Jaśnie Pani z nadwagą, czyli wystawa dzieł rodu Madrazo
Izabela Druga, królowa Hiszpanii, zafundowała sobie około 1865 roku dostojny portret w stroju uroczystym. Władczyni, ustrojona w rodowe klejnoty niczym bożonarodzeniowe drzewko, patrzy nam prosto w oczy. Wzrok ma nieco zamglony, jakby nieobecny. Jej Królewska wysokość myśli zapewne o sprawach wagi państwowej i raczej męczy się pozując do portretu przez długie godziny. Nam rzuca się w oczy przede wszystkim jej potężna sylwetka.
27.01.2011 09:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Izabela Druga, królowa Hiszpanii, zafundowała sobie około 1865 roku dostojny portret w stroju uroczystym. Władczyni, ustrojona w rodowe klejnoty niczym bożonarodzeniowe drzewko, patrzy nam prosto w oczy. Wzrok ma nieco zamglony, jakby nieobecny. Jej Królewska wysokość myśli zapewne o sprawach wagi państwowej i raczej męczy się pozując do portretu przez długie godziny. Nam rzuca się w oczy przede wszystkim jej potężna sylwetka.
Monarchini z wielkim podbródkiem i szeroką talią ucieleśnia wielkość i bogactwo swego ogromnego Królestwa. Ten „oficjalny” portret jest na swój sposób elektryzujący. W pewnym sensie zawiera w sobie całe nasze dość powierzchowne wyobrażenie o XIX wieku. Wieku królowych i hrabin, dworskich bali, niepraktycznej, ale niezwykle dekoracyjnej i kunsztownej mody, koronek, krynolin, diamentowych kolii, diademów, konnych pojazdów i monumentalnych budowli.
Wspomniany portret Izabeli Drugiej wyszedł spod pędzla hiszpańskiego malarza Luisa de Madrazo Kuntz. W tamtym czasie w Madrycie był on uważany za mistrza portretu, malarza niezwykle zdolnego i takiego, który potrafi świetnie oddać podobieństwo modela. Jeśli to prawda, to królowa hiszpańska nie należała do kobiet zbyt urodziwych, a tym bardziej szczupłych. Zamówiła jednak portret u „wziętego” portrecisty, dzięki czemu na swój sposób pozostała nieśmiertelna.
Ów oficjalny, królewski portret znalazł się na ciekawej wystawie w Muzeum Narodowym w Poznaniu: „Madrazo. Ród Malarzy”. Po raz pierwszy w Polsce, w tak dużym wyborze, zaprezentowano kilkadziesiąt obrazów autorstwa członków tej zacnej, artystycznej rodziny. Madrazo związani byli głównie z Madrytem, ale również z Rzymem, Wenecją, Paryżem, Berlinem, a nawet z niektórymi miastami w USA i Argentynie. Była to familia ze wszech miar uzdolniona. Większość panów parała się malarstwem i literaturą. Panie natomiast świetnie grały na rozmaitych instrumentach i śpiewały.
Założycielem rodu był malarz Jose de Madrazo Agudo. Podczas pobytu w Rzymie w 1809 roku ożenił się on z Izabelą Kuntz, córką Tadeusza Kuntz - polskiego malarza pochodzącego z Zielonej Góry. Państwo de Madrazo doczekali się aż jedenaściorga dzieci (!), z których sławę jako malarze zyskali między innymi synowie Federico i Luis de Madrazo Kuntz, a także wnukowie: Raimondo i Ricardo, oraz prawnukowie: Coco i Mariano.
Na poznańskiej wystawie najbardziej przypadły mi do gustu portrety autorstwa twórców z rodu Madrazo. W malarstwie portretowym podobno byli oni najlepsi, stąd ogromna ilość tego typu prac zgromadzona w Poznaniu. W „Portrecie kobiety” Luisa de Madrazo z 1868 roku dojrzeć można dalekie odbicie arystokratycznych, idealizowanych portretów F.X.Winterhaltera. Kobieta odziana w krynolinę z białej tafty i muślinu, ozdobioną wielkimi, naturalnymi różami, delikatnie opiera rękę na złotej harfie.
Prawie 10 lat później ten sam twórca namalował młodziutką „Marię Teresę de Madrazo”. Dziewczynka w czarnym dwurzędowym kostiumie i owalnym kapeluszu siedzi w fotelu w ogrodzie zimowym. W tym lekko rozedrganym, „swobodnym” portrecie zauważyć można dalekie echo budzącego się właśnie francuskiego impresjonizmu. Podobnie jak w portrecie „Sofii de Madrazo”. W tym wypadku swobodne potraktowanie tła i kwiatów stoi w opozycji do gładko wymodelowanej twarzy i precyzyjnie oddanej sukni z czarnej tafty, ozdobionej diamentową broszką.
Wpływ rodu de Madrazo na życie artystyczne XIX wiecznej Europy był przeogromny. Zdaje się, że rodzina znała wszystkich, których w tamtym czasie znać należało. Dzięki temu wielu malarzy z rodziny de Madrazo otrzymywało intratne zamówienia na portrety członków rodów królewskich i arystokratycznych. Warto tutaj przypomnieć, że około 1850 roku Federico de Madrazo Kuntz sportretował hrabiego Atanazego Raczyńskiego, ówczesnego ambasadora Prus w Madrycie. Portret ten do dziś znajduje się w zbiorach poznańskiego Muzeum Narodowego.
mk/sr