Pandemia zabiera pracę Polkom. "Nie mogę sobie pozwolić na siedzenie w domu"
Ekonomiści i doradcy biznesowi mówią, że idzie "tsunami zmian". Kolejne branże kuleją, zawody zanikają, a sytuacja najboleśniej dotyka kobiet, co wynika ze struktury ich zatrudnienia. 1,3 mln kobiet pracuje w handlu. – Szukam na tę chwilę pracy dorywczej. Najlepiej zdalnej, ale też nie jest mi wstyd iść na magazyn – mówi w rozmowie z WP Kobieta Monika.
04.11.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:39
Poziom zagrożenia kobiet skutkami kryzysu pandemicznego wynika bezpośrednio ze struktury ich zatrudnienia w gospodarce – informuje raport "Women Update Work", którego autorkami są prof. UW dr hab. Katarzyna Śledziewska oraz prof. UW dr hab. Renata Włoch.
1,3 mln kobiet zatrudnionych jest w handlu hurtowym i detalicznym, 1 mln w przetwórstwie przemysłowym, zaś 256 tys. w firmach prowadzących działalność związaną z zakwaterowaniem i usługami gastronomicznymi. W Polsce kobiety stanowią 56 proc. pracowników handlu detalicznego (Eurostat LFS 2020 – przyp. red.) – jest to jeden z najwyższych odsetków w grupie krajów Unii Europejskiej. Co za tym idzie, kobiety zaczną masowo tracić pracę. Już teraz zbierają informacje, gdzie szukać alternatywy oraz jakie umiejętności muszą nabyć.
"Podczas przestoju otrzymuję 60 proc. pensji"
– Jestem recepcjonistką w gabinecie stomatologicznym. Jest mi ciężko, bo czasy są niesprzyjające. Pracuję, ale nie wiem, czy kolejnego dnia będę miała do czego wrócić, czy nas nie zamkną na czas lockdownu. Poza tym i tak mam mniej godzin niż zazwyczaj, co za tym idzie zarabiam mniej. A zobowiązania muszę spłacać – mówi w rozmowie z nami Monika Sterlus. Dodaje, że mieszka i utrzymuje się sama, a pracuje na kontrakcie.
– W tej chwili widząc, co się dzieje na rynku, zaczęłam szukać dodatkowego zajęcia. Na weekendy bądź po godzinach. Najlepiej pracy zdalnej, ale też nie wstydzę się pracować na magazynie czy w Żabce – tłumaczy.
Również Weronika Kibitlewska, która pracuje w galerii handlowej i zajmuje stanowisko ekspedientki w sklepie z ubraniami, rozgląda się za alternatywą. – Mam ten plus, że posiadam doświadczenie w branży spożywczej, gastronomii czy na produkcji – opowiada. Zaraz dodaje, że boi się lockdownu, bo kiedy jej sklep nie działa, otrzymuje 60 proc. wynagrodzenia, stąd rozgląda się za możliwościami.
Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha podkreśla, że dziś liczy się każda praca.
– Jeżeli dalej będą ograniczane możliwości pracy kolejnych branż i zarabiania w Polsce, to sytuacja stanie się dramatyczna. Połowa społeczeństwa nie ma oszczędności. Dziś jeszcze trudno wyobrazić sobie sytuację, jaka była w PRL, kiedy kobiety pracowały na budowach i nie tylko, bo epokę socjalizmu oraz narzucanych zmian na rynku pracy symbolizował plakat "Kobiety na traktory" – mówi.
– Dziś dla poszukujących zajęcia liczyć się będzie każda praca, niezależnie od płci. Praca znów stanie się cenna, a nawet będzie, jak w okresie dwudziestoprocentowego bezrobocia w Polsce, dobrem luksusowym. Okres pandemii z całą mocą potwierdził, że polskie rodziny żyją z pracy, a nie z zasiłków. Żadna pomoc socjalna nie zrekompensuje możliwości zarobkowania – stwierdza ekspert.
Dodaje, że możliwości upatrywałby obecnie w pracy, która nieoczekiwanie powstaje w dotychczasowych i nowych obszarach przy zwiększeniu poziomu zastosowania nowych technologii.
"Idzie naprawdę wielkie tsunami, jeżeli chodzi o zmiany"
– Nowe technologie uruchamiają kolejne możliwości, powstaje wiele nieznanych do tej pory zajęć i miejsc pracy, gdzie niekoniecznie mogą pracować tylko informatycy i programiści. Potrzebne są również osoby, których kwalifikacje związane są z określonymi procedurami niewymagającymi nowych studiów. Cyfryzacja w naszym życiu staje się podobna do tlenu, czyli jest składnikiem, który w coraz większym stopniu będzie niezbędny do życia. Dzisiejsza rewolucja cyfrowa, podobnie jak wieki temu rewolucja przemysłowa, zwiększyła możliwości i rodzaje pracy, a nie zmniejszyła – argumentuje ekonomista.
O pracy w tym obszarze zapytaliśmy współzałożycielkę firmy zajmującej się wspieraniem w przebranżowieniu osób chcących zacząć karierę w IT. Joanna Pruszyńska-Witkowska mówi, że kobiety masowo szukają dla siebie nowego miejsca na rynku i chętnie wybierają właśnie nowe technologie.
– Już 8 lat temu było wiadomo, że pozycja kobiet na rynku pracy jest najbardziej zagrożona. COVID przyspieszył tylko tę sytuację. Świetnie mają się branże e-commerce, IT, firmy stawiające na technologie. Kobiety, które pracują w handlu, usługach, gastronomii najbardziej ucierpiały przez koronawirusa – mówi wiceprezeska Future Collars. Dodaje, że kobiety widzą te zagrożenia i starają się reagować.
– Teraz idzie naprawdę wielkie tsunami, jeżeli chodzi o zmiany. Na szkoleniach z IT mamy kobietę po 50-tce, która zmieniła zawód, mamy też taką, która założyła swój sklep internetowy mając 60 lat. Świetnie daje sobie radę. Te historie pokazują, jak te zmiany są potrzebne – kontynuuje Joanna Pruszyńska-Witkowska.
Podkreśla, że nie ma nic złego w tym, że jedna kariera się kończy i dany zawód przestaje istnieć. Trzeba wówczas wrócić do nauki. – Skończyły się czasy, że to czego nauczyliśmy się na studiach, wystarczy. Wchodzimy w tryb uczenia się przez całe życie. Trzeba mieć w sobie odwagę. Lęk jest, bo kobiety od zawsze potrzebują bezpieczeństwa – kwituje. Jak zauważa, to bezpieczeństwo dają obecnie właśnie nowe technologie.