Jak przygotować się do wizyty ginekologicznej? "Wiele pacjentek nie wie, jak wejść na fotel" – mówi ginekolog
Dla współczesnych kobiet wizyta ginekologiczna nie powinna być niczym nadzwyczajnym. Przynajmniej teoretycznie, bo jak pokazuje doświadczenie lekarzy, wciąż zdarzają się pacjentki, które zjawiają się w gabinecie nieprzygotowane. – Niektórym nie przyjdzie do głowy, że powinny się umyć – przyznaje radomska ginekolog.
01.03.2020 | aktual.: 01.03.2020 11:09
Ponad 3 mln Polek chodzi do ginekologa rzadziej niż raz w roku albo wcale. 40 proc. nie widzi takiej potrzeby – to wnioski płynące z kampanii "W kobiecym interesie" zainicjowanej w 2019 roku przez Gedeon Richter. Strach przed wizytą związany jest najczęściej z dyskomfortem, stresem, skrępowaniem, wstydem.
Opowieści polskich ginekologów potwierdzają, że nawet pacjentki, które zjawiają się w gabinecie, często czują się zagubione albo nie mają świadomości, jak powinny się zachować.
Problematyczny dla niejednej z nich okazuje się już sam fotel ginekologiczny. – U wielu pań pojawia się problem, jak na niego wejść. Jedne pacjentki próbują przodem, inne tyłem. Czasem podejmowane są też próby bokiem. Niektóre pacjentki uprawiają nie lada wspinaczkę wysokogórską. Obserwuję, że jest to niezależne od wieku – opowiada ginekolog z jednego z radomskich prywatnych gabinetów.
– Czasem podczas rozmowy młoda dziewczyna jest wygadana, uśmiechnięta, a potem, kiedy trzeba usiąść na fotelu, okazuje się, że ma problem. Ze starszymi pacjentkami bywa różnie. Wiele jest zaprawionych w bojach i doskonale wie, co ma robić. Gdy widzę, że pacjentka sobie nie radzi, proponuję pomoc, ale rzadko która z niej korzysta. Natomiast nigdy w moim gabinecie nie padło pytanie wprost, jak wejść na fotel. Najwyraźniej pacjentki wstydzą się zapytać.
Badanie w butach?
Wątpliwości niejednej kobiety budzi kwestia stroju, w jakim należy usiąść na fotelu. – W gabinecie mam dla pacjentek spódniczki ginekologiczne i jednorazowe kapcie. Znajdują się w toalecie, obok bidetu, i zawsze można z nich skorzystać, ale muszę przyznać, że tylko nieznaczna część pacjentek to robi. Często natomiast słyszę pytanie, czy pacjentka może zostać w skarpetkach albo czy musi zdejmować bluzkę – opowiada lekarka.
Zobacz także
Radomska ginekolog tłumaczy, że nie ma żadnych odgórnych zasad dotyczących stroju, w jakim należy usiąść na fotelu ginekologicznym. Pacjentce ma być wygodnie, a strój nie może utrudniać badania. – Jeżeli pacjentka nie chce zakładać spódniczki ginekologicznej, to najlepiej, żeby była w luźnej bluzce, tunice albo spódnicy. Dzięki temu będzie czuła się komfortowo – mówi. Na fotel ginekologiczny można wejść boso, w skarpetkach albo w jednorazowych kapciach. – Niektóre pacjentki zostają w butach. Jeśli jest im wygodnie, to mnie to nie przeszkadza – dodaje lekarka.
Czy przed wizytą ginekologiczną należy pozbyć się owłosienia z miejsc intymnych? Pracujący w Lublinie ginekolog, który również prosi o anonimowość, tłumaczy, że nie ma takiej konieczności. – Choć oczywiście pacjentki często to robią i ja to rozumiem, bo chcą czuć się w gabinecie dobrze – wyjaśnia, dodając, że gdy owłosienie jest bardzo obfite, można je przystrzyc albo wydepilować, by ułatwić lekarzowi dostęp do narządów intymnych, a tym samym przeprowadzenie badania.
Współcześni ginekolodzy – przynajmniej w większości – idą z duchem czasu i widok wydepilowanych miejsc intymnych (czy fryzury intymnej) już ich nie dziwi. Niektórzy lekarze pozwalają sobie jednak na niewybredne komentarze, czego przykładem jest Magda. – Depiluję się "tam", bo to dla mnie element dbania o higienę osobistą. Kiedyś w przychodni trafiłam na lekarza starej daty, przeczuwałam, że coś mi powie i się nie pomyliłam. Podczas badania prawie na mnie nakrzyczał, że te włosy są tam po coś i ich usuwanie jest głupią modą – wspomina. – Ale mam wrażenie, że na takie komentarze pozwalają sobie lekarze przyjmujący na fundusz. Wiem to, bo koleżanki miały podobnie.
Prysznic nie taki oczywisty
Wydawać by się mogło, że kwestia dbania o higienę osobistą przed wizytą ginekologiczną jest czymś, o czym nie trzeba pisać. A jednak okazuje się, że i z tym bywa różnie. Właśnie dlatego rozmawiająca z nami radomska ginekolog prosi o anonimowość, bo ma o czym opowiadać.
– Przyznam szczerze, że nieraz doznaję szoku. Mam w gabinecie łazienkę, jest gdzie się podmyć, ale pacjentki rzadko kiedy z tej możliwości korzystają. Po prostu nie przychodzi im do głowy, że powinny się umyć – przyznaje, podkreślając, że wbrew pozorom problem nie dotyczy kobiet ze wsi, mniej zamożnych czy starszych itp. – Odnoszę wrażenie, że starsze panie wiedzą, że przed wizytą u ginekologa powinny zrobić wokół siebie porządek. Natomiast już nieraz się zdarzyło, że do gabinetu wchodzi młoda, zadbana, dobrze ubrana dziewczyna, ale gdy się rozbierze, okazuje się, że kwestie takie jak higiena osobista są jej obce.
Lekarka sugeruje, że ideałem byłby prysznic przed wizytą ginekologiczną – w gabinecie badamy bowiem nie tylko miejsca intymne, ale często również górne części ciała, np. piersi. Nasza rozmówczyni zdaje sobie jednak sprawę, że prysznic przed wizytą nie zawsze jest możliwy. Co zrobić, jeśli brakuje nam czasu na odświeżenie się? Radomska ginekolog wyjaśnia, że można użyć jednorazowych nawilżanych chusteczek. – Ale znowu przypomnę, że gabinety ginekologiczne powinny być tak wyposażone, by umożliwić pacjentce przygotowanie się do badania, czyli również podmycie. Takie są przepisy – podkreśla.
O czym jeszcze należy pamiętać przed wizytą ginekologiczną? Ginekolog z Lublina tłumaczy, że wciąż zdarzają mu się pacjentki – a przyjmuje zarówno w przychodni, jak i w prywatnym gabinecie – które nie wiedzą, jak odpowiedzieć na podstawowe pytania. – Najważniejsze pytanie, jakie ginekolog zadaje pacjentce podczas wizyty, brzmi: kiedy miała pani ostatnią miesiączkę. Pytamy o to wszyscy, bo to jest dla nas podstawa do rozmowy i zadawania kolejnych pytań. Ale nie każda pacjentka potrafi odpowiedzieć i to jest problem – mówi.
Radomska ginekolog potwierdza. – O tak, wiele pacjentek jest zapominalskich.
Dlatego przed wizytą u ginekologa (szczególnie pierwszą) warto odświeżyć sobie pamięć, by móc w gabinecie odpowiedzieć nie tylko na pytanie o miesiączkę, ale również o ewentualne choroby przewlekłe, samopoczucie, życie intymne i stosowaną antykoncepcję, występowanie ciężkich chorób w rodzinie (w tym nowotworów) czy planowaną ciążę.
– Miałem kiedyś dość zabawną sytuację – opowiada ginekolog z Lublina. – Kiedy zapytałem pacjentkę, czy w najbliższym czasie planuje ciążę, odpowiedziała, że to nie moja sprawa. Trudno było jej wytłumaczyć, że w tamtym momencie to jak najbardziej była moja sprawa. Z gabinetu wyszła obrażona i więcej jej nie widziałem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl