Ewa Błaszczyk: „zadałam sobie pytanie, czy nadal chcę żyć? Odpowiedź była błyskawiczna”
Minęło już 16 lat, odkąd przeżyła dwie życiowe tragedie. Nagle zmarł jej mąż i została sama z córkami, potem Ola zapadła w śpiączkę. Nie raz zadawała sobie pytanie, czy jeszcze chce żyć. Odpowiedź zawsze była jednak ta sama.
Od lat udowadnia, że dla swojej rodziny zrobi wszystko. Działania jej i kliniki Budzik śledzą nie tylko fani aktorki. O tym, jak radzi sobie z natłokiem obowiązków i dlaczego chciałaby zacząć wszystko od nowa, opowiedziała w wywiadzie dla „Świata Kobiety”.
Wciąż walczy o córkę
Od 2000 roku Ewa Błaszczyk walczy o wybudzenie córki Oli ze śpiączki. Dziewczyna przeszła ostatnio szereg specjalistycznych zabiegów. U córki aktorki widać poprawę, ale w mediach bardzo szybko gruchnęła wiadomość, że Ola jest całkowicie wybudzona. Droga do cudu jest jednak jeszcze długa. – Trochę mnie dziwi, że niektóre media już okrzyknęły sukces, że Ola się wybudziła ze śpiączki. To nadinterpretacja. Przy takich delikatnych sprawach rzetelność jest ważna. Bo rozdzwoniły się telefony z gratulacjami – przyznaje Błaszczyk w wywiadzie.
Skąd bierze swoją siłę?
Przez lata próbowała pogodzić się z tym, że jej dziecko nie jest w pełni zdrowe. Mówi, że przed załamaniem ratowały ją spektakle i córka Mania. - Staram się nadać temu sens, bo inaczej bym oszalała. Najpierw zadałam sobie pytanie, czy nadal chcę żyć? Odpowiedź była błyskawiczna: przecież jest Mania, nie masz wyboru. Przecież jest Ola, ona cię potrzebuje – dodaje.
Doskonale zorganizowana
Dla aktorki ostatnie kilkanaście lat były prawdziwą harówką. O wielu gwiazdach można powiedzieć, że przesadzają, ale zdecydowanie nie w tym przypadku. Jej determinację doceniają wszyscy. Ona sama mówi, że nie warto zatruwać sobie życia zmartwieniami.
- Ja siebie tym losem nie truję. Gdy rano wstaję, a przytłaczają mnie złe myśli, czyszczę je. Wystarczy, że otworzę kalendarz, w którym godzina po godzinie mam rozpisane zadania i okazuje się, że nie mam czasu na zły dzień – mówi.
Bo życie jest kruche
Błaszczyk podziwia wiele Polek. Nie każda kobieta miałaby w sobie tyle siły, by się nie załamać.
- Warto sobie zdać sprawę z tego, jak kruche jest nasze życie, jak w ułamku sekundy może się przekręcić i wtedy wszystko zaczynasz cenić – miłą chwilę, dobrego człowieka… - opowiada aktorka.
Przyznaje też, że doszła do momentu, w którym chce spróbować jeszcze raz. Zbudować dom, w którym ktoś na nią czeka, do którego można się przytulić i się mu wypłakać w gorszych chwilach.