Blisko ludziDawid Żukowski prawdopodobnie nie żyje. Ewa Woydyłło-Osiatyńska krytykuje zachowanie Polaków

Dawid Żukowski prawdopodobnie nie żyje. Ewa Woydyłło-Osiatyńska krytykuje zachowanie Polaków

Pięcioletni Dawid Żukowski najprawdopodobniej zginął z rąk własnego ojca, ale społeczeństwo przypisuje winę komuś innemu. "Matka to jest polski chłopiec do bicia. Wyrzutek, na którego wszyscy zwalają winę i tłuką za każde niepowodzenie" - tłumaczy psycholog społeczny.

Dawid Żukowski prawdopodobnie nie żyje. Ewa Woydyłło-Osiatyńska krytykuje zachowanie Polaków
Źródło zdjęć: © Policja
Klaudia Stabach

21.07.2019 | aktual.: 21.07.2019 20:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sprawa zaginięcia 5-letniego Dawida Żukowskiego poruszyła serca Polaków. Przez dziesięć dni ludzie zastanawiali się, gdzie może być dziecko i z trudem dopuszczali do świadomości najgorszy scenariusz. Gdy w sobotnie popołudnie policja poinformowała o znalezieniu zwłok chłopca, które najprawdopodoniej należą do małego Dawida, w sieci rozpętał się lincz na matkę Dawida – największą żyjącą ofiarę tragedii.

Ojciec - morderca

Wiele wskazuję, że sprawcą morderstwa dziecka był jego ojciec. 32-letni mężczyzna zabrał dziecko z domu dziadków i wyjechał z Grodziska Mazowieckiego w kierunku Warszawy. W przeciągu kilku godzin mężczyzna prawdopodobnie zamordował swojego syna, ukrył zwłoki w okolicy pobliskich stawów, a następnie popełnił samobójstwo rzucając się pod rozpędzony pociąg.

W międzyczasie, po godzinie 18.00, Paweł Ż. wysłał do swojej żony SMS: "Już nigdy nie zobaczysz swojego syna. Kobieta przyznała, że początkowo zbagatelizowała wiadomość traktując ją wyłącznie jako złośliwość ze strony mężczyzny, od którego odeszła.

Zaginięcie Dawida zgłosiła policji przed północą. Ponadto w trakcie składania zeznań kobieta opowiedziała o piętrzących się problemach małżeńskich. Paweł Ż. miał wywoływać awantury domowe i przysparzać rodzinie problemów poprzez swoje uzależnienie od hazardu.

Matka nazywana winną

Gdy funkcjonariusze przekazali wiadomość o znalezieniu zwłok dziecka, zainteresowanie sprawą nabrało jeszcze większego rozpędu. Chociaż policja zakończyła już poszukiwania chłopca, Polacy nie potrafią zakończyć dyskusji. W sieci pojawia się coraz więcej głosów obarczających winą matkę 5-latka. "Mogła pilnować dziecka, skoro widziała, że facet zachowywał się jak niezrównoważony", "po co czekała tak długo z pójściem na policję?", "ja bym nie wypuściła dziecka samego z takim ojcem" – przekrzykują się internauci.

Matka chłopca, 31-letnia Rosjanka, która za kilka dni będzie musiała stanąć nad grobem własnego synka, stała się kozłem ofiarnym tragedii. Śmierć syna z rąk męża najprawdopodobniej nie przeszła jej przez myśl nawet w najgorszych snach.

- Matka to jest polski chłopiec do bicia. Wyrzutek, na którego wszyscy zwalają winę i tłuką za każde niepowodzenie. Ludzie oskarżają zawsze słabszego, a matka w świadomości Polaków jest właśnie tak postrzegana. W naszym kraju wciąż dobrze ma się system, który promuje mężczyznę i jego siłę – wyjaśnia psycholog społeczny, dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska, w rozmowie z WP Kobieta.

Ekspertka zwraca uwagę na absurdalne oskarżenia kierowane w stronę kobiety. – Trzeba mieć jakąkolwiek podstawę, żeby po jednej zdawkowej wiadomości pomyśleć: "oho, on może zamordować mi syna!". To nie jest naturalna reakcja – uważa dr Woydyłło – Osiatyńska.

Psycholożka podejrzewa, że w obliczu tragedii wiele kobiet może z przesadną nieufnością traktować ojców swoich pociech. – Ludzie kłócą się o opiekę nad dziećmi, ale przecież przypadki morderstwa to absolutna skrajność – podkreśla.

- To dziecko nie było krzywdzone, nie było bite, matka się nim opiekowała, więc jakie są podstawy, żeby sądzić, że ona przyłożyła rękę do śmierci swojego dziecka? Takie myślenie nie jest nawet kwestią bujnej wyobraźni, ale chorych intencji – uważa Ewa Woydyłło – Osiatyńska.

Psycholog społeczny przypisuje powody linczu na matce kompleksom zakorzenionym w Polakach. – Nasze społeczeństwo ma w sobie ogromną potrzebę szukania winnych i tworzenia teorii spiskowych. Obwinianie ofiary jest naszym polskim grzechem numer jeden – twierdzi.

Trzeba pamiętać, że piętnowanie osoby, która jest ofiarą tylko spotęguje jej nieszczęście. – Ta kobieta i tak może popaść w depresję. Tragedia, która ją spotkała zostanie w niej na całe życie. Jeżeli cokolwiek jej się należy, to ogromne wsparcie i troska. Ja bronię tej kobiety. Jeśli tylko zwróci się do mnie, to roztoczę nad nią najlepszą możliwe troskę i terapię – zapewnia ekspertka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (635)