Duda, Kopacz i Zandberg, czyli co może koszulka w polskiej polityce
Adrian Zandberg i jego koszulka z Karolem Marksem, T-shirt Hanny Gronkiewicz-Waltz z „Bhawo Ja” czy ostatnio koszulka prezydenta Andrzeja Dudy pochodząca z kolekcji kontrowersyjnej marki „Red is Bad” – to tylko kilka z wielu dowodów na to, że zwykły t-shirt ma moc i może znaczyć więcej niż tylko ubranie.
25.11.2015 | aktual.: 26.11.2015 11:22
Adrian Zandberg i jego koszulka z Karolem Marksem, T-shirt Hanny Gronkiewicz-Waltz z „Bhawo Ja” czy ostatnio koszulka prezydenta Andrzeja Dudy pochodząca z kolekcji kontrowersyjnej marki Red is Bad – to tylko kilka z wielu dowodów na to, że zwykły t-shirt ma moc i może znaczyć więcej niż tylko ubranie.
KOSZULKA NA CENZUROWANYM
Zdjęcie Andrzeja Dudy na pokładzie samolotu lecącego do Chin poruszyło opinię publiczną. Wszystko przez koszulkę z polską flagą na piersi. Pozornie zwykły t-shirt wywołał lawinę komentarzy, a wszystko dlatego, że za wyprodukowaniem tej koszulki stoi konkretna marka, wyraźnie deklarująca swój światopogląd.
_**- Red is Bad jedna z ulubionych marek zadymiaczy, neofaszystów i ksenofobów –**_czytamy na profilu znanego dziennikarza modowego Michała Zaczyńskiego. I tu właśnie pojawia się dyplomatyczny orzech do zgryzienia.
_**- W tym, że prezydent promuje polską markę nie ma nic zdrożnego. Robią tak wszyscy –**_ wyjaśnia ekspert do spraw protokołu dyplomatycznego dr Janusz Sibora. – Jednak w tym konkretnym przypadku to niesłychane faux pas. Chiński protokół dyplomatyczny jest jednym z najtrudniejszych i najbardziej wymagających. Wiedzą o tym wielcy tego świata. Wie o tym pierwsza dama Stanów Zjednoczonych, Michelle Obama. Wie Angela Merkel czy Kate Middleton. Bardzo łatwo popełnić gafę, a ta koszulka to zdecydowanie jedna z nich –dodaje.
Wielu prawicowych komentatorów zaznacza, że zdjęcie zrobiono na pokładzie samolotu, a nie podczas oficjalnej wizyty. Jednak zdaniem eksperta jego wydźwięk ma znaczenie. Potwierdzają to komentarze na Twitterze.
_**- Prezydent w drodze do komunistycznych Chin w Red is Bad, a w programie podpisanie umowy z przedstawicielami państwa "red" -**_ komentuje Tomasz Kalita. Część komentujących potraktowała koszulkę marki jawnie antykomunistycznej jako prowokację. W końcu prezydent poleciał do komunistycznych Chin by reprezentować polskie interesy i pomagać w załatwianiu kontraktów dla polskich firm.
_**- Chińska placówka dyplomatyczna w Polsce z pewnością wysłała już to zdjęcie do Pekinu -**_stwierdza dr Janusz Sibora. – Chińczycy są bardzo wrażliwi na ceremoniał i nawet jeśli była to stylizacja nieformalna, z pewnością dotrze do władz tego państwa. Trzeba mieć świadomość, że prezydent jest osobą publiczną, a taka koszulka to manifestacja poglądów wyznawanych przez tę markę. Pod tysiącami chińskich uśmiechów podczas wizyty w Pekinie kryć się będzie niesmak i niezadowolenie.
POKAŻ MI SWÓJ T-SHIRT, A POWIEM CI KIM JESTEŚ!
Koszulka Andrzeja Dudy nie jest jedyną, która w ciągu ostatnich miesięcy wywoływała kontrowersje na polskiej arenie politycznej. Wystarczy wspomnieć tu o koszulce czołowego działacza partii Razem.
Kilka dni przed zakończeniem kampanii parlamentarnej w internecie pojawiło się zdjęcie nastoletniego Adriana Zandberga z Karolem Marksem na piersi. Prawicowi politycy byli oburzeni. Czy słusznie?
_**- Koszulka Adriana Zandberga to zupełnie inny temat –**_ komentuje Marcelina Zawisza z partii Razem. - Karol Marks był filozofem, cenionym we wszystkich krajach Europy Zachodniej. W naszym kraju jego postać została wypaczona przez historię. Wspieranie marki Red is Bad to zupełnie inna sprawa. Ich poglądy są skrajnie nacjonalistyczne. Osoby, które noszą ich ubrania krzyczą „Polska cała tylko biała” i jawnie nawołują do ksenofobii i rasizmu. Mam nadzieję, że wybór Andrzeja Dudy był nieświadomy. Zarówno zdaniem Marceliny Zawiszy, jak i dr Janusza Sibora koszulka Andrzeja Dudy to coś więcej niż modowa wpadka.
_**- Nawet to, co nieoficjalne, w przypadku osób publicznych takich jak premier czy prezydent, jest oficjalne i te osoby powinny o tym pamiętać –**_ wyjaśnia dr Janusz Sibor. _**– Każdy detal niesie jakieś podskórne przesłanie, a w tym przypadku przesłanie jest niestety jasne –**_ dodaje.
KOSZULKOWE SKANDALE III RP
Modową wpadkę z t-shirtem zaliczyła także premier Ewa Kopacz, która w czerwcu ubiegłego roku pojawiła się w Sejmie w koszulce z wierszem na piersiach.
_* - To strasznie kiczowate –*_ komentowała jedna ze stylistek, a tymczasem pół Polski zastanawiało się, jaki napis kryje się pod łososiową marynarką, podczas wystąpienia pani premier. Zagadka szybko została rozwiązana i okazało się, że tekst zamieszczony na piersiach Ewy Kopacz to fragment wiersza Terry’ego L. Jamiesona „What would I be”:
“ (…) Or my soul might fly across time, And stay in the skies blue and sublime, There above all, safe to explore, All of my minds shore (…).”
Komentujący nie zostawili na Ewie Kopacz suchej nitki. Co innego promowanie poezji, a co innego zakładanie koszulki z ckliwą treścią na konferencję w Sejmie.
MAM KOSZULKĘ I MAM POCZUCIE HUMORU!
Zupełnie inaczej oceniony został koszulkowy żart Hanny Gronkiewicz-Waltz, która po wygranych wyborach samorządowych na swoim koncie na Twitterze opublikowała zdjęcie z koszulką z napisem: „Bhawo ja”. Prezydent Warszawy chciała w ten sposób podziękować internautom za wygraną w wyborach.
Był to gest „na luzie”, skierowany do konkretnej grupy odbiorców - internautów, w miejscu, w którym – jak wiemy doskonale – protokół dyplomatyczny nie obowiązuje.
Pozytywny wydźwięk miał też t-shirt Stefana Niesiołowskiego, który swego czasu pojawił się na antenie TVP Info w koszulce z napisem „I love Niedźwiedź”. Polityk udzielał komentarza na łonie przyrody. Choć i w tamtym przypadku poseł podskórnie czuł, że występowanie przed kamerą w podkoszulku nie jest szczytem elegancji…
_**- Przepraszam, że nie mam marynarki, jestem nad jeziorem Łagów Lubuski, obok jest piękna miejscowość Niedźwiedź, tam są zawody drwali, stąd ta koszulka „I love Niedźwiedź”. Przepraszam, ale nie wziąłem marynarki –**_ wyjaśniał Stefan Niesiołowski przed udzieleniem wywiadu.
Tego typu koszulkowe akcenty jesteśmy w stanie zaakceptować, ale wyobraźmy sobie, co by było gdyby Stefan Niesiołowski właśnie w takiej koszulce leciał na spotkanie z Władimirem Putinem? Jaki wówczas wydźwięk miałaby jego nieoficjalna, „samolotowa” stylizacja?
ZANIM NAŁOŻYSZ KOSZULKĘ, ZASTANÓW SIĘ TRZY RAZY!
Politycy muszą pamiętać więc o kontekście i mieć świadomość, że ich ubranie - nawet to pozornie nieoficjalne - rzadko bywa tylko ubraniem. Nie chodzi tu tylko, choć pewnie przede wszystkim, o napisy czy symbole, ale również o całą historię danego ubrania, nawet jeśli jest to zwykły t-shirt. Ktoś w końcu go zaprojektował, ktoś go wyprodukował, ktoś go kupił wcześniej. Zbadanie takiego ubioru to wyzwanie szczególnie dla kancelarii prezydenta czy premiera, choć dla każdego posła i posłanki również.
Wystarczy przytoczyć tu modową wpadkę, która miała miejsce w Wielkiej Brytanii. Jej bohaterami byli dwaj angielscy politycy Ed Miliband i Nick Clegg, którzy za namową magazynu „ELLE” włożyli koszulki z napisem: „This Is What A Feminist Looks Like”. Politycy, którzy w ten sposób chcieli zadeklarować solidarność z feministkami, zostali oskarżeni o wspieranie niegodziwych warunków pracy.
- Koszulki brytyjskich polityków szyją kobiety zarabiające 62 pensy za godzinę – krzyczały nagłówki angielskich gazet.
Okazało się, że t-shirty sprzedawane na Wyspach za 45 funtów szyte były przez kobiety na Mauritiusie, które otrzymywały głodową stawkę 62 pensów za godzinę. Oczywiście politycy mogli o tym nie wiedzieć, ale z drugiej strony czy nie mieli obowiązku tego wiedzieć?
_** - Modowy patriotyzm, ogólnie konsumencki patriotyzm to odpowiedzialność –_ komentuje Marcelina Zawisza z partii Razem. **_- Kupując jakąś rzecz – nie tylko ubranie – należy pamiętać, kto je wyprodukował i w jakich warunkach._
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy - narodowe symbole Polski, które przecież są symbolami wszystkich Polaków, zresztą podobnie jak funkcja prezydenta.
_**- Polska flaga czy orzeł biały to symbole naszego kraju i absolutnie nie chcemy z nich rezygnować –**_ podsumowuje Marcelina Zawisza. - To jest nasz kraj i również mamy prawo do symboli, które aktualnie są zawłaszczane przez skrajną prawicę. Zaczynają nam się kojarzyć z nienawiścią i rasizmem – podsumowuje Marcelina Zawisza.
I tak oto prezydent Andrzej Duda jedną pozornie błahą koszulką wywołał medialną burzę i podzielił Polaków, a afera ma tylko i wyłącznie jednego wygranego. To marka „Red is Bad”, o której zrobiło się naprawdę głośno, nie tylko w kraju, ale też poza jego granicami.