Blisko ludziHistoria Warrena Jeffsa. Przywódca sekty religijnej uważał, że im więcej żon, tym bliżej Nieba

Historia Warrena Jeffsa. Przywódca sekty religijnej uważał, że im więcej żon, tym bliżej Nieba

Warren Jeffs mawiał: "Nie pójdziesz do nieba ani nie zostaniesz bogiem, chyba że będziesz miał więcej niż jedną żonę". Sam miał ich ponoć 87, w tym 19 "w spadku" po ojcu, wcześniejszym Prezydencie Fundamentalistycznego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Był zwolennikiem gwałtów i za gwałty resztę swojego życia spędzi w więzieniu. Ale zza krat wciąż wyrządza krzywdy kobietom.

Warren Jeffs w 2006 r.
Warren Jeffs w 2006 r.
Źródło zdjęć: © Getty Images
Karolina Błaszkiewicz

24.06.2020 13:49

Warren Steed Jeffs urodził się 3 grudnia 1955 r. jako syn Rulona i Merilyn. Na świat przyszedł 2 miesiące za wcześnie. Wychowywany w mormońskiej sekcie szybko pokazał, jak pojętnym jest uczniem. Przerósł swojego ojca pod każdym względem. Kiedy Rulon zszedł z ziemskiego padołu, zostawiając 19 lub 20 żon i 60 dzieci, Warren oświadczył kościelnym oficjelom: "Powiem wam tylko jedno – nie macie prawa ich tknąć".

Potem zwrócił się do wdów: "Wy kobiety będziecie żyć, jakby ojciec siedział w pokoju obok". W ciągu tygodnia zmusił dwie z nich do ślubu. Jedna odmówiła i w rezultacie nie mogła już wyjść za nikogo. Druga, Rebecca Wall, uciekła. "Tak" Jeffsowi powiedziała za to Naomi Jessop, szybko stając się jego ulubioną żoną i powiernicą. Miała się czym chełpić, w końcu prawie 90 innych kobiet nie cieszyło się takim statusem.

"Byłam przerażona"

Radości z samego faktu bycia 65. żoną Warrena nie czerpała Briell Decker. Miała jedynie 18 lat, gdy jej ojciec, wierny Kościołowi, zdecydował, że jest gotowa na ślub z jego przywódcą. Wcześniej wydał za niego starszą córkę i cieszył się na myśl, że Briell również spotka zaszczyt życia u boku Jeffa w 44-pokojowym domu w Hildale na granicy dwóch stanów Utah i Arizony. Dziewczyna nie podzielała tego entuzajzmu. Bała się przyszłego męża, starszego od niej o trzy dekady.

– Po ślubie zawołał mnie do siebie i kazał mi usiąść na kolanie – wspomina Brielle w rozmowie z Sunday Mirror. – Zamarłam. Nie wiedziałam, co powiedzieć – mówi. Przez kolejne cztery lata nie zająknęła się słowem. Była wykorzystywana seksualnie, tak jak pozostałe żony, z których część miała 12 lat. Wszystkie poddawano "praniu mózgu", wszystkie nosiły pastelowe suknie i tak samo się czesały. Na jednym z oficjalnych zdjęć stoją pod portretem Jeffsa i szeroko się uśmiechają.

To, że kobiety są własnością mężczyzny w sekcie, było tak oczywiste jak oddychanie. Najlepiej oczywiście, jeśli jest ich kilkanaście lub kilkadziesiąt. Wyznawcy Kościoła trzymają się tego od 1890 r., kiedy ówczesny prezydent i prorok Kościoła Wilford Woodruff namówił ich do jawnego łamania rządowego zakazu poligamii.

Obraz
© Facebook

Im więcej żon, tym bliżej Nieba

Przekaz dotarł do rzeszy mężczyzn, którzy zajęli Hildale i Colorado City, by słowo stało się ciałem. Miasta te znane były wówczas jako Short Creek, a życie w nich, na przecięciu stanów, oznaczało jedno: brak jakiejkolwiek kontroli ze strony władz. Istna sielanka, prawda? Nie do końca – jeśli mężczyzna chciał korzystać z podstawowych przywilejów grupy, musiał poślubić co najmniej dwie kobiety. No, chyba że marzył o najwyższej formie zbawienia, wtedy w grę wchodziły trzy.

Wyobraźmy sobie teraz grupę facetów, którzy potrzebują trzech całkowicie poddanych mu żon. Skąd je brać? A no daleko poza granicami społeczności. Jeśli trzeba, wolno je było nawet porywać, przywozić do Short Creek i siłą poślubić. W 2011 r. ponad 50 dziewczynek w wieku od 12 do 17 lat zniknęło ze swoich domów w Bountiful (Kolumbia Brytyjska) i zasiliło grupę żon w Hildale i Colorado City. Co najmniej dwie z nich, 12- i 13-latka, poślubiły Warrena Jeffsa. On mógł je sobie wybrać, pozostali mężczyźni musieli czekać na swój przydział. 

Tego oczywiście dokonywał sam Jeffs, wcześniej oceniając ich wartość. Sprawdzał również, czy są godni zostać ojcami. Jeśli nie, zapładniania ich żon dokonywali tzw. Roznosiciele Nasion. Zgodnie z Wyższym Prawem Sary mogli przyjść do domu "niegodnego" i na jego oczach zgwałcić żonę, czasem nawet zmuszając go, by przytrzymywał jej ręce. Wspomniane prawo ma mistycznie brzmiące uzasadnienie: linia krwi musi pozostać czysta i silna.

Ze względu na dużą liczbę żon przyznanych przywódcom Kościoła, prawie każda osoba w Hildale lub Colorado City jest dzieckiem któregoś z ich założycieli, Josepha Smitha Jessopa lub Johna Yeatsa Barlowa. Można powiedzieć, że każde miasto stoi kuzynami, często mających tę samą wadę genetyczną potocznie nazywaną "poligamistycznym zespołem Downa". Choroba wywołuje choroby mózgu, niedorozwój intelektualny czy epilepsję. Stoi też za sporym czynnikiem umieralności noworodków w Colorado City. Członkom społeczności wydaje się to zupełnie normalne, chyba że ją opuszczą i dowiedzą się, że wcale takie nie jest.

Prorok za kratami

Fundamentalistyczny Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich wciąż funkcjonuje, choć nie tak jak przed aresztowaniem Warrena Jeffsa w 2006 r. Samozwańczy prorok spędzi w więzieniu resztę życia, przekonując wyznawców, że świat niedługo się skończy. Nie myśli o tym, że skrzywdził dziesiątki kobiet, choć ostatecznie skazano go za gwałty na nieletnich. Colorado City bardzo się zmieniło od kiedy go tam nie ma. Ale ludzie wciąż podążają jego śladami. I to ci mu najwierniejsi więzili Briell Decker, aż w końcu udało się jej uciec.

– Kiedy mnie nie obserwowali, zamykali mnie w pokoju bez klamki. Jakimś cudem udało mi znaleźć i ukryć nożyczki. Dzięki nim udało mi się poodkręcać gwoździe przy oknie. Jakoś przez nie wyszłam i wreszcie byłam wolna – wyznaje dziś kobieta. Pomocy udzieliła jej grupa wsparcia dla uciekinierów z Kościoła. Po latach Briell przejęła dom Warrena Jeffsa i stworzyła w nim centrum pomocy ludziom takim jak ona. Razem z innym wspiera ich w terapii czy szukaniu pracy. – Poczułam, że mogę zrobić tu coś pozytywnego. Nikt nie zna historii tego miejsca jak ja. Pragnę, by ludzie, którzy również uciekli, mogli doświadczyć w nim przemiany – dodaje.

O zmianie nie ma jednak mowy w przypadku nawet 10 tys. osób żyjących w Short Creek. Wśród nich są ojciec, brat i siostra 65. eksżony Jeffsa. Ci ludzie wciąż w niego wierzą, wciąż robią to, co im kazał. Kobiety noszą staroświeckie sukienki i służą mężczyznom. Każdego z nich wciąż namawia się do posiadania co najmniej trzech żon. Gwałty i napaści seksualne są na porządku dziennym. Briell udało się wydostać, wyjść za mąż za kogo chciała, a jej życowym celem jest być szczęśliwą. Na pytanie, co powiedziałaby Jeffsowi, gdyby miała okazję, odpowiada: "Dlaczego, mając taką władzę, nie wykorzystał jej w dobrym celu? Władza psuje. A na pewno zepsuła jego".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (199)