"Jak mężczyzna". Iga Świątek w ogniu seksistowskich "komplementów" [OPINIA]
Iga Świątek została zwyciężczynią French Open. Sukces ten spotkał się z salwami zachwytów ze strony komentatorów sportowych – "Iga gra jak mężczyzna" mówili przepełnieni podziwem dla 19-latki z Raszyna. Przy okazji obrażając ją i wszystkie kobiety.
12.10.2020 10:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Powiedzmy to na początku: Iga Świątek gra jak kobieta. I wygrywa jak kobieta. Bo jest kobietą. Spektakularny, zaskakujący wszystkich sukces jest udziałem kobiet. Również kobiet. Mężczyźni muszą się z tym pogodzić. Nie wszystkim się to udaje. Przy okazji sukcesu Świątek do głosu doszli mężczyźni, których stereotypowe widzenie i niezbyt fortunne nazywanie kobiecego sukcesu, dyskwalifikują ich jako komentatorów sportowych na miarę XXI w. i powinni nie być dopuszczani do publicznego, opłacanego komentowania. Ale są. Są, i to w wielu mediach.
Sugerowanie, jakoby wybitne osiągnięcia sportowe były domeną mężczyzn, a ich osiąganie przez kobiety było pozyskaniem tylko mężczyznom dostępnych kwalifikacji i godne nazwania w ten sposób, jest skandaliczne. Obraża to ciężko pracującą zawodniczkę i wszystkie kobiety słuchające tych komentarzy.
Gdy przeczytałam pierwszy tytuł pt.: "Szalony zachwyt komentatorów. Iga gra jak mężczyzna", włączyłam drugi bieg weryfikacji informacji. Nie mieściło mi się w głowie, że doświadczonym komentatorom sportowym przez gardło mogą przejść tak seksistowskie słowa. Nie znam się na tenisie, szukałam w internecie jakichkolwiek ogólnych informacji, które opisywałyby rzeczywiste różnice między żeńskimi a męskimi rozrywkami. Coś w stylu: mężczyźni mają krótsze rakiety, kobiety grają lżejszymi piłkami.
Cokolwiek, co dawałoby prawo do wypowiedzenia tego zdania bez dyskryminacyjnego zamiaru. Nie znalazłam. Cieniem nadziei był dla mnie artykuł w "The Guardian", którego dziennikarze podali informację, że serwis Igi jest niespotykanie silny, dorównujący sile męskich serwisów, ale tamten artykuł kończyły słowa: "To są poziomy siły Sereny Williams", czyli… kobiety o potężnej sile, której nie dorównuje wielu mężczyzn.
Wojciech Fibak powiedział: "Biorąc pod uwagę różnice dzielące tenis męski od kobiecego, jej uderzenia są absolutnie nadzwyczajne". Różnice – znaczy przepaść.
Dyskredytowanie kobiet, ich pracy, zaangażowania i talentu jest częstym procederem w świecie tenisa. W 2013 roku niemiecki korespondent Michael Neudecker skomentował grę Sabiny Lisicki w starciu z Agnieszką Radwańską na kortach Wimbledonu: "Gdy Radwańska ma dobry mecz, ciągle potrafi przebić na drugą stronę i znowu, i znowu. Gdy Lisicki ma dobry dzień, gra jak mężczyzna, jej potężne serwisy, które zwykle przekraczają 200 km/h oraz mocny forhend są rzadkością w świecie rywalizacji pań".
Co naprawdę mówią słowa owych panów? Mówią: to, co dobre jest w tenisie, jest męskie. To tenis męski jest prawdziwym, godnym i wartym tenisem. To szyk, klasa, kasa, podziw i szacunek, a kobiecy to gry i zabawy na świeżym powietrzu, w które nie grają zawodowe tenisistki, tylko przedszkolanki. Takie kobiety jak Iga Świątek sprawiają, że ci mężczyźni gubią się w swoim systemie tenisowych wartości.
Malina Błańska – freelancerka, niezależna youtuberka, matka, feministka, chętnie podejmująca tematy niewygodne, kontrowersyjne, traktowane w niektórych kręgach jako tabu. Prowadzi kanał na Youtube "Malina Błańska".