Edward Miszczak pożegnał Piotra Woźniaka-Staraka. Emocjonalne wystąpienie
Edward Miszczak był wśród osób biorących udział w ostatnim pożegnaniu Piotra Woźniaka-Staraka. Trudno przejść obok jego słów obojętnie. – Mam, mamy lej po bombie – powiedział Miszczak.
#
– Modlimy się do różnych bogów, w różnych intencjach. Wspólna jest tylko rozpacz – zaczął swoją przemowę na ostatnim pożegnaniu Woźniaka-Staraka Edward Miszczak. Producent filmowy i dyrektor programowy TVN znali się od lat. Stoją za "Sztuką kochania" i "Bogami". Miszczak mówił wprost, że dziś powinni opowiadać kolejne, równie piękne i mądre historie.
– Nie wiedzieliśmy, że scenariusz dla Piotrusia wciąż jeszcze się pisał. Na Piotrusiu Pan Bóg popróbował, co potrafi – stwierdził Miszczak, stojąc przed żałobnikami. Dodał, że zna wiele ludzi, ale znany był mu tylko jeden, "który się nie bał, nie kłamał, nie wstydził się uczuć". – Sam był żywiołem. Nie krył emocji, bo je miał. Był taki jasny. Był jakiś powód, dla którego znaliśmy go jako Piotrusia, nie jakiegoś Piotra – mówił Edward Miszczak.
– Nie potrafię zrozumieć tego, co się stało. Nie znajduję innych słów pocieszenia poza tymi, że jesteśmy i będziemy dla was wsparciem w tej przejmującej chwili – zwrócił się do rodziny Piotra Woźniaka-Staraka. – Odchodząc każdemu z nas coś zabrał. Najbliższym zabrał wszystko. Jeden z naszych przyjaciół napisał: "Nie mam już serca, mam lej po bombie". I tak – mam, tak – mamy lej po bombie – skończył Edward Miszczak.