Dramat ratowników medycznych. Druzgocący wpis podsumowuje walkę z pandemią
Ratownicy medyczni znajdują się na pierwszej linii frontu podczas walki z koronawirusem. Narażają swoje zdrowie i życie dla innych, a mimo to ich ciężka praca bardzo często nie jest doceniana. O tym, co tak naprawdę dzieje się podczas trwającej epidemii, opisuje twórca strony "Z Wnętrza Karetki". Jego relacja mrozi krew w żyłach.
10.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 08:14
Jak wiadomo praca ratownika medycznego wiąże się z szeregiem procedur, które muszą być bezsprzecznie przestrzegane. Jednak jak się okazuje, mimo zapewnień rządu o stanowczej walce z COVID-19, przygotowanie szpitali czy specjalnych miejsc izolacji pozostawia wiele do życzenia. Co jeszcze dzieje się na SOR-ach?
Ratownik medyczny nie pozostawia złudzeń
W jednym z dramatycznych wpisów na Facebooku "Z Wnętrza Karetki", pojawił się szczegółowy opis tragicznej sytuacji polskiej służby zdrowia. Na początku pojawia się wspomnienie, że już kilka lat temu sytuacja była nieciekawa, a lekarze zgłaszali braki personelu czy niedostępność potrzebnych ambulansów. Niestety wraz z nastaniem pandemii, sprawa nie została rozwiązana.
Autor wpisu w emocjonalny sposób komentuje ciężką sytuację ratowników medycznych i pracy w karetkach pogotowia. Przytacza także nieprawdopodobne sytuacje, które nie powinny mieć miejsca w kraju, gdzie toczy się walka z koronawirusem.
- A co gdyby najbliższy ambulans miał 100 km do miejsca wezwania? Ponieważ reszta bliższych zespołów, czeka w kolejce pod szpitalem. A co, gdyby nie było wolnej karetki do wypadku? Zatrzymania krążenia? Wiele osób zastanawiało się, co musi się stać, aby się coś zmieniło? Wiecie co? Każda z wymienionych tu sytuacji, zdarzyła się naprawdę. Niestety, to już nie jest tylko straszenie bez pokrycia. Wiecie, co się zmieniło po każdej z tych sytuacji? Absolutnie NIC! Karetek brakuje, bo czekają pod SOR-em albo stoją puste, bo rano po prostu nie ma kto w nie wsiąść – możemy przeczytać we wpisie "Z Wnętrza Karetki".
Zobacz także: Adrianna Biedrzyńska walczy o przetrwanie. Sprzedaje swetry, które robi na drutach
Katastrofalne warunki i coraz więcej wezwań
W dalszej części smutnego opisu zdarzeń, możemy także dowiedzieć się, że ciągłe rozmawianie rządzących o drugiej fali pandemii, tak naprawdę niewiele wniosło. Autor tekstu zauważa, że jedynie skończyło się na czczych zapewnieniach bez pokrycia. Także wprowadzone od niedawna kuriozalne procedury medyczne, jedynie spowalniają niesienie pomocy potrzebującym.
- Najczęściej, po przebytej teleporadzie, kazano wezwać zespół ratownictwa medycznego. Do czego? A chociażby jednorazowego incydentu wymiotów, po zjedzeniu fast food-a w dniu wczorajszym. Tak w moim rejonie działają POZ. Oprócz tego, że nie przygotowano się na leczenie pacjentów z COVID - 19, totalnie zignorowano pacjentów, z każdym innym schorzeniem. Jak dalej będzie to wszystko wyglądało? - wytacza końcowy wniosek autor wpisu.
Zarówno medycy, jak i ratownicy, pracują na granicy wytrzymałości psychicznej. Często pozostawieni są sami sobie, przez co nie mogą nieść pomocy. Przytoczone na stronie "Z Wnętrza Karetki" przykłady przybliżają dramat rozgrywający się każdego dnia podczas walki z koronawirusem. Na razie nie widać deklarowanych przez rząd zmian w służbie zdrowia.