Blisko ludziDziecko utuczone na kwarantannie. "Krystek przytył cztery kilogramy"

Dziecko utuczone na kwarantannie. "Krystek przytył cztery kilogramy"

Kwarantanna, która ma chronić przed zapadnięciem na Covid-19, nie chroni przed innymi schorzeniami. Wiedzą to najlepiej rodzice dzieci z nadwagą lub otyłością, które w domowych pieleszach trudno jest utrzymać z dala od lodówki i zachęcić do ruchu.

Dziecko utuczone na kwarantannie. "Krystek przytył cztery kilogramy"
Źródło zdjęć: © Getty Images

03.05.2020 | aktual.: 04.05.2020 09:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, z powodu otyłości i nadwagi cierpi na świecie już 10 proc. osób do 18. roku życia. Polskie dzieci w szybkości tycia zajmują niechlubne pierwsze miejsce w Europie. Ponad 18 proc. 11- i 12-latków ma już nadwagę, a z powodu otyłości cierpi ponad 3 proc. z nich.

- Liczba dzieci z nadwagą i otyłością jest zatrważająca - uważa dietetyczka Magdalena Sawicka. - Powodem takiego stanu rzeczy są brak ruchu i nieprawidłowa dieta, która niekoniecznie musi odznaczać się zbyt dużą liczbą kalorii, ale może wiązać się z niedoborami pokarmowymi. Otyłość to choroba całego organizmu, a nie tylko dodatkowe kilogramy.

Zobacz także: SIŁACZKI – program Klaudii Stabach. Historie inspirujących kobiet

Marcysia, lat 5. Plus 2,8 kg

- Moja córeczka w chwili urodzenia ważyła 4,4 kg - opowiada 33-letnia Jowita. - Z tego powodu przeprowadzono cesarskie cięcie, inaczej bym jej na świat nie wydała. Od początku miała wilczy apetyt. Koleżanki śmiały się, że karmię ją foczym mlekiem, bo zawiera ono ok. 50 proc. tłuszczu. Nigdy nie zmuszałam jej do jedzenia, to raczej ona dopomina się o dokładkę zawsze, gdy coś je - zauważa.

Przy wzroście 110 cm, Marcysia waży 26 kg… Z czego prawie trzy przybyły jej podczas ostatniego miesiąca. Dziewczynka najchętniej je makaron z sosem bolognese, zapiekanki z pieczarkami i żółtym serem (koniecznie polane dużą ilością ketchupu) i zapiekane parówki.

Jowita przyznaje, że sama ma lekką nadwagę. Powinna schudnąć 6 czy 7 kilogramów, ale praca konsultantki telefonicznej w firmie telekomunikacyjnej, opieka nad córką, dom, mąż i pies pochłaniają ją tak bardzo, że nie ma czasu na gotowanie dietetycznych potraw ani trening. Najchętniej serwuje rodzinie szybkie dania: pierogi, kopytka z sosem mięsnym, naleśniki.

- Jeśli mama sama jest otyła i się nie rusza, to nie wyegzekwuje aktywności od dziecka - uważa Kinga Staszewska, trenerka fitness z warszawskiego klubu biegowego KS Staszewscy. - Nie wierzę, że ktoś, kto sam nie ćwiczy na co dzień, nagle zmusi do tego dziecko… Dzieci mają naturalną potrzebę ruchu, a jeśli kilkulatek siedzi w domu i się nie rusza, to jest dowód, że rodzice wykonali bardzo żmudną pracę, żeby do takiego stanu go doprowadzić.

Krystian, lat 11, plus 4 kg

- Gdy ja od rana do wieczora zajmuję się uzupełnianiem ksiąg rachunkowych, mój syn w tym czasie je albo myśli o tym, co zje - opowiada 41-letnia Monika. - Krystian do trzeciego roku życia był niejadkiem. Aż po wakacjach z babcią, która karmiła go tylko słodkimi daniami, pokochał jedzenie. Mój mąż twierdzi, że nasz syn jest uzależniony od cukru i powinien iść na odwyk, ale jak ja mam to niby zorganizować?

Monika ma świadomość, że Krystian nie schudnie, dopóki cała rodzina nie zmieni nawyków żywieniowych. A przede wszystkim ona i syn, bo mąż kobiety, który pracuje jako fizjoterapeuta, odżywia się zdrowo. - Prowadzimy w domu dwie kuchnie, ale niestety Krystianowi nie smakuje to, co serwuje mu tata - martwi się Monika. - Efekt tego jest taki, że Krystek od początku kwarantanny przytył ponad cztery kilogramy. Ma 1,45 m wzrostu, a waży 49 kg.

- Żeby poradzić sobie z dodatkowymi kilogramami, nie wystarczy dieta czy kilkutygodniowe odchudzanie - tłumaczy dietetyczka Magdalena Sawicka. - Potrzebna jest właśnie zmiana nawyków żywieniowych. Przede wszystkim cztery, pięć posiłków dziennie, mniej więcej w podobnych odstępach czasu, bez podjadania pomiędzy nimi.

- Ważna jest jakość, a nie ilość. W diecie powinno znaleźć się jak najwięcej warzyw i owoców. Konieczne jest ograniczenie produktów przetworzonych oraz zawierających cukry i tłuszcze nasycone. Odpadają ciastka, chipsy, popcorn. Jednak nie znaczy to, że dzieciom trzeba zabierać wszystko, co słodkie. Dobrze sprawdzą się tu owoce. Ważne, żeby to były dwie porcje w ciągu dnia, np. na drugie śniadanie i deser. Cukier zawarty w owocach to wciąż cukier, więc nie należy przesadzać z ich ilością - zaznacza ekspertka.

Rodzic też musi się ruszyć

To samo tyczy się aktywności fizycznej. - Jeśli rodzic sam prowadzi siedzący tryb życia, kupuje dziecku chipsy, a na obiad serwuje makaron z tłustym sosem, to szansa, że to dziecko schudnie, będzie się zdrowo odżywiać i robić coś dla swojego zdrowia, jest niestety marna - mówi Kinga Staszewska. - Rodzice muszą być zaangażowani w aktywność z dzieckiem. Jakikolwiek nakaz z ich strony nie spowoduje, że maluch będzie chciał podejmować wysiłek fizyczny.

Jeśli jednak mama lub tata ruszą się z kanapy i dziecko zobaczy, że rodzic ćwiczy z trenerką online, to prędzej zacznie się ruszać. - W internecie można znaleźć mnóstwo filmików instruktażowych poświęconych aktywności fizycznej dla osób w każdym wieku - przekonuje trenerka fitness. - Niestety, gros z nich jest słabej jakości, zresztą podobnie jak lekcje WF. Zatem, żeby dziecko chciało się ruszać, rodzic musi mu zaoferować coś innego niż to, co daje mu szkoła, która osiadła w XIX wieku i do tej pory tam tkwi. Trzeba znaleźć taki rodzaj aktywności, który młodego człowieka zaciekawi i wciągnie.

Zdaniem Staszewskiej, dzieci do piątej, szóstej klasy podstawówki uwielbiają wszelkiego rodzaju rywalizację. - Nawet moja 18-letnia córka, gdy widzi, jak z jej pięcioletnim bratem urządzamy zawody w rzucaniu do celu, to bardzo chętnie się w to włącza - opowiada ekspertka.

- I brak profesjonalnych sprzętów sportowych nie jest tu żadną przeszkodą. Do ćwiczeń w domu można wykorzystać garnki, szaliki, piłki, wszystko, co ma się pod ręką. Warto codziennie pójść z dzieckiem na rower czy na rolki, zagrać w badmintona, bo ruch na świeżym powietrzu jest nieoceniony. W lesie czy parku łatwo zrobić tor przeszkód choćby z gałęzi, można wykorzystać naturalny teren i urządzić slalom między drzewami - radzi na koniec. Teraz, kiedy znów są otwarte, nie ma powodu, by nie zabrać tam swojej pociechy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także: Pyszny przepis na lody bananowe z czekoladą

kwarantannakoronawirusotyłość
Komentarze (214)