"Zakaz" koszenia trawników sposobem na walkę z suszą. Nie wszystkim się to podoba
Wstrzymujemy koszenie trawników z powodu suszy – zdecydował Zarząd Zieleni m.st. Warszawy i zachęca warszawiaków, by w swoich ogródkach także zaniechali koszenia. Wielu mieszkańców stolicy cieszy fakt, że zamiast równo przystrzyżonej trawy, w ich okolicy pojawią się kwietne łąki, a warczące kosiarki nie będą ich budzić od szóstej rano. Nie wszystkim jednak pomysł się podoba.
02.05.2020 | aktual.: 03.05.2020 10:20
Takiej suszy, z jaką mamy do czynienia w tym roku, nie było od kilkudziesięciu lat. Wisła w wielu miejscach odsłania swoje dno, a na wysokości Warszawy jej głębokość sięga co najwyżej 50 cm. Ziemia wysycha, w lasach panuje najwyższy stopień zagrożenia pożarowego, a porządny deszcz nie padał od kilku tygodni. Suszę bardzo dotkliwie odczuwają miasta, gdzie więcej jest betonu niż roślin. A to właśnie one chronią ziemię przed wysuszeniem i zatrzymują wodę w glebie.
Koszenie szkodzi teraz roślinom
– Wystarczy spojrzeć na rośliny, by zobaczyć, że nie rosną bujnie, a z powodu suszy są w rozwoju kilka tygodni do tyłu względem poprzedniego roku. Obecnie koszenie jest zupełnie niepotrzebne i tylko szkodzi roślinom – mówi Agnieszka Nowak z Fundacji Łąka. Z takiego samego założenia wyszedł Zarząd Zieleni m.st. Warszawy, który podjął decyzję o wstrzymaniu koszenia traw.
– To wyraz świadomego zarządzania zielenią miejską z myślą o środowisku – szczególnie w kontekście zachodzących zmian klimatycznych – mówi Anna Stopińska, rzeczniczka prasowa Zarządu Zieleni. I tłumaczy, że w minionych latach pierwsze przycinanie trawników zazwyczaj odbywało się na początku maja, zaraz po przekwitnięciu mleczy. W tym roku trawy w warunkach wyjątkowo dotkliwej suszy wciąż są niskie, nawet mimo ciepłej zimy. Dlatego postanowienie o wykonaniu pierwszego koszenia zostanie rozpatrzone najwcześniej dopiero w połowie maja. Dalsze decyzje w tym zakresie uzależnione są przede wszystkim od wystąpienia opadów.
Zobacz także: SIŁACZKI – program Klaudii Stabach. Sezon 2 odc. 1. Historie inspirujących kobiet
Ekolodzy zachęcają, by podczas suszy przed koszeniem powstrzymali się też właściciele prywatnych ogródków, spółdzielnie mieszkaniowe, ale także administratorzy prywatnych budynków biurowych.
Mój trawnik, moja sprawa
Mimo że zakazu koszenia nie ma, a władze stolicy jedynie zachęcają, by się z koszeniem wstrzymać, to sam pomysł nie wszystkim się podoba. Na jednym z forów internetowych rozgorzał spór o to, czy koszenie trawników przez właścicieli ogródków prywatnych jest wyrazem egoizmu, czy nie. Przeciwnicy koszenia argumentowali, że przydomowy ogródek zarośnięty na kilkanaście centymetrów trawą nie nadaje się do użytku – nie da się na nim postawić grilla ani leżaka, nie mówiąc już o przejechaniu po takim zielsku wózkiem dziecięcym.
Podobnego zdania jest pan Piotr, któremu nie podoba się, że zarząd jednej ze spółdzielni na warszawskim Ursynowie wstrzymał się z koszeniem trawników. – Po pierwsze taki trawnik zaraz zamieni się w pole minowe z psimi odchodami – argumentuje mężczyzna, który od 46 lat mieszka na Ursynowie. – Gdy trawa jest zbyt wysoka, właściciele czworonogów czują się zwolnieni z obowiązku sprzątania kup. Po drugie, brak koszenia to brak możliwości korzystania z terenów zielonych, bo gdzie rozłożyć koc? A przecież teraz, w dobie pandemii, gdy powinniśmy trzymać odstęp między sobą, mamy stłoczeni spacerować po wąskich alejkach?
Podobne zastrzeżenia do wstrzymania się z koszeniem trawników mają mieszkańcy willi położonych w podwarszawskim Powsinie. –Trawnik jest po to, by z niego korzystać, choć wiem, jak banalnie to brzmi – mówi pani Elżbieta, właścicielka bliźniaka. – Przypominam, że wodę, na której brak teraz cierpimy, zużywa w największej ilości przemysł, w tym elektrownie opalane węglem, a nie gospodarstwa domowe. Mój trawnik równiutko przystrzyżony, miękki jak puch, to moja duma i nie zmierzam z niego rezygnować.
Dlaczego łąki są dla mieszczuchów tak cenne?
– Zróżnicowany reżim koszenia sprzyja różnorodności biologicznej – tłumaczy Anna Stopińska. – Zauważmy na przykład, że na terenach gęsto zabudowanych, w których występuje deficyt wilgoci – czyli tak zwanych miejskich wyspach ciepła – rzadsze koszenie prowadzi do polepszenia warunków środowiskowych. Ponadto ograniczone koszenie, oprócz zatrzymania wody w glebie, sprawia, że wzrasta różnorodność biologiczna – pojawiają się, z uwagi na lepsze warunki bytowania, inne gatunki roślin i zwierząt, w tym owadów. Na rzadko koszonych trawnikach przyulicznych, czyli murawach złożonych zarówno z jedno i dwuliściennych roślin, obserwujemy zaś nowe ich gatunki, które są pożyteczne dla zapylaczy. Natomiast zbyt częste koszenie trawników może doprowadzić – zwłaszcza w warunkach suszy – do przesuszenia darni i wierzchniej warstwy gleby.
– Żywotność i stan roślin zależą od tego, jak zdrowa jest gleba, na której one rosną – dodaje Agnieszka Nowak. – Żeby ziemia nie wyjaławiała się, musi być zacieniona. Gleba nagrzewa się na słońcu do kilkudziesięciu stopni i wtedy organizmy glebowe giną. Zacienienie jej roślinnością, w tym trawą, pozwala obniżać jej temperaturę. Jeśli roślinność skosi się do gołej ziemi, a ta na skutek operowania słońca wyschnie tak, że zostanie tylko pył, będzie nam o wiele trudniej odtworzyć tam zielony ekosystem. Spieczona ziemia nie przepuszcza wody albo robi to bardzo wolno. Gdy po długiej suszy przychodzi deszcz, nie wsiąka on w ziemię. Trzeba zatem zadbać o to, by wierzchnia warstwa ziemi była na tyle nawilżona i spulchniona, by mogła wchłaniać wodę. W tym pomagają rośliny – osłaniają ziemię przed słońcem i pomagają jej utrzymać wilgoć.
Zobacz także
Nad łąką trzeba popracować
Jak podkreśla Agnieszka Nowak z Fundacji Łąka, nie wystarczy zaniechać koszenia trawnika, by powstała na nim ukwiecona łąka. – Jeśli przez lata w ogródku przydomowym uprawiało się tylko trawnik, tępiąc przy tym wszystkie inne rośliny, to niekoszenie trawy nie spowoduje samo z siebie, że powstanie tam łąka – przekonuje ekolożka. – Ze sterylnego trawnika nieprędko stworzymy ekosystem korzystny dla owadów i innych zwierząt. Łąkę trzeba w takim wypadku stworzyć, siejąc różnorodne rośliny.
Decyzję o wstrzymaniu koszenia podjęto nie tylko w Warszawie. Na podobne kroki mające pomóc w walce z suszą zdecydowano się w wielu miastach, m.in. w Krakowie, Koninie czy Płocku.