Dorota Zawadzka odpiera zarzuty o przemoc na planie "Superniani". "Nie mam sobie nic do zarzucenia"
Dorota Zawadzka odpowiedziała na zarzuty postawione jej przez Annę Galus autorkę książki "Superniania kontra trzyletni Antoś. Jak telewizja uczy wychowywać dzieci". - Kiedy teraz czytam, że jestem oprawcą, że krzywdziłam je intencjonalnie, to jest zaprzeczenie całego mojego zawodowego życia. Nie wiem, kim jest osoba, o której pisze autorka książki. Nie znam jej - powiedziała Zawadzka. Sprawa będzie miała finał w sądzie.
Dorota Zawadzka udzieliła wywiadu, w którym odniosła się do publikacji "Superniania kontra trzyletni Antoś. Jak telewizja uczy wychowywać dzieci" autorstwa Anny Galus. Książka powstała na bazie pracy doktorskiej Galus.
Była prowadząca kultowego programu stacji TVN pt. "Superniania", który był telewizyjnym hitem w latach 2006-2008, odparła zarzuty, jakby w trakcie nagrań stosowana była przemoc wobec dzieci. Takie oskarżenia pojawiły się w publikacji Galus, inicjatorki kampanii "Kocham. Nie daję klapsów", która w 2020 roku obroniła doktorat na Uniwersytecie Gdańskim o udziale dzieci w programach reality show.
Dorota Zawadzka zaprzecza stosowaniu przemocy na planie "Superniani"
"Kiedy teraz czytam, że jestem oprawcą, że krzywdziłam je intencjonalnie, to jest zaprzeczenie całego mojego zawodowego życia. Nie wiem, kim jest osoba, o której pisze autorka książki. Nie znam jej" - powiedziała Dorota Zawadzka w rozmowie z serwisem eDziecko.
Sprawa nabrała rozgłosu po kilku wywiadach z Anną Galus, w tym rozmowie z Wirtualną Polską. W odniesieniu do publikacji Zawadzka stanowczo zaprzeczyła temu, żeby wobec dzieci, które brały udział w programie, były w jakikolwiek sposób krzywdzone.
"Dzieci na planie nie doznawały krzywdy. Najważniejszą rzeczą dla mnie i wszystkich, którzy pracowali przy programie, było pomóc dziecku" - powiedziała Zawadzka.
Jednocześnie przyznała, że nie udało się uniknąć "potknięć". Jednak w ostatecznym rozrachunku nie uważa, żeby popełniła błędy. "Było trochę potknięć, przejęzyczeń czy niezręczności. To był mój debiut w telewizji, więc z całą pewnością mogę powiedzieć, że pewne sytuacje pokazałabym dzisiaj inaczej. W sytuacjach 'na żywo' może się zdarzyć, że człowiek powie coś nie tak, zachowa się impulsywnie. Natomiast jeśli chodzi o stronę merytoryczną programu, błędów nie było. Nie mam sobie nic do zarzucenia" - zapewniła w rozmowie z eDziecko.
Sprawa trafi do sądu
Dorota Zawadzka zapowiedziała, że o swoje dobre imię będzie walczyć w sądzie. "W ubiegłym tygodniu złożyłam do sądu wniosek w sprawie naruszenia moich dóbr osobistych. Powinnam była zrobić to już 10 lat temu" - napisała na swoim profilu na Facebooku. Psycholog w rozmowie z serwisem eDziecko zarzuciła Annie Galus, że jej książka oparta jest jedynie na obserwacji programu z poziomu widza. Autorka publikacji nigdy nie była na planie telewizyjnego show, nie znała kulis jego powstawania.
Dorota Zawadzka zapewnia, że zawsze na pierwszym miejscu stawiała dobro dzieci. Zapewniła, że z wieloma z nich do dziś utrzymuje dobre relacje. Psycholog przyznała również, że najbardziej krzywdzącym dla niej zarzutem były słowa, jakby ekipa "Superniani" miała dzieci "w d...ie".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl