Jakie kompleksy mają Polki?
Za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, z za małym biustem, z za dużym biustem, blondynka, brunetka, niewystarczająco dobra w pracy, domu, sypialni. Stawiająca sobie nierealne wymagania. Ciągle z siebie niezadowolona. Oto portret współczesnej Polki. Badania potwierdzają, że zżerają nas kompleksy. Skąd w nas tak niska samoocena?
21.09.2015 | aktual.: 08.03.2019 14:55
Za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, z za małym biustem, z za dużym biustem, blondynka, brunetka, niewystarczająco dobra w pracy, domu, sypialni. Stawiająca sobie nierealne wymagania. Ciągle z siebie niezadowolona. Oto portret współczesnej Polki. Badania potwierdzają, że zżerają nas kompleksy. Skąd w nas tak niska samoocena?
Kompleksy Polek to temat-rzeka – mówi się o nich od lat. Gdy w 2003 roku CBOS przeprowadził badania dotyczące stosunku Polaków do własnego ciała, okazało się, że kobiety dwukrotnie częściej niż mężczyźni wyrażały się krytycznie o swoim wyglądzie.
Problem przez lata nie tylko nie został rozwiązany, ale wręcz się pogłębił. W 2010 roku szerokim echem w mediach odbił się raport opracowany przez TNS OBOP. Wykazał on, że aż 84 proc. Polek jest niezadowolonych ze swojego wyglądu. Co nam się w sobie nie podoba? Lista jest długa. Co piąta Polka chciałaby mieć inny biust – najczęściej większy. Wolałybyśmy być wyższe, mieć zgrabniejsze biodra i pupę, płaski brzuch, inne włosy, wydatniejsze usta. Z raportu wynika również, że blisko połowa Polek chciałaby ważyć mniej.
Dwa lata później ukazało się kolejne opracowanie dotyczące naszego wyglądu. Płynące z niego wnioski nie były optymistyczne – aż 89 proc. Polek (!) przyznało, że ma kompleksy. Opracowanie kliniki Dentim Body Care z Katowic wykazało, że uważamy się za grube, skarżymy się na zmarszczki, rozmiar piersi, cerę, kształt pośladków, kondycję skóry dłoni, a nawet owłosienie. 70 proc. kobiet poddałoby się zabiegom medycyny estetycznej, żeby pozbyć się problemu związanego z wyglądem.
– Tak, Polki są bardzo zakompleksione – twierdzi dr Urszula Brumer, lekarz medycyny estetycznej. – Zarówno pod względem poczucia własnej wartości, jak i swojego wyglądu – dodaje specjalistka. Dr Brumer wśród najczęstszych kompleksów Polek – nierzadko wręcz niezauważalnych przez otoczenie – wymienia: cellulit, miejscowy nadmiar tkanki tłuszczowej, pojedyncze małe blizny i ledwo widoczne zmarszczki, zwłaszcza w okolicy oczu.
Jestem jednym wielkim kompleksem
Kompleksy trawią Polki, jak nasz kraj długi i szeroki. W jednym z wywiadów Marcelina Zawadzka, Miss Polonia z 2011 roku, wyznała: – Mam bardzo dużo kompleksów. Ja sobie z tym wszystkim coraz lepiej radzę. Nie muszę być mega chuda. Mam duży biust i mam trochę pupy.
O swoich kompleksach w rozmowie z „Twoim Stylem” opowiedziała też aktorka Aleksandra Szwed: „Każda kobieta ma kompleksy i ja nie jestem tu wyjątkiem. To jest też trochę tak, że jak mamy czarne włosy, to chcemy mieć blond, jak są proste, to chcemy kręcone, jak jesteśmy wysokie, to wolałybyśmy być niższe i tak dalej. Nasze nogi zawsze są za grube i za krzywe. Ja wciąż z zazdrością patrzę też na zielonookie, bladolice powabne dziewczyny z piegami”.
Internet kipi od wpisów kobiet, które przerzucają się swoimi kompleksami. „Ja cała jestem jednym wielkim kompleksem. Chciałabym mieć większy biust (czy naprawdę jestem skazana na A do końca życia?), ładniejszy tyłek, zgrabne łydki, wąską talię… Ach, nosa swojego też nie lubię, zębów, cery i włosów… Szok! Chyba to już trzeba leczyć”; „Ja mam kompleksy, ale nie umiem z nimi walczyć, jestem pulchna (ale słabą mam wolę – diety nie przestrzegam, kocham słodycze i gotowanie), czuję się brzydka (…)”; „Jestem gruba, nie podobam się facetom, mam krzywe zęby, cienie pod oczami, trądzik, rozstępy, brak kondycji, za mały biust, za małe uszy, za dużo jem” – piszą internautki.
Dr Urszula Brumer przyznaje co prawda, że powoli zaczyna się to zmieniać na plus, zastrzega jednak, że nadal do jej gabinetu trafiają kobiety, często bardzo młode, z defektami urody, które tylko one widzą. A wiele kobiet ocenia się wyłącznie przez pryzmat wyglądu. – Bardzo często decyzją o pierwszej wizycie w gabinecie medycyny estetycznej jest rozstanie z partnerem lub utrata pracy; za te niepowodzenia kobiety obwiniają siebie, w tym swój wygląd – tłumaczy dr Brumer.
Przygnębione perfekcjonistki
Smutne wnioski płyną zwłaszcza z badań firmy Research International, które objęły trzynaście europejskich krajów. Okazało się, że pod względem liczby kompleksów Polki nie mają sobie równych – jesteśmy najbardziej zakompleksionymi kobietami w Europie! Naszym problemem jest nie tylko brak akceptacji wyglądu, ale również brak pewności siebie i niskie poczucie własnej wartości. Jesteśmy zamknięte w sobie i rzadko komplementujemy koleżanki.
Problem niskiej samooceny widoczny jest wśród wielu Polek. Najczęściej ma to związek z wyglądem. Jednak nie zawsze. Okazuje się, że częstym problemem jest przesadne dążenie do perfekcjonizmu. „Ja wciąż walczę z przeświadczeniem, że wszystko robię nie dość dobrze, że mogłabym lepiej, a potem jeszcze lepiej i tak w kółko. Bywało, że w szkole poprawiałam sprawdziany z 4 na 5, potem z 5 na 6. Paranoja” – czytam na forum dyskusyjnym.
Posiadanie kompleksów może stać się poważnym problemem, który prowadzi do zablokowania kobiety w wielu aspektach i sytuacjach. Na przykład w sypialni. Pisze o tym ceniony seksuolog prof. Zbigniew Lew-Starowicz w książce „Lew-Starowicz o kobiecie” (wyd. Czerwone i Czarne 2011). Na pytanie, czego kobiety wstydzą się w łóżku, odpowiada: „Tego, co uważają za swój mankament. Jeśli któraś jest przekonana, że ma za małe piersi, to będzie kochać się w biustonoszu albo nalegać na zgaszenie światła. Inaczej nie będzie umiała w ogóle się podniecić”.
Z ogólnopolskiego badania dotyczącego seksualności Polek wynika, że aż 37 proc. kobiet mogłoby całkowicie zrezygnować ze zbliżeń. Powód? Oczywiście kompleksy. Ponad połowa Polek nie akceptuje swojego ciała i wstydzi się je odsłaniać przed partnerem. Kobiety zaczynają unikać zbliżeń, tymczasem problem można szybko rozwiązać. „Wiele zależy od indywidualnych upodobań. Jeśli rozstępy na brzuchu czy na piersiach zrobiły się bardzo widoczne, a mężczyzna bardzo sobie cenił wrażenia wzrokowe w pozycji na jeźdźca, może wyniknąć problem. W takim przypadku wystarczy zmiana pozycji i już. Dlatego dobrze jest mieć zróżnicowaną, wielowariantową sztukę miłosną, którą można dopasować do aktualnych potrzeb obu stron” – radzi prof. Lew-Starowicz.
Skąd w nas tyle kompleksów?
Dr Urszula Brumer tłumaczy, że jesteśmy bardzo krytycznym społeczeństwem. – Już nasi rodzice nie akceptują nas takimi, jakimi jesteśmy, więc uczymy się też tej nieakceptacji w stosunku do naszej osoby. Potem robią to nauczyciele, partnerzy. Bardzo powszechne jest to, że partnerzy w swoich relacjach cały czas poprawiają siebie nawzajem i krytykują.
– Teraz jestem szczęśliwą mężatką, ale mój poprzedni związek był toksyczny i dużo wody musiało upłynąć, zanim się z tego otrząsnęłam - z autopsji zna to 28-letnia Karolina. - Miałam bardzo surowego partnera, typ choleryka. Wpędził mnie w kompleksy dotyczące wyglądu. Ciągle mi dogryzał. Że za dużo ważę, że pasowałby mi inny kolor włosów albo że powinnam zmienić styl. Potem doszła do tego krytyka mojego życia. Nie podobała mu się moja praca, przyjaciółki, rodzina. Wszyscy mówili mi, że to chora relacja, ale zdałam sobie z tego sprawę dopiero po paru latach.
Winne są również – jeśli nie przede wszystkim – media, które budują fałszywy wizerunek kobiety idealnej. Hayley Hasselhoff, córka aktora Davida Hasselhoffa i popularna modelka w rozmiarze plus size, w jednym z wywiadów powiedziała: „Nadal mam dni, kiedy nienawidzę swojego ciała, ale pracuję nad akceptacją tego, kim jestem. Myślę, że nie każdy codziennie czuje się dobrze w swoim ciele. Media wmawiają kompleksy nastolatkom. Wymyślają, jak powinien wyglądać idealny człowiek. Przykładowo moje koleżanki modelki mają obsesję na punkcie dziury między udami, która tworzy się po ich złączeniu. Gdyby media tego nie nagłaśniały, nikt nie wpadłby na cos tak głupiego. Ja sama wiele lat zadręczałam się, mówiąc, że jestem gruba. Dopiero teraz czuję więź z moim ciałem”.
Potwierdza to prof. Zbigniew Lew-Starowicz. „Układem odniesienia dla kobiet jest ideał wytworzony przez kulturę masową i na jego podstawie (kobiety) będą się wpędzać w kompleksy. A prawie się nie zdarza, żeby kobieta była odrażająca. Mężczyźni się zdarzają, a kobiety – poza absolutnymi wyjątkami wynikającymi np. z choroby – w zasadzie nie”.
Niedostatecznie dobra
Z wypowiedzi internautek wynika, że jest wiele rzeczy, które wpędzają nas w kompleksy. Jedna z nich pisze: „Boję się, że jestem niedostatecznie dobrą żoną, matką, córką, siostrą, przyjaciółką, pracownicą. Ciągle mi się wydaje, że mogłabym coś zrobić lepiej, inaczej, że za mało z siebie daję”.
Również w tym przypadku w kompleksy wpędza nas przesadny perfekcjonizm. „Jestem zdołowana, gdy ktoś jest w czymś ode mnie lepszy, gdy widzę ładniejszą dziewczynę, czuję się brzydka. Taka mania wyższości. Czuję się ze sobą beznadziejnie, zawsze znajdę w sobie jakiś mankament. O dziwo, mam bardzo duże powodzenie u płci przeciwnej, ale tłumaczę to sobie tym, że są ślepi. Nie wiem, jak zwalczyć takie przekonania, a naprawdę się z tym męczę. Ciężko mi jest spostrzec własne zalety, a przede wszystkim to nienawidzę być w czymś gorsza od innych. Kiedyś też byłam taka zdołowana, potem na jakiś czas pozbyłam się większości kompleksów. Teraz one wracają chyba ze zdwojona siłą”.
Okazuje się jednak, że kompleksy, które utrudniają nam życie, bardzo często są jedynie wytworem naszej wyobraźni. Prof. Zbigniew Lew-Starowicz potwierdza słowa dr Urszuli Brumer: większość mankamentów dostrzegamy tylko my same. „Na podstawie doświadczenia mogę stwierdzić, że u większości kobiet niezadowolonych z niedostatków fizycznych nie pokrywa się z tym, jak się odbierane przez partnerów. Na ogół to, co jest dla niej mankamentem, dla niego wcale nie. Ona ma kompleks brzydkich nóg. On mówi: Ale masz piękne nogi, bardzo mi się podobają. Nie, nie, nie – usłyszy od niej”.
Profesor zwraca przy tym uwagę na rzecz, którą uważa za uderzającą: najbardziej zakompleksione są kobiety atrakcyjne. Jego zdaniem bierze się to z relacji z koleżankami i przyjaciółkami w dzieciństwie. „Rówieśnice robią sobie nawzajem więcej zła. Co robią, gdy w ich gronie pojawi się dziewczyna wyróżniająca się atrakcyjnością? Robią wszystko, by przekonać ją, że jest nic niewarta. Systematycznie ją dołują, podkopują jej poczucie własnej wartości. Jeśli jeszcze rodzice wychodzą z założenia, że nie chcą wychować kobiety próżnej, nie podkreślają jej walorów, umniejszają ich znaczenie, kompleksy gotowe”.
Inna sprawa, że mężczyźni często boją się atrakcyjnych, idealnych kobiet. Prof. Zbigniew Lew-Starowicz tłumaczy w swoim poradniku, że mężczyzna musi mieć bardzo wysokie poczucie własnej wartości, żeby spróbować zbliżyć się do takiej kobiety. Większość będzie obawiała się porażki i odtrącenia. Wtedy kobieta atrakcyjna utwierdza się w przekonaniu, że nie budzi zainteresowania płci przeciwnej. I właśnie to rodzi u niej kompleksy.
Odpuść sobie
Sęk w tym, że kobiety zdominowane przez kompleksy często nie robią nic, by poprawić swoją samoocenę i poczuć się lepiej w swojej skórze. Badania TNS wykazały, że choć skarżymy się na nadwagę, aż połowa z nas nie ćwiczy. Statystyczna Polka ma 165 cm wzrostu i waży prawie 68 kg.
Jak więc pozbyć się kompleksów? Sprawa nie jest prosta, na pewno jednak trzeba zrobić porządki w swojej głowie. I życiu. Jeśli twoje niskie poczucie własnej wartości wynika z toksycznego związku, w którym tkwisz, dobrze się zastanów, dokąd zmierza ta relacja i jak długo będziesz w stanie znosić negatywny stosunek partnera do ciebie – to rada z książki specjalistki ds. związków dr Barbary De Angelis „Czy będzie z nad dobrana para?” (wyd. Książnica 2006).
Kilka rad dają również internautki, którym udało się rozstać z kompleksami. Daria pisze: „Trzeba kochać siebie i tyle. Mnie wszyscy mówią, że powinnam schudnąć, ale mam to głęboko gdzieś… Kocham swoje ciało, swoją osobowość i dobrze mi z tym! A faceci to lubią. Tak naprawdę to ludzie wmawiają nam kompleksy”.
A to wpis innej internautki: „Sama do niedawna czułam się zakompleksiona, głodziłam się, ćwiczyłam do zmęczenia itd. Ale byłam na wizycie u pani psycholog, która zaradziła mi, żebym patrzyła na innych i to z nich się śmiała. Ta metoda niewątpliwie pomogła mi w poczuciu własnej wartości. Polecam! Nie ma sensu się znęcać nad sobą, to niech inni patrzą”.
I jeszcze jedna rada: „Trzeba pamiętać o tym, że WSZYSCY mają jakieś kompleksy. Nikt nie jest w stu procentach idealny! I bardzo dobrze, bo wtedy świat byłby strasznie nudny”.
Ewa Podsiadły-Natorska/(gabi)/WP Kobieta