Duhanik-Persson: Mężczyźni traktowali mnie z przymrużeniem oka
Na co dzień bizneswoman i zapracowana mama, po godzinach - zawodniczka rajdowa, połowa utytułowanego Team offroadSPORT. Jak udaje jej się to pogodzić? Magdalena Duhanik-Persson właśnie przygotowuje się psychicznie do kolejnego wyczynu. Wraz ze swoim partnerem Marcinem Łukaszewskim wystartuje w Baja Aragon, rajdzie zaliczanym do Pucharu Świata.
19.07.2016 | aktual.: 19.07.2016 10:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Magdalena Duhanik-Persson przyznaje, że swoją pasję do sportów motorowych zawdzięcza ojcu. - Tata zaszczepił we mnie miłość do samochodów. Bardzo chciał mieć syna, ale urodziły mu się trzy córki, ja byłam najmłodsza. Gdy pierwszy raz posadził mnie za kierownicą małego fiata, ledwo sięgałam do pedałów. Motoryzacja zawsze mnie ciekawiła, ale raczej jako kibica. Gdy poznałam Marcina, pojawiła się propozycja wspólnych startów i udziału w rajdach. I tak to się zaczęło - opowiada.
Ona pilotuje, on kieruje
Marcin Łukaszewski to sportowy i życiowy partner Magdaleny. Od wielu sezonów startują wspólnie w rajdach terenowych, trzykrotnie zwyciężali w Pucharze Polski Off-Road i Magam Trophy. Na koncie mają także zwycięstwa w licznych rajdach Cross Country. W zespole offroadSPORT to kobieta jest pilotem, za kierownicą siedzi mężczyzna. Ale na początku było odwrotnie. - Gdy zaczynaliśmy, to ja byłam kierowcą, jednak szybko okazało się, że to nie dla mnie. Po każdym starcie miałam poważne kontuzje nadgarstków, kończyło się gipsem i kilkutygodniowym unieruchomieniem. Zamieniliśmy się więc rolami i to była dobra decyzja. Marcin jest lepszy jako kierowca, ja dużo lepiej pilotuję. Taki podział ról jest dla nas najkorzystniejszy, potwierdzają to zresztą wyniki - mówi.
Cross country to najszybsza forma rajdów terenowych. Średnie czasy przejazdów odcinków specjalnych przekraczają często 100 km/godz. W odróżnieniu od rajdów przeprawowych, teren jest wymagający, ale nie tak ekstremalnie trudny jak w rajdach przeprawowych, których odcinki przebiegają po bagnach, tak zwanych „pływających łąkach”, czy wzniesieniach, które zawodnicy pokonują w górę i w dół, a także w poprzek.
- Rajdy przeprawowe są bardzo widowiskową dyscypliną, którą śledzi wielu kibiców, o czym świadczą statystyki oglądalności naszych filmów ze startów. Zdobyliśmy prawie wszystkie tytuły, w tym trzy razy Puchar Polski Off Road. Jedynym rajdem przeprawowym, na którym nie udało się zwyciężyć, jest legendarna Ładoga Trophy. Ale nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa, jeśli będzie taka możliwość, wystartujemy tam ponownie. Teraz jeździmy w rajdach „Cross Country”, które mają lepszą oprawę medialną, ale w Polsce wciąż nie są zbyt popularnym sportem. Wielka szkoda.
Jak Magdalena Duhanik radzi sobie w zdominowanym przez mężczyzn sportowym świecie? - Początkowo było ciężko, zwłaszcza w rajdach przeprawowych. Wtedy, siedem lat temu, kobiety na trasie były rzadkością, ja dokonałam swego rodzaju rewolucji. „Przeprawówki” wymagają ogromnego wysiłku, niejednokrotnie stałam w błocie i podpinałam linę do drzew. Mężczyźni traktowali mnie trochę z przymrużeniem oka, ale to się szybko zmieniło. Wyniki pokazały, że trzeba się ze mną liczyć. Teraz jestem znana, w środowisku wiedzą, że jestem dobrym pilotem. Nie musiałam tego udowadniać, po prostu tak jest. W zeszłym roku Duhanik uzyskała specjalne trofeum Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) - Ladies Cup - dla najwyżej sklasyfikowanej kobiety w Mistrzostwach Europy.
Misja: dom
W sporcie to wyniki mówią same za siebie, a jak jest poza trasami rajdowymi? Magdalena przyznaje, że życie osobiste i zawodowe (jest współwłaścicielką dużej firmy) także wymaga dużego wysiłku. Sportowa pasja jest bardzo absorbująca, a doba ma tylko 24 godziny. - Dzień bywa za krótki, gdy muszę zająć się pracą i domem, zawieźć moją 11-letnią córkę na dodatkowe zajęcia. Często mam poczucie, że się z tym wszystkim nie wyrabiam. Co ja bym zrobiła bez pomocy dziadków i cioć!? Oboje z Marcinem wiemy, że robimy coś ponad normę, że nasza pasja bywa realizowana kosztem innych rzeczy. Ale kochamy to, więc nie ma mowy o rezygnowaniu ze startów - przyznaje. Co ciekawe, Magdzie i Marcinowi udało się stworzyć zgodny zespół zarówno w życiu, jak i sporcie. Oboje uważają to za wielkie osiągnięcie. - Bywa, że w czasie rajdu posprzeczamy się, pojawia się napięcie, ale staramy się nie wracać z tym do domu. Przez lata nauczyliśmy się oddzielać obie te sfery, choć nie jest to wcale proste. Potrzebne jest wzajemne zaufanie i pewność, że zawsze możemy na sobie polegać.
Pod koniec czerwca oboje zmagali się z bardzo trudnymi warunkami na trasie rajdu Warszawskie Safari. Temperatura w ich samochodzie sięgała 50 stopni Celsjusza! Było ciężko, ale ostatecznie Team Offroadsport zajął drugie miejsce w kolejnej rundzie Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych.Jeszcze trudniej będzie na zbliżającym się rajdzie w Hiszpanii. Magdalena i Marcin sprawdzą swoje umiejętności w warunkach innych niż te, które znają z Polski, Węgier czy Czech. To będzie ich pierwszy udział w tych zawodach, na starcie będzie tylko troje Polaków.
Zobacz także: Jak radzi sobie kobieta w straży pożarnej?