Eliksir młodości robiony z własnej krwi
Zielone anti-aging to najnowszy trend medycyny estetycznej, który stawia na odmładzanie bez wspomagania za pomocą syntetycznych i chemicznych preparatów. I tak boom przeżywają zabiegi, w których wykorzystuje się krew pacjentki lub w sposób kontrolowany „uszkadza się” skórę.
16.12.2013 | aktual.: 23.05.2018 14:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zielone anti-aging to najnowszy trend medycyny estetycznej, który stawia na odmładzanie bez wspomagania za pomocą syntetycznych i chemicznych preparatów. I tak boom przeżywają zabiegi, w których wykorzystuje się krew pacjentki lub w sposób kontrolowany „uszkadza się” skórę.
Najbardziej ekologicznym „odmładzaczem” okazuje się być krew. Jest w końcu własna, nie wywołuje alergii, nietolerancji, pasuje do naszego organizmu po prostu idealnie. Co trzeba z nią zrobić, aby zadziałała jak eliksir młodości?
To klasyczny przykład autoodmładzania
Wystarczy pobrać niewielką jej ilość w warunkach laboratoryjnych, by potem odwirować w ciągu 5 minut osocze z płytkami krwi. Ostatni etap przygotowania preparatu to dodanie do probówki specjalnego odczynnika, powodującego uwolnienie czynników wzrostu. I tak otrzymujemy nasz prywatny eliksir młodości – osocze bogatopłytkowe.
Podajemy go w formie mezoterapii w miejsca, gdzie potrzebna jest poprawa wyglądu skóry. Za jego sprawą spłyceniu ulegają zmarszczki, cera staje się bardziej jędrna i pełna blasku. – To klasyczny przykład autoodmładzania – mówi dr Agnieszka Bliżanowska z Centrum Dermatologii i Medycyny Estetycznej WellDerm. – Skóra otrzymuje koncentrat czynników wzrostu, dzięki któremu sama rozpoczyna proces regeneracji. W ciągu miesiąca (z dnia na dzień) wyglądamy coraz lepiej, bez ryzyka nagłej i nienaturalnej zmiany rysów twarzy – wyjaśnia.
Kontrolowane nakłuwanie
Skaleczyłaś się w palec, a po miesiącu nie było śladu? Taki właśnie naturalny proces gojenia się ran wykorzystują w odmładzaniu dermatolodzy estetyczni. Specjalnie uszkadzają skórę, aby się przebudowała i wypiękniała pod wpływem mikrourazów.
– Kontrolowane nakłuwanie mobilizuje fibroblasty do syntezy kolagenu. Skóra odzyskuje jędrność i gęstość, mniej widoczne stają się przebarwienia, blizny, drobne zmarszczki – wyjaśnia specjalista dermatolog. – Dzięki kontrolowanym podrażnieniom uruchamiane są naturalne procesy autoregeneracyjne, organizm sam pracuje na rzecz odbudowy tkanek. A w miejscu skóry pomarszczonej, pokrytej defektami powstaje nowa, młodsza tkanka – mówi dr Bliżanowska.
Terapia może być stosowana samodzielnie lub jako uzupełnienie innych metod. Zabieg najlepiej wykonać około 50 roku życia, wtedy też w osoczu obecnych jest najwięcej czynników wzrostu, które pobudzają regenerację skóry i wygładzają ją.
Może poprawiać wygląd nie tylko szyi, ale również takich miejsc, jak policzki, fałdy nosowo-wargowe, okolice oczu (redukcja kurzych łapek i cieni), usta, czoło, dekolt, dłonie. Ponieważ osocze pobudza skórę do regeneracji, jest to również bardzo ciekawa metoda walki z bliznami potrądzikowymi.
Opr.: (gabi)/kobieta.wp.pl
ZOBACZ:
Walka ze zmarszczkami