może mieć rzadszy, czy nietypowy skręt nitki i włókna, dzięki temu światło dociera lepiej. - Ale w magiczny splot, który odbija szkodliwe promieniowanie UV, nie wierzę - podkreśla.

Jest cienki, to przepuszcza światło

Kiniki, czyli druga marka, która sprzedaje tego typu kostiumy, nie ma polskiego adresu. Zakładka "kontakt" odsyła mnie do Frydka-Mistka, czyli powiatowego czeskiego miasteczka nad Ostrawą. W opisie marki czytam natomiast, że jest brytyjską spółką założoną w 1976 roku i że jej celem było dostarczanie wysokiej jakości bielizny męskiej stylowym i pewnym siebie mężczyznom. Niewiele z tego rozumiem, tym bardziej, że ceny kostiumów, które oferuje, nie należą do niskich. W letnich promocjach wahają się między 105 zł (majtki po przecenie, normalnie za 145 zł), do nawet 350 zł za pareo (w promocji za 269 zł). Kostiumy kąpielowe między 230 a 350 zł. Wizualnie standard małomiasteczkowego butiku.

Co w tych ubraniach szczególnego? Zalet jest podobno cała litania: poza tym, że przepuszczają promienie słoneczne, to jeszcze "wysychają trzy razy szybciej niż zwykłe stroje kąpielowe, pomagają zapobiegać zakażeniom, są oddychające i zdrowsze dla organizmu oraz skóry, zachowują swój kształt, a żywe kolory utrzymują się nawet po wielu godzinach na słońcu, w morzu lub basenie". Ale po odarciu zdań z marketingowego bełkotu nie robi wielkiego wrażenia: tak, materiał przepuszcza światło i szybciej wysycha, bo jest bardzo cienki, przypomina siatkę z drobnymi oczkami. Skóra nie prześwituje tylko dzięki nadrukom z mocnymi kolorami. Co ważne, kostiumy marki Kiniki nie zabezpieczają przed szkodliwym promieniowaniem UV, więc całe ciało trzeba obowiązkowo nasmarować kremem z filtrem.

Dokładnego składu materiału nie mogę poznać, bo dystrybutor zasłania się „specjalną technologią CAD”. Jak tłumaczy, w materiale, z którego uszyte są plażowe ubrania, wytwarzanych jest "milion mikroporów w kształcie diamentu", które pozwalają na przenikanie słońca, nawet do 80 proc. promieni. Efekt opalania ma być stopniowy, w zależności od rodzaju skóry.

- To trzeba wziąć na logikę - komentuje krawcowa z Agencji Ochrony Mody. - Światło przenika przez każdy zwykły materiał: len, bawełnę itd., wyjątkiem jest ortalion - mówi. - Ponieważ większość kostiumów kąpielowych jest uszyta z dodatkiem lycry, przy wkładaniu wątek z osnową rozciągają się i słońce dociera do skóry. Dlatego, jeśli strój kąpielowy jest wykonany z rzadkiego czy cienkiego materiału, słońce prawdopodobnie przez niego przeniknie i opali ciało - kończy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta