"Jak wyglądałabyś jako gwiazda filmowa"? Sprawdziłyśmy.
"Nametests" to jedna z najpopularniejszych udostępnianych na Facebooku aplikacji, w których w dwie sekundy możesz sprawdzić jakim rodzajem pizzy jesteś. Sprawdziłyśmy jak redaktorki WP Kobieta prezentują się po retuszu, jakiemu poddał nas najnowszy test. Jak wyglądałybyśmy jako gwiazdy filmowe?
Kilka lat temu, żeby upiększyć się w mediach społecznościowych (takich jak Nasza Klasa czy Photoblog) trzeba było znać Photoshopa albo przynajmniej Painta. Ten, kto rzeczywiście posiadł takie umiejętności był królem szkoły. Ten któremu wydawało się, że je posiadł, był jej pośmiewiskiem. Pamiętacie na pewno te portrety ze lśniącymi, wyostrzonymi oczami i wygładzonymi twarzami pokrytymi delikatnym rumieńcem? Najczęściej pojawiały się u tych, którzy unikali bycia sfotografowanymi tak żywo, jakby wzorem niecywilizowanych ludów wierzyli, że jeśli padną ofiarą fotografa, to ich dusza pozostanie na zawsze uwięziona w zdjęciu. Czyli u osób z kompleksami.
Dziś jest dużo łatwiej, nie trzeba się bowiem znać na niczym, żeby wrzucić podretuszowaną fotkę do sieci. Wystarczy dostęp do Instagrama. Nie wszystkim to jednak wystarczy, a popularne strony masowo udostępniane na Facebooku zachęcają nas, żebyśmy sprawdziły, "którą gwiazdą filmową jesteśmy", "jak wyglądałybyśmy, gdybyśmy żyły w XIX wieku" czy "ile mamy w sobie seksapilu". Żeby się tego dowiedzieć, należy wybrać jedno ze swoich zdjęć (umieszczonych już wcześniej na Facebooku) i poczekać dwie sekundy na wynik.
Jako że tego typu stronom zależy na ilości udostępnień, wiadomym jest, że nikt nie dostanie odpowiedzi rozczarowującej. Nikt nie przeczyta, że ma 2 proc. seksapilu – prędzej dowie się, że ma 102 proc. Takim efektem można się bowiem pochwalić w mediach społecznościowych. Podobnie jest z testami, które mają wykazać, którą gwiazdą filmową jesteś. Okazuje się, że większość z nas jest Audrey Hepburn czy Marilyn Monroe, a w wersji bardziej współczesnej – Sharon Stone lub Angeliną Jolie.
Ostatnim hitem jest możliwość sprawdzenia "jak wyglądałabyś, gdybyś była gwiazdą filmową". Jakie zmiany w wyglądzie proponuje aplikacja? Dłuższe rzęsy, większe usta, gładsza twarz. W dodatku obok zdjęcia figuruje gwiazda z Hollywoodzkiej Alei Gwiazd, z twoim imieniem i nazwiskiem. Najpierw aplikację wypróbowała moja redakcyjna koleżanka:
Potem sprawdziłam ją ja. Początkowo aplikacja uparcie zamieniała mnie w radosną blondynkę rodem z amerykańskiego college'u. Blondynka nie przypominała ani mnie, ani mojego kota, którego ściskam na zdjęciu. No, może łączył ich kolor sierści. Prawdopodobnie aplikacja zwariowała, bo system dostrzegł dwie "twarze" i nie wiedział, którą podmienić. W większości przypadków bowiem działało. Uparłam się i po kilkunastu próbach system wreszcie wyłapał jak wyglądam.
Nie ma lepszej wymówki, żeby pochwalić się wyretuszowanym zdjęciem. Kiedy sama sobie je podrasujesz, padną zarzuty, że jesteś nienaturalna i próżna. Ale kiedy zrobi to za ciebie aplikacja, która w dodatku połączy twoje zdjęcie z gwiazdą ze słynnego chodnika – według powszechnej opinii pokazujesz, że umiesz się bawić i masz dystans do siebie. A przy okazji jesteś ładna (a przynajmniej ładniejsza niż na co dzień).
Choć jak widać poniżej, w przypadku kiedy sfotografowana osoba stoi w wyjątkowo jasnym świetle i ma stosunkowo świeżą cerę, zmian żadnych nie widać.
Mimo wszystko nic dziwnego, że ten konkretny test podbija polski internet. Bo któż chciałby udostępniać swoje zdjęcie z quizu, w którym można sprawdzić "jak wyglądałabyś, gdybyś była łysa"?