Graham Masterton: „Kobiety mówiły, że uratowałem ich małżeństwo”
Jest znany głównie jako twórca horrorów. W swojej karierze napisał jednak również kilka poradników o seksie. Choć pierwszy, „Magia seksu”, powstał w 1975 roku, nadal cieszy się wielką popularnością i ostatnio został ponownie wydany w Polsce.
28.03.2013 | aktual.: 28.03.2013 13:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jest znany głównie jako twórca horrorów. W swojej karierze napisał jednak również kilka poradników o seksie. Choć pierwszy, „Magia seksu”, powstał w 1975 roku, nadal cieszy się wielką popularnością i ostatnio został ponownie wydany w Polsce. Jaki jest sekret tych książek? Co takiego autor ma w sobie, że kobiety opowiadają mu o najintymniejszych szczegółach swojego życia? Jak jego zdaniem powinien wyglądać udany seks? Poznaj zupełnie inną stronę Grahama Mastertona.
WP.PL: Napisał Pan „Magię seksu” prawie 40 lat temu. Dlaczego książka ciągle jest taka popularna?
Graham Masterton: Ponieważ pomimo upływu tylu lat kobiety i mężczyźni wciąż potrzebują pomocy, nie radzą sobie w swoich związkach. Szczególnie jeżeli chodzi o sferę fizyczną. Oczywiście teraz ludzie wiedzą więcej na temat tego, jak uprawiać seks i „gdzie to włożyć” (śmiech). Jednak nadal potrzebują pomocy w tym, jak sprawić, żeby relacja seksualna była satysfakcjonująca nawet po latach.
Skąd te problemy?
Ludzie nie do końca rozumieją, że seks to nie tylko sfera fizyczna, ale również psychiczna. Często spotykam się z tym, że małżonkowie, którzy są ze sobą od wielu lat, idą do łóżka i nie wiedzą, co właściwie robić. Szczególny problem mają z tym mężczyźni. Idą do łóżka ze swoją żoną i nie mają pojęcia o tym, co ona czuje. Nie wiedzą, czy jest zadowolona i zaspokojona. Kobiety zresztą też nie są bez winy. Czasami jest im przyjemnie, ale w ogóle tego nie okazują. W efekcie mężczyźni żalą się, że ich partnerki leżą w łóżku jak kłody. Dlatego chciałem nauczyć ludzi, jak okazywać emocje w łóżku i jak komunikować swoje potrzeby.
Dlaczego właściwie postanowił Pan to opisać? Czy naprawdę chciał Pan po prostu pomóc ludziom, a może napisał Pan te poradniki, ponieważ seks sprzedaje się najlepiej?
Oczywiście chęć zysku nie jest bez znaczenia, o czym świadczy chociażby liczba poradników o seksie, które pojawiają się na rynku. Jednak napisałem te książki głównie dlatego, że mam ogromne doświadczenie w kontakcie z ludźmi. Przez wiele lat pracowałem w magazynach dla panów, chociażby w Penthouse. Dlatego uznałem, że jestem najlepszą osobą, która może stworzyć takie poradniki. Chciałem jednak napisać je z innego punktu widzenia. Zamiast radzić: „masz zrobić tak czy siak”, przedstawiłem konwersacje z prawdziwymi ludźmi. I to prawdopodobnie zadecydowało o ogromnym sukcesie tych poradników. Ludzkie podejście do seksu.
Czy myśli Pan, że te poradniki pomogły Panu w karierze? Głównie zajmuje się Pan przecież pisaniem horrorów.
Jak wiesz, tworzę nie tylko horrory. Pisałem również książki historyczne, katastroficzne, a także poradniki o seksie. Ale szczerze mówiąc, nie widzę między tym żadnej różnicy. To wszystko książki o ludziach. O tym, jak się czują, jak postrzegają życie. Kiedy byłem redaktorem naczelnym Penthouse, częścią mojej pracy było spotykanie się z kobietami, które pozowały do rozkładówek. To były naprawdę piękne dziewczęta. Zauważyłem, że większość kobiet w biurze nie traktuje ich zupełnie poważnie. Ja jako jeden z niewielu podchodziłem do nich nie jak do rzeczy, ale jak do normalnych ludzi. Okazywało się, że to bardzo ciekawe osoby. Przeważnie bardzo nieśmiałe i niepewne siebie. Miały dużo planów na przyszłość, które nie uwzględniały pozowania. Oczywiście robiły to dla pieniędzy, bo były dumne ze swojego ciała. Ale dziwiło mnie, że mężczyźni traktowali je jak przedmioty.
Czy to reguła, że mężczyźni traktują tak piękne kobiety?
Tak, ten problem niestety nie dotyczy tylko kobiet pozujących dla magazynów erotycznych. Mężczyźni często nie traktują poważnie nawet swoich partnerek czy żon. Nie obchodzi ich, co one właściwie czują.
Jak to się stało, że kobiety opowiadały Panu tak pikantne i osobiste historie ze swojego życia?
Sam byłem zaskoczony. Pomogło mi prawdopodobnie to, że przez długi czas pracowałem w gazecie jako reporter i wiedziałem, jak wyciągać z ludzi historie. Ciekawe jest to, że gdy jako 17-latek dostałem pracę w gazecie, moim pierwszym zadaniem było zrobienie relacji z zawodów rowerowych. Rozmawiałem z jedną z uczestniczek. Po tym, jak opowiedziała mi o zawodach, zaczęła żalić się, jak straszny jest jej mąż i jak nie zadowala jej w łóżku. A ja tylko stałem i słuchałem. Ona opowiedziała mi o całym swoim życiu. I tak robi wielu ludzi!
Więc to rodzaj daru?
Może tak. Chociaż wydaje mi się, że wystarczy zachęcić ludzi do mówienia. Widzisz kogoś i mówisz: „wyglądasz na smutnego. Co się stało?” I ta osoba odpowiada (moduluje głos na płaczliwy): „Moja żona mnie nie rozumie!” Tym sposobem znasz całą historię tej osoby. Poznałem w ten sposób szczegóły życia seksualnego bardzo wielu ludzi. Choć szczerze mówiąc, zaskoczyła mnie popularność tych poradników w Polsce. Po ich napisaniu prawie o nich zapomniałem. Pisałem nowe książki i sprzedawałem je głównie w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Kiedy po latach wraz z żoną odwiedziliśmy Polskę, podchodziło do mnie mnóstwo kobiet w średnim wieku, mówiąc: „bardzo ci dziękuję! Uratowałeś moje małżeństwo!” Przyznam, że jestem z tego bardzo dumny.
Skąd brał Pan materiały do książek? Czytał Pan fachową literaturę, czy bazował Pan głównie na wywiadach?
Czytałem dużo na ten temat. Jednak głównie skupiłem się na rozmowach. Jako redaktor naczelny Penthouse’a rozmawiałem z wieloma kobietami, w tym z prostytutkami, osobami z różnymi perwersjami, np. lubiącymi sado-maso. Można się od nich naprawdę wiele nauczyć. Tak, bazowałem głównie na rozmowach. Ludzie często zwierzają się ze swoich seksualnych problemów, jednak sami do końca nie wiedzą, co jest nie tak. Potrzebna jest osoba z zewnątrz.
Skąd kobieta ma wiedzieć, czy jest dobra w łóżku?
Jak może osądzić? Cóż, nie zaszkodzi, jeżeli przeczyta moje poradniki. Przede wszystkim, jeżeli jej partner naprawdę okazuje wielki entuzjazm w łóżku, to prawdopodobnie wszystko jest w porządku. Wielu ludzi pyta mnie jednak, co zrobić, żeby ożywić małżeństwo. A wystarczą proste rzeczy. Czasami wystarczy, żeby kobieta weszła do pokoju bez ubrania i przytuliła partnera. To bardzo podniecające. Albo kiedy partner leży w łóżku i czyta książkę, rzuć się na niego. To pewnie go zaskoczy, ale będzie zadowolony z tego, że naprawdę cię kręci. Takie małe gesty mogą zrobić dużą różnicę. Jeśli kobieta zauważy, jak entuzjastycznie jej partner czy mąż reaguje na takie gesty, być może zacznie robić to częściej.
Jaki jest największy problem, który kobiety mają w łóżku?
Wiele kobiet nie okazuje w łóżku żadnej reakcji. Nawet jeżeli czują się świetnie. Dlatego tak ważne jest, żeby nauczyły się tego. Tymczasem kobieta często nawet zachęca faceta do seksu, całuje go, ale potem nie okazuje żadnych emocji. Prawda jest jednak taka, że często panowie są bardzo leniwi, jeżeli chodzi o seks. Przychodzą z pracy zmęczeni albo wypili za dużo alkoholu. Co ciekawe, takie „zmęczenie” przeważnie zdarza się w dalszych fazach związku. Czasami kobiety powinny poświęcić facetom trochę uwagi tylko po to, żeby wyciągnąć ich z tego stanu. Ale tego nie robią.
I co się dzieje?
Pary idą do łóżka, czytają książkę, oglądają telewizję i idą spać. I cała chemia w związku zamiera. A wcale nie musi tak być. Ci ludzie kochają siebie nawzajem. Po prostu zapomnieli, że nad wzajemną seksualnością trzeba pracować. To po części lenistwo, a po części wstyd. Szczególnie w średnim wieku ciężko nam wprowadzać urozmaicenia w łóżku. Tymczasem naprawdę jesteśmy do tego zdolni, nawet w dalszych fazach związku. Dzieci wyjechały, w końcu jest na wszystko czas. A często dzieje się dokładnie odwrotnie. Kiedy dzieci się wyprowadzają, partnerzy siadają, patrzą na siebie i pojawia się pytanie: „Co ty do cholery tu robisz? Czy muszę z tobą mieszkać?” No ale oczywiście zostają ze sobą, głównie z powodów finansowych. A przecież można inaczej. Wystarczy powiedzieć sobie, że kochamy się nawzajem i może spróbujemy czegoś nowego zamiast chodzić co noc do łóżka i nie robić nic.
W książce „Magia seksu” pisze Pan o seksualnych problemach kobiet. Bohaterkami Pańskich powieści również często są kobiety. Skąd tak dobra znajomość naszej psychiki?
Zawsze lubiłem towarzystwo kobiet. Panie były moimi najlepszymi przyjaciółkami. Moją najlepszą przyjaciółką była oczywiście żona. Odkąd zmarła dwa lata temu, odnowiłem wiele znajomości, głównie z młodymi kobietami. W ogóle uważam, że panie są bardziej interesujące i mają ciekawsze spojrzenie na świat. Dlatego uważam opisywanie kobiecych bohaterek za wyzwanie. W jednej z moich ostatnich książek, „Katie Maguire”, tytułowa bohaterka jest irlandzką policjantką. I jednym z największych komplementów, jaki mogłem w życiu otrzymać, było to, że wydawca nie uświadomił sobie, że książka jest napisana przez mężczyznę!
Więc skąd biorą się problemy kobiet w łóżku?
Uważam, że kobiety są bardzo inteligentne i jakby za mało reprezentowane w społeczeństwie w tym, co myślą. Szczególnie, jeżeli chodzi o seks. Nikogo nie obchodzi, co one tak naprawdę czują. Przez to kobiety są bardzo nieśmiałe i niepewne siebie. Przykładem może być chociażby pewna osoba, którą uczę, jak pisać powieści. Ma 32 lata i jest bardzo, bardzo ładna. Spędziliśmy razem trochę czasu i dużo rozmawialiśmy. Zauważyłem, że choć jest piękna, nie ma za grosz pewności siebie. Jej relacje z mężczyznami są straszne. Głównie dlatego, że nie czuje się na tyle pewna, żeby podejść do mężczyzny, który naprawdę do niej pasuje. Ostatnio zapytała mnie, co sądzę o pewnym facecie, którego oboje znaliśmy. Stwierdziłem, że według mnie to sztywniak. Ona bardzo się zdziwiła i stwierdziła, że bardzo go lubi. Matko! Spytałem jej, dlaczego tak seksowna i piękna kobieta, która w dodatku pisze książkę, chce umawiać się z takim facetem. No tak, ale ona nie ma za grosz pewności siebie. Sama widzisz, że panie mają bardzo dziwne
problemy. Dlatego uwielbiam o nich pisać.
W takim razie dlaczego niektóre kobiety całymi latami nie potrafią znaleźć odpowiedniego partnera?
Często wina nie leży nawet w samej kobiecie, tylko w tym, jak traktują ją mężczyźni. Widzą, że jest piękna i nie ma faceta. Strasznie się słucha, w jaki sposób próbują do niej zagadać. To takie staromodne! Jak to możliwe, że w dzisiejszych czasach facet mówi do kobiety: „co słychać, maleńka?” To po prostu straszne. A kobiety nie mają tyle pewności siebie, żeby spławić takiego osobnika. Są więc skazane na słabych mężczyzn albo na samotność.
A jakie są najczęstsze męskie problemy w łóżku?
(Pokazuje opadnięty palec) Cała akcja kończy się w taki sposób (śmiech). Cóż, znów musiałbym wymienić brak pewności siebie. Dużą rolę odgrywa tutaj nadużywanie alkoholu. Ale nie tylko. Wielu mężczyzn jest gapowatych i leniwych. W dodatku myślą tylko o sobie i o swojej przyjemności. Uważają, że jeżeli sami mieli orgazm, to wszystko jest w porządku. Nawet przez sekundę nie pomyślą, czy kobiecie też było dobrze. To właśnie czyni z nich słabych kochanków. Nie myślą o tym, jak zadowolić kobietę, nie myślą nawet o grze wstępnej.
Co więc mogą zrobić, żeby poprawić technikę?
Najlepsze, co można zrobić, to dać kobiecie orgazm, zanim w ogóle zacznie się właściwy stosunek, używając chociażby palców lub języka. A potem, podczas stosunku, dać partnerce drugi lub nawet trzeci orgazm. Kobiety są przecież do tego zdolne. A faceci często stawiają siebie w pierwszej kolejności. Nie mają odrobiny empatii. I kończy się tak, że kobiety latami są niezaspokojone.
Czy sam Pan stosował techniki opisane w książce? Jest Pan pozytywnym przykładem, bo Pańskie małżeństwo trwało aż 37 lat.
Oczywiście, że tak. Stosowałem te techniki w moim małżeństwie. W końcu jeżeli chcesz mówić ludziom o seksie, musisz coś o tym wiedzieć. Oczywiście są rzeczy, które opisywałem, a które mnie samemu specjalnie się nie podobały. Ale przede wszystkim próbowałem ich. Większość porad praktykowaliśmy regularnie.
Co mogą zrobić mężczyźni, żeby stać się lepszymi kochankami?
Jeśli są starsi i mają problemy ze wzwodem, mogą użyć Viagry. Nie ma się czego wstydzić. Wiadomo, że poziom testosteronu obniża się wraz z wiekiem. A zażycie środka takiego jak Viagra bardzo poprawia pewność siebie. Niesamowite, co te środki mogą zdziałać. Często mężczyźni zamiast seksu wybierają oglądanie telewizji lub czytanie gazet, tylko dlatego, że boją się, iż nie osiągną erekcji. A przecież Viagra sprawi, że zadowolą partnerkę, więc nie należy myśleć, że utracą przy tym swą męskość. Przede wszystkim jednak ważne jest myślenie o swojej partnerce, swojej kochance, osobie, która leży przy tobie. Czego potrzebuje, czego chce? To niesamowite, jak tego typu świadomość pomaga mężczyznom i wzbogaca ich doświadczenie.
Jak kobieta może stwierdzić, tylko po wyglądzie czy zachowaniu, że mężczyzna jest dobrym kochankiem?
Sprawdzić, ile pieniędzy ma na koncie (śmiech). Nie można tego stwierdzić, trzeba to po prostu sprawdzić. Ciężko nawet stwierdzić za pierwszym razem, jaki dany mężczyzna jest w łóżku. Jednak jeżeli jest się zakochanym, to tak naprawdę na początku nie ma znaczenia. Idziecie do łóżka i jest wspaniale. Z czasem natomiast możecie popracować nad techniką. Więc jeżeli pierwszej nocy stwierdzasz, że facet jest marnym kochankiem, nie spisuj go na straty. Może po prostu był pijany. Jeśli facet po pierwszej nocy ma mieszane uczucia co do swojej kochanki, też nie powinien wpadać w panikę. Może po prostu jest nieśmiała i nie zdążyła się otworzyć.
Więc wygląd potencjalnego partnera seksualnego nic nam nie powie?
Nie można poznać człowieka po tym, jakie nosi ubrania i fryzurę. Każdy jest inny i trzeba siebie najpierw dobrze poznać.
Jakie są największe fantazje seksualne mężczyzn? Co możemy dla nich zrobić?
Mężczyzna jest bardzo prosty w obsłudze. Wystarczy, że kobieta pójdzie z nim do łóżka, będzie go podziwiać i mówić, jaki jest wspaniały, a będzie w siódmym niebie.
A więc dlaczego mężczyźni oglądają filmy porno i magazyny dla panów?
Jest duża różnica pomiędzy tym, o czym marzymy, a rzeczywistością. Wielu mężczyzn kupuje magazyny dla panów i patrzy na nagie kobiety. Ale zdają sobie sprawę, że to nie są prawdziwe kobiety. Faceci nie zastanawiają się, jakie one są, jaki mają charakter, jaki mają głos. I tutaj rysuje się istotna różnica między kobietami a mężczyznami. Kiedyś próbowaliśmy nawet stworzyć taki magazyn jak Penthouse, ale dla kobiet. To była kompletna katastrofa. Kobiety nie patrzą na zdjęcia nagich facetów i nie zachwycają się. A fotografie w magazynach dla panów pokazują czasami jedynie waginę. Nawet bez twarzy! I mężczyźni są zachwyceni! To po prostu całkowicie inna reakcja psychologiczna. Kobiety nie patrzą na zdjęcie męskiego penisa i nie zachwycają się, jaki jest wspaniały. Ty również tak nie robisz, prawda? (śmiech) Tylko sobie wyobraź: „ale jest wspaniały! Odwrócę gazetę do góry nogami!” Tak, to kompletnie różne reakcje. Warto pamiętać o tym, kiedy idziemy razem do łóżka.
Czy istnieją jakieś granice, jeżeli chodzi o seks?
Oczywiście, że istnieją. W seksie należy robić tylko to, co przynosi nam satysfakcję i z czego czerpiemy radość. Wiadomo, że warto eksperymentować. Jeżeli czegoś nie lubicie, jeżeli jedna ze stron czegoś nie lubi lub odczuwa przy tym ból, to po prostu tego nie róbcie. Przykładem przekraczania granic jest bardzo popularna książka „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. To, co się tam dzieje, to czysta fikcja i nie ma wiele wspólnego z normalnym życiem. Jeżeli jakiś facet spróbowałby takich rzeczy z kobietą, ona by tego nie zniosła. Panie uwielbiają o tym czytać, ale w życiu jest całkiem inaczej. Więc nie można nikogo krzywdzić, zawsze trzeba brać pod rozwagę jego uczucia. To oczywiście nie znaczy, że nie można eksperymentować. Jeżeli jednak okaże się, że czegoś nie lubicie, po prostu przestańcie i tyle.
W poradnikach daje Pan kobietom dużo rad na temat tego, co robić, żeby były lepsze w łóżku. Mówi Pan dużo o specjalnych ćwiczeniach. Co zalecałby Pan kobietom?
O tak, panie powinny być w miarę wysportowane, jeżeli chcą cieszyć się dobrym seksem. Jednak jeżeli kobieta ma kilka dodatkowych kilogramów, jej mąż najczęściej nadal ją kocha i nie wpływa to na ich pożycie. Wystarczy przejść się ulicą i zobaczyć, jak wyglądają ludzie. Niektóre pary są trochę „większe”, a przecież się kochają. Ważne, żeby czuć się ze sobą dobrze. Jeżeli ktoś nie jest gwiazdą porno lub nie pozuje do magazynu dla panów, figura nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Ważne, żeby kobieta była zdrowa, czysta i ładnie pachniała.
A gdyby miał Pan udzielić kobietom jednej porady, która poprawi ich życie seksualne?
Jedną rzeczą, którą zauważyłem, jest to, że panowie lubią, kiedy ich partnerki golą się w miejscach intymnych. A coraz więcej kobiet chce, żeby i partner to robił. Wydaje się, że w takim wypadku doznania są lepsze. Zresztą chyba i tak 90 procent młodych kobiet się goli. Kiedy już raz zaczną, przeważnie im samym się to podoba. Może oprócz Japończyków, którzy lubią „busz” i uczennice.
Łączy się z tym ciekawa historia, ponieważ wszystkie zdjęcia, które pojawiały się w Penthouse, musiały przejść przez prawnika. Nie mogło być na nich ani jednego włosa łonowego. Jeżeli tak się stało, trzeba było zaczynać wszystko od nowa. Pamiętam, jak prawnik czasem mówił „Graham, tu widać włos łonowy!” A ja na to: „nie, to tylko kawałek bawełny!” (śmiech)
Czy uważa Pan, że Polki w jakiś sposób różnią się od kobiet z Zachodu? Czy są mniej lub bardziej otwarte na seks?
Myślę, że Polki, przynajmniej te, które poznałem, są bardzo otwarte na sprawy seksu. Mówią wprost, co im się podoba, a co nie. Wydaje mi się, że Polki doświadczają rewolucji seksualnej bardziej niż mężczyźni. Dokładnie wiedzą, czego chcą i pragną czerpać z życia pełnymi garściami. Taka była moja żona Wiescka i takie są inne Polki, które znam. Mają jednak te same trudności, co wszędzie, czyli brak pewności siebie i problem z wchodzeniem w satysfakcjonujące relacje.
Czy po opublikowaniu swojego odważnego poradnika, prawie 40 lat temu, miał Pan jakieś problemy?
Nie miałem żadnych, po prostu oddałem moją pracę do wydawcy. Tak jak już mówiłem, byłem kompletnie nieświadomy tego, jak wielki wpływ na kobiety będzie miała ta książka. Kiedy przyjechałem z żoną do Polski jakieś osiem czy dziesięć lat po wydaniu poradnika, wiele kobiet mi dziękowało. Byłem naprawdę dumny, czułem, że naprawdę im pomogłem.
Czy planuje Pan napisanie kolejnych poradników o seksie?
Myślę o tym. Są zresztą jeszcze dwa lub trzy poradniki, które nie zostały opublikowane w Polsce. Jedną z książek, którą polecałbym kobietom, a która nie została przetłumaczona na język polski, jest „Up all night” („Całą noc w górze”), czyli jak radzić sobie z problemami z erekcją u swojego mężczyzny.
A czy sądzi Pan, że internet zmienił coś w kwestii świadomości seksualnej?
O tak, i to bardzo. Rynek poradników erotycznych miał się bardzo dobrze aż do lat 90., kiedy to rozpowszechnił się internet. Wtedy ludzie praktycznie przestali czytać tego typu książki. Wróciły do łask kilka lat temu, kiedy w USA i w Wielkiej Brytanii na rynek wszedł Kindle i inne elektroniczne czytniki. Teraz ludzie mogą czytać poradniki, przy czym nikt nie ma zielonego pojęcia, co tak naprawdę czytają. (śmiech) Te książki to zresztą świetna forma relaksu.
Co myśli Pan o seksie w internecie?
Czy tego próbowałem? (śmiech) Nie uważam, żeby ludzie byli dostatecznie ostrożni, jeżeli chodzi o seks czy randkowanie w internecie. Jednak to pokazuje, jak bardzo zmienia się świat. Mimo to warto zaznaczyć, że ludzie mają wciąż te same problemy, jednak często doświadczają je w inny sposób. Moja koleżanka opowiadała mi, że kupiła „Magię seksu”, kiedy miała 13 lat. Bała się do tego przyznać matce, więc chowała ją w łóżku pod materacem. Po latach przyznała się jej, że czytała taką lekturę. Matka na to: „Wiem o tym. Kiedy byłaś w szkole, wyciągałam ją spod materaca i sama czytałam” (śmiech).
Był Pan żonaty przez 37 lat. Czy ma Pan jakieś rady dla ludzi, którzy też chcieliby się cieszyć tak udanym pożyciem małżeńskim?
Trzeba po prostu trafić na właściwą osobę. Chemia między mną a Wiescką była po prostu nie do opisania. Kiedy pierwszy raz ją spotkałem, poczułem, jakbym został uderzony przez pociąg. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Miłość, którą odczuwaliśmy z taką samą intensywnością. I to przez 37 lat! Życzę tego wszystkim.
Rozmawiała Sylwia Rost (sr/mtr), kobieta.wp.pl