Dziecko w zamian za seks? Kobiety szukają dawców w sieci
Coraz więcej kobiet, zdesperowanych, by mieć dziecko, szuka pomocy w internecie. Zamiast zgłosić się do kliniki leczenia niepłodności, rejestrują się na portalach, na których mężczyźni oferują jedynie „naturalne zapłodnienie”. W zamian za nasienie nie oczekują zapłaty pieniężnej, lecz jedynie seksu.
Coraz więcej kobiet, zdesperowanych, by mieć dziecko, szuka pomocy w internecie. Zamiast zgłosić się do kliniki leczenia niepłodności, rejestrują się na portalach, na których mężczyźni oferują jedynie „naturalne zapłodnienie”. W zamian za nasienie nie oczekują zapłaty pieniężnej, chcą jedynie seksu.
Serwisy takie jak co-parents.net czy co-parentmatch.com reklamują się jako randkowe. Jak twierdzą ich założyciele, mają umożliwić osobom, które pragną mieć dziecko, dobranie się w pary wyłącznie w celu jego wspólnego poczęcia i wychowania potomka. Zawierany „układ” nie wlicza przy tym żadnej romantycznej relacji pomiędzy partnerami. Takie współuczestnictwo w wychowywaniu dziecka, nazywane co-parentingiem, bazuje jedynie na umowie, zawieranej pomiędzy dwoma stronami, bez żadnych dodatkowych regulacji.
Osoby, które chcą zostać partnerami w rodzicielstwie, szukają internautów o podobnych poglądach na wychowanie dziecka, życiowych wartościach i o dobrych „warunkach” genetycznych. Kiedy wybiorą odpowiedniego kandydata, ustalają zasady co-parentingu, tj. wspólne lub osobne miejsce zamieszkania czy sposób zapłodnienia.
Coraz częściej zdarza się jednak, że z portali korzystają kobiety, które zainteresowane są wyłącznie pozyskaniem dawcy nasienia. Zwykle w takich przypadkach (gdy ojcem jest nieznajomy) stosuje się inseminację, jednak rośnie liczba pań, które wybierają naturalny sposób zapłodnienia i decydują się na seks z obcym mężczyzną. To aż trzykrotnie bardziej efektywna forma niż sztuczne unasiennienie, jednak eksperci ostrzegają, że oferowanie dziecka w zamian za seks może prowadzić do wyzysku kobiet.
- Kiedy kobieta jest zdesperowana, by mieć dziecko, a nie może sobie pozwolić na sztuczne zapłodnienie w klinice, staje się bezbronna – mówi Zita West z Zita West Clinics, kontrolowanych przez Urząd Ludzkiej Płodności i Embriologii (Human Fertilisation and Embryology Authority). – Może panikować, że jej zegar biologiczny tyka i zaryzykować spotkanie z jednym z tych mężczyzn.
Rodzi to szereg niebezpieczeństw. Placówki podlegające kontroli wspomnianego urzędu, w których za zabieg wprowadzenia spermy do macicy trzeba zapłacić, badają wszystkich dawców nasienia pod kątem grupy krwi, chorób przenoszonych drogą płciową oraz chorób dziedzicznych. Tymczasem na portalach, na których internauci oferują bezpłatne zapłodnienie nie ma pewności co do stanu zdrowia potencjalnego ojca dziecka.
Mimo to chętnych, by zaryzykować, nie brakuje. Także na polskich forach internetowych można się natknąć na wątki, gdzie para poszukuje dawcy, który bezpłatnie odda swoje nasienie. Na jednym z nich małżeństwo napisało: „Szukamy wysokiego (ok.185 cm), inteligentnego mężczyzny - dawcy (nie sprzedawcy) nasienia z kompletem aktualnych badań i koniecznie z grupą krwi z Rh+ w celu zapłodnienia (do skutku). Mile widziany szczupły, o ciemnej karnacji i ciemnych włosach, np. szatyn, mężczyzna pochodzący z rodziny bez obciążeń genetycznych (…). Wiek do 35 lat. Dobrze by było, gdyby miał potwierdzoną płodność.” Dalej pisząca na forum kobieta zachęca potencjalnych kandydatów: „Mam 33 lata, jestem, myślę, atrakcyjną, samodzielną, pełną ciepła kobietą.” I dodaje: „Metoda którą bym preferowała, to taka do inseminacji (kubeczka).” Nie zastrzega przy tym, że inne formy zapłodnienia nie wchodzą w grę. Na ogłoszenie odpowiedziało czterech panów. Ilu prywatnie, poza forum – nie wiadomo.
Inseminacja w prywatnej klinice w Polsce kosztuje średnio około 1000-1300 złotych, często jednak trzeba ją wykonać więcej niż jeden raz, by zakończyła się sukcesem.
Izabela O’Sullivan na podst. Dailymail.co.uk