Jak fajnie jest robić kampanie
Jestem jedynaczką i w związku z tym zdarzyło mi się dotychczas usłyszeć, że jestem pewnie rozpieszczoną egoistką i roszczeniowym potworem wychowanym pod kloszem.
27.05.2013 15:22
Jestem jedynaczką i w związku z tym zdarzyło mi się dotychczas usłyszeć, że jestem pewnie rozpieszczoną egoistką i roszczeniowym potworem wychowanym pod kloszem. Okazuje się jednak, że jako osobnik bez rodzeństwa mam o wiele więcej wad i ułomności, niż dotychczas mi (i innym) się wydawało.
Fundacja Mamy i Taty, ta sama, która kiedyś pochyliła się nad rodzicami egoistami, którzy rozwodzą się z nudów czy też z lenistwa, teraz rozpoczęła nową akcję „Pomyśl o dziecku”. Chodzi o to, aby mieć więcej niż jedną latorośl, żeby nie rośli nam rozpieszczeni jedynacy, ale ludzie o fantastycznie rozwiniętych umiejętnościach społecznych i żeby w ogóle kraj nie zestarzał się nam za bardzo (bo przecież nie jest on dla starych ludzi).
Aby przekonać ludzi do rozmnażania się, na stronie akcji fundacja wylicza rezultaty różnych badań, które jednoznacznie wskazują: jedynacy są do bani. Ani to zbyt bystre, ani przyjaciół nie mają zbyt wielu (kontakty społeczne niskiej jakości!), psychika słabsza, zdrowie też (bo jedynacy częściej cierpią na nadwagę). A do tego rodzice jedynaka też nie są w najlepszej formie. Przy kolejnym dziecku dopiero rozwijają skrzydła, matki karmią piersią jak szalone, wszystkie szczęśliwe, wyluzowane, bo podobno przy drugim dziecku dopiero włącza się u nich tryb „luz”. A za pierwszym razem nic, tylko stres, nerwy, problemy z laktacją i zero sielanki.
Z całej tej wyliczanki wynika, że jestem jakimś społecznym odpadem, osobnikiem gorszej kategorii. Przez brak rodzeństwa nawet fajnego faceta sobie poderwać nie umiem, znęcano się nade mną w szkole i jest wysoce prawdopodobne, że skończę jako otyła, samotna jednostka. Całe szczęście, że mam już dwoje dzieci, bo po takiej lekturze pewnie wpadłabym w depresję i rozpoczęła jakieś histeryczne działania zmierzające do ciąży bliźniaczej, żeby mieć problem z głowy za jednym zamachem.
Ciekawe są także plakaty towarzyszące kampanii. Na jednym widać dwóch braci: ten młodszy z dzikim wyrazem twarzy zamierza się poduszką na starszego, który z niewiadomych powodów uśmiecha się anielsko. Napis u góry głosi: „Fajnie mieć własny pokój. Ale brata fajniej!”
Moja córka ma coś na kształt własnego pokoju, ale brat ją często nawiedza. A jednak jeszcze nigdy u niej tak rozanielonego wyrazu twarzy nie widziałam, zwłaszcza kiedy braciszek próbował czymś jej przyłożyć.
Na drugim plakacie są dwie siostry. Roześmiane, szczęśliwe, bo mają rodziców doceniających inne wartości niż tylko te materialne. Wiemy o tym, bo napis u góry zdjęcia brzmi: „Fajnie mieć kucyka. Ale siostrę fajniej”.
Tak, wiem, ja też nie znam nikogo, kto kupiłby dziecku kucyka. Ale założę się, że w Polsce takich rodziców są setki. Ba, może i tysiące! I pewnie jest im teraz bardzo głupio.
Tak mnie te plakaty natchnęły, że zaczęłam sama kombinować i tworzyć hasła, które pójdą w pięty tym okropnym, leniwym, zapatrzonym w mamonę rodzicom. Coś w stylu: „Fajnie jest spędzić wakacje w parku wodnym na Teneryfie, ale fajniej zaliczyć z bratem półkolonie w domu kultury na zajęciach z ceramiki” czy „Mamo, tato – bardzo chciałabym dostać drugiego warana, ale marzę też o siostrze”.
Autorzy akcji nie dość, że stygmatyzują jedynaków, to jeszcze sugerują, że tak naprawdę rodzice nie decydują się na drugie dziecko z jakichś błahych powodów związanych z sytuacją finansową. A „dla dzieci często dużo ważniejszą niż potrzeby materialne jest potrzeba posiadania rodzeństwa”.
Myślę, że trzeba być ślepym, głuchym i prowadzić oderwany od rzeczywistości żywot, żeby wciskać ludziom takie bajdy. Niż demograficzny to wynik ludzkiego lenistwa i wygodnictwa? A o beznadziejnej polityce prorodzinnej made in Poland nikt w tej fundacji nie słyszał? O problemach, jakie matki mają z powrotem do życia zawodowego? O wielkiej corocznej loterii nazywanej też rekrutacją do przedszkoli? O braku żłobków? O akcjach Ministerstwa Edukacji, które chyba wciąż do końca nie wie, co zrobić z sześciolatkami i szkołami, które mają ich przyjmować? O pomysłach na wciśnięcie dwulatków do przedszkoli?
Poza tym wielu rodziców nie stać zwyczajnie na drugie dziecko i sugerowanie, że takie z nich okropne, samolubne, interesowne istoty jest czystą manipulacją i ciosem poniżej pasa. Fajnie jest robić kampanie. Można walić na oślep i tłumaczyć, że to w ramach czynu społecznego.