Blisko ludziGdy zobaczyła te zdjęcia na komputerze męża, jej małżeństwo się skończyło. Nie chodziło już o nią

Gdy zobaczyła te zdjęcia na komputerze męża, jej małżeństwo się skończyło. Nie chodziło już o nią

To był jej sekret przez ostatnie 18 miesięcy. Dopiero teraz postanowiła o tym opowiedzieć. Wyszła na sejmową mównicę i spokojnym głosem opowiedziała o tym, co ukrywał przed nią mąż. Któregoś dnia przez przypadek odkryła na jego komputerze dziecięcą pornografię. W tej samej chwili przestał być jej mężem.

Gdy zobaczyła te zdjęcia na komputerze męża, jej małżeństwo się skończyło. Nie chodziło już o nią
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Magdalena Drozdek

Rachel Carling-Jenkins nikomu tego jeszcze nie opowiadała. Australijska polityk podczas ostatniego posiedzenia parlamentu postanowiła opowiedzieć o tym, że jej mąż trafił do więzienia za posiadanie dziecięcej pornografii. Materiał z obrad opublikowało BBC, a historia trafiła do niemal wszystkich zagranicznych mediów. Bo wcześniej o dramacie w życiu parlamentarzystki wiedziało bardzo niewielu.

- Zobaczyłam przerażające zdjęcia, które wywołały we mnie szok – przyznaje Rachel w rozmowie z BBC. – Moje małżeństwo skończyło się w tej samej sekundzie. Opuściłam dom i do tej pory tam nie wróciłam, poza tymi krótkimi chwilami, kiedy zbierałam swoje rzeczy.

To już nie był mój mąż

Życie Carling-Jenkins obróciło się do góry nogami w lutym 2016 roku. To właśnie wtedy odkryła w komputerze męża kolekcję zdjęć dzieci. Razem z synem od razu zgłosiła to policji. Zdjęcia dziewczynek, które "straciły kontrolę nad swoim losem" zostaną z nią, jak mówi kobieta, na zawsze.

- Czasem łapię się na tym, że nieświadomie szukam zdjęć dziewczynek, które wcześniej widziałam na ulicy. Stresuję się, gdy jakieś zdjęcie poruszy te okrutne wspomnienia – przyznaje.

W marcu tego roku Gary Jenkins, mąż parlamentarzystki, trafił przed sąd. Został skazany na cztery miesiące pozbawienia wolności, jak informuje "Canberra Times". Po tym czasie ma przez osiem kolejnych lat meldować się na policji, bo został wpisany w rejestr przestępców seksualnych.

Carling-Jenkins podkreśla, że dopiero teraz odważyła się opowiedzieć o tym, co robił jej mąż, bo nie chciała przeszkadzać w pracy policji i prokuratury. Dzisiaj przyznaje, że to najwyższy czas, by stanęła po stronie tych, którzy w takich sprawach są najbardziej poszkodowani – po stronie ofiar pedofilów, dzieci, których głos nigdy nie zostanie usłyszany.

Rachel nigdy wcześniej nie pomyślałaby, że jej mąż skrywa przed nią tak przerażający sekret. Nie miała nawet cienia podejrzenia, że jest uzależniony od dziecięcej pornografii. Uważa jednak, że mąż miał problemy psychiczne, bo już od dawna jego zachowanie odbijało się na rodzinie. – Gdy się nad tym zastanawiam, przypominam sobie sytuacje, w których kłamał, próbował coś ukryć. Ale nie sądziłam, że jego zachowanie ma źródło w czymś tak okrutnym – mówi.

- To, do czego dopuścił się mój mąż, wcale nie zraniło najbardziej mnie. Zraniło te biedne dziewczynki, które stały się ofiarami chorej przyjemności patrzenia na ich ciała. Ich twarze wryły się na zawsze w moją pamięć. Mam nadzieję, że może kiedyś będę mogła im jakoś pomóc – dodała podczas obrad parlamentu.

Pojawiły się głosy, że zbyt szybko oceniła swojego męża, że powinna stanąć w jego obronie, porozmawiać i walczyć o niego, a nie tak szybko się odwracać. Ale Rachel nie ma wątpliwości, że zrobiła jedyną, słuszną rzecz – opowiedziała wszystko policji. W rozmowie z dziennikarką BBC przyznaje: - Jeśli jest gdzieś kobieta w podobnej sytuacji, niech wyzna to. Tak, to bardzo trudne. Możesz stracić małżeństwo, możesz stracić pieniądze. Ale trzeba o tym mówić. Musimy postawić się temu złu.

To nie było łatwe

Rachel pokazała ogromną odwagę. Mało kto byłby w stanie publicznie o tym opowiedzieć – szczególnie osoba na tak wysokim stanowisku. A Carling-Jenkins nie ukrywa, że po zgłoszeniu sprawy na policję jej życie obróciło się w koszmar. Mąż zastraszał ją i nie chciał dać jej rozwodu. Kobieta walczy o alimenty, ale jak pisze "Washington Post", wszystko wskazuje na to, że może się ich jeszcze długo nie doczekać. Mąż natomiast prawdopodobnie zachowa możliwość kontaktowania się z synem.

Carling-Jenkins przełamała tabu, które panuje w społeczeństwie. Niewiele jest kobiet, które zdecydowały się opowiedzieć o mężach oskarżonych o posiadanie dziecięcej pornografii czy o pedofilię.

Jedną z takich historii opisywały dwa lata temu brytyjskie media. 37-letnia Mel Alford dowiedziała się, że jej partner jest pedofilem, miał też na koncie oskarżenia o posiadanie dziecięcej pornografii. – Był taki miły i cudowny. Traktował mnie jak królową. W dodatku świetnie dogadywał się z dziećmi – mówiła. Nie miała pojęcia, że mężczyzna, którego poślubiła, ma już bogatą kartotekę. – Poczułam mdłości, gdy dowiedziałam się prawdy – przyznała.

Wszystko zaczęło się, gdy do Mel zgłosiła się pracownica socjalna. To ona powiedziała kobiecie, że jej partner jest oskarżony o pedofilię. Mężczyzna jednak wszystkiemu zaprzeczał. Pokazał żonie nawet wiadomości od nastolatki, która to jako pierwsza wniosła przeciwko niemu oskarżenia. Mel uwierzyła partnerowi, ale była już bardziej podejrzliwa. On z kolei zaczął ją coraz bardziej kontrolować. Tłumaczyła się ze wszystkiego – z każdej rozmowy telefonicznej, z każdego spotkania. – Myślałam, że to zazdrość, a on po prostu bał się, że ktoś go zdemaskuje – wspomina.

Mel po jakimś czasie złożyła pozew o rozwód. I w końcu dowiedziała się, że zarzuty przeciwko mężowi były prawdziwe. – Nie potrafię sobie wybaczyć, że mogłam tak narażać swoje dzieci – dodała w rozmowie z "Mirror".

Fundacja Dzieci Niczyje przygotowała raport "Dzieci się liczą 2017" o zagrożeniach bezpieczeństwa i rozwoju nieletnich w Polsce. To, co ustalili, może przerazić. Co piąte dziecko doświadczyło przemocy fizycznej ze strony znajomej osoby dorosłej. 12 procent dzieci doświadczyło jakiejś formy wykorzystywania seksualnego, a tylko połowa rodziców rozmawiała ze swoimi dziećmi o takim zagrożeniu. 11 proc. nastolatków przesyłało intymne zdjęcia za pośrednictwem internetu lub telefonu komórkowego. Powtarzalnej, długotrwałej cyberprzemocy doświadcza 5 proc. dziewczyn i 4 proc. chłopców.

Czy można z tym jakoś walczyć? Kolejne kampanie społeczne uświadamiają, że najważniejsze jest zgłaszanie nieodpowiednich treści policji. "Jeśli natknąłeś się w Internecie na nielegalne treści, takie jak pornografia dziecięca, przejawy rasizmu czy ksenofobii, nie ignoruj ich. Zgłoś je anonimowo" - to treść apelu zespołu dyżurnet.pl, punktu kontaktowego, który przyjmuje zgłoszenia o łamaniu prawa nadsyłane przez internautów.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (636)